Nie możemy pani oglądać na scenie ze względu na pandemię, ale możemy posłuchać z nowej płyty - „Desire".
- Początkowo myślałam, że wydanie mojej pierwszej solowej płyty dla Sony Classic wypada na najgorszy możliwy moment. Ale teraz wydaje mi się, że w sytuacji, kiedy ludzie nie mogą wyjść z domu i spotkać się na żywo ze sztuką, dobrze się stało, że ukazał się ten album. Tym bardziej że spotyka się ze wspaniałymi recenzjami na całym świecie. Bardzo sobie go chwalą zarówno dziennikarze, jak i fani.
Co było impulsem do nagrania tej płyty?
Album nosi tytuł „Desire" -i rzeczywiście oznacza, że od czasów, kiedy byłam nastolatką, nosiłam w sobie tytułowe pragnienie, aby nagrać taki, a nie inny repertuar. Początkowo myślałam, że nigdy nie będę mogła tego zrobić, bo dysponowałam innym rodzajem głosu i predyspozycjami. Widziano mnie raczej w lżejszym repertuarze niż w wielkich, dramatycznych rolach. Ostatecznie to pragnienie jednak się ziściło. Na płycie znalazło się dwanaście arii, z których część śpiewałam już na scenie, a część - zaśpiewam dopiero w najbliższej przyszłości, bo takie są plany.