„Prawda” Floriana Zellera w reżyserii Wojciecha Malajkata z Adria Art w Bydgoszczy, w warszawskim Garnizonie Sztuki. Pisze Rafał Turowski na swojej stronie.
Teksty Floriana Zellera są jak misternie utkana tkanina z najdelikatniejszego jedwabiu. Ma bowiem Zeller świetny słuch, fantastycznie „czuje” teatr, umie i lubi się nim bawić, płaszczykiem komedii okrywając kwestie śmiertelnie poważne, jak na przykład - zdradę. Mamy oto dwie zaprzyjaźnione ze sobą pary i na pewno wiemy tylko jedno – Michel zdradza żonę z przyjaciółką. To fakt niepodważalny. Reszta w tym spektaklu jest w słowach, ale - które z nich są prawdziwe? A może "prawda" jest w tym wypadku czymś bardzo relatywnym? I może Michel ma rację zapierając się wszystkiego, zupełnie jak ten złodziej złapany za rękę, twierdzący uparcie, że ręka nie jego? Ciekawe.
Na scenie mamy gwiazdorską obsadę, choć spektakl „ciągnie” (excusez le mot) Andrzej Zieliński, zmuszony przez los do wymyślania coraz to bardziej absurdalnych usprawiedliwień swojego wiarołomstwa, przed kochanką (Marta Żmuda Trzebiatowska), żoną (Beata Ścibakówna) i przyjacielem (bardzo dobra rola Tomasza Sapryka).
Spędziłem w teatrze miłe popołudnie, spektakl wprawił mnie w dobry nastrój, choć wcześniej czytałem, że to nieledwie wciskający w fotel moralitet. No błagam... Proszę zobaczyć, wyłapywać zellerowe paradoksy i dobrze się nimi bawić!