Lista artystów i instytucji z dotacjami z Funduszu Wsparcia Kultury wciąż jest niejawna. Po fali krytyki, która spadła na resort Piotra Glińskiego po listopadowej prezentacji pierwszej listy, ministerstwo kultury kolejnej już nie opublikowało. Nasze kontakty z urzędnikami dowodzą, że FWK stał się dla rządu kwestią niewygodną. Oto, jak wyglądała nasza korespondencja z resortem.
Burza wokół listy beneficjentów Funduszu Wsparcia Kultury pojawiła się w listopadzie 2020 r., tuż po opublikowaniu wykazu przez resort Piotra Glińskiego. Ministerstwo ogłosiło 13 listopada, że pomoc finansową otrzyma ponad 2 tys. podmiotów zajmujących się teatrem, muzyką lub tańcem. Pieniądze - 400 mln zł - miały zostać przyznane m.in. na finansowanie kosztów ponoszonych od 12 marca do 31 grudnia, a więc w trudnym, również dla artystów, okresie pandemicznym.
Kto dostał dotacje z Funduszu Wsparcia Kultury
W gronie beneficjentów znaleźli się m.in. zespół Bayer Full Sławomira Świerzyńskiego (150 tys. zł), impresariat Bayer Full (400 tys. zł), Bajm (ponad 610 tys. zł), spółka Golec Fabryka zarządzana przez braci Golców (blisko 1,9 mln zł), Kamil Bednarek (500 tys. zł), Sarsa - Marta Markiewicz (prawie 350 tys. zł), zespół Weekend Radosława Liszewskiego (520 tys. zł).
"O tym, kto dostał wsparcie, nie decydowały sympatie, rodzaj uprawianej sztuki, ale algorytm pokazujący kto stracił przychody w wyniku pandemii. To nie są pieniądze dla jednej osoby, ale dla całych zespołów ludzi, którzy z dnia na dzień stracili środki do życia" - wyjaśniał na Twitterze minister kultury Piotr Gliński.
Dwa dni później poinformował, że wypłaty z FWK zostaną wstrzymane "do czasu pilnego wyjaśnienia wszelkich wątpliwości". Komunikat z pełną listą beneficjentów został usunięty ze strony internetowej ministerstwa.
Ministerstwo kultury weryfikuje beneficjentów
24 listopada resort poinformował, że podlegające pod Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego Instytut Muzyki i Tańca oraz Instytut Teatralny kończą proces weryfikacji wniosków, a także rozpoczęły "konsultacje z beneficjentami i podpisywanie umów z tymi, których wnioski zostały już zweryfikowane".
Ministerstwo podkreślało, że "nie ma (przynajmniej wedle założeń przyjętych przez FWK) możliwości, żeby artysta czy zespół skonsumowali te środki na prywatne potrzeby". " To, na co zostaną przeznaczone środki, również podlegało ocenie" - zapewniono.
Druga, zaktualizowana lista beneficjentów Funduszu Wsparcia Kultury, do dziś nie ujrzała jednak światła dziennego. Nie wiadomo więc, którzy artyści otrzymali największe wsparcie, a którzy jedynie symboliczne. Nie wiemy też, jakie były kwoty, którymi wsparto poszczególne instytucje.
Nowa lista? Milczący resort Glińskiego
Z wnioskiem o udostępnienie tej listy zwróciliśmy się do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego 9 grudnia. I choć zgodnie z prawem resort miał obowiązek odpowiedzieć maksymalnie po dwóch tygodniach, konsekwentnie milczał. Wielokrotne telefony do ministerstwa nie przynosiły żadnych konkretnych odpowiedzi.
Z prośbą o informację zwróciliśmy się też do wiceministra kultury Jarosława Sellina. Jarosław Sellin skierował nas do wiceminister Wandy Zwinogrodzkiej, przez której ręce, jak usłyszeliśmy, przechodzą dokumenty dotyczące Funduszu Wsparcia Kultury.
Minister nabrała jednak wody w usta. Do dziś nie odpowiedziała na e-maila z 31 stycznia, w którym alarmowaliśmy, że resort milcząc, narusza zapisy ustawy o dostępie do informacji publicznej.
Ministerstwo odpowiada po dwóch miesiącach
1 lutego udało nam się porozmawiać telefonicznie z dyrektor Centrum Informacyjnego MKiDN Anną Pawłowską-Pojawą. Urzędniczka sugerowała, że być może nasz wniosek nie dotarł z powodów technicznych. Z wcześniejszych informacji uzyskanych przez nas w resorcie wynikało jednak, że wniosek dotarł i trafił do odpowiedniej osoby.
Dyrektor Centrum Informacji tłumaczyła również, że odpowiadaniem na tego typu wnioski zajmuje się w resorcie jedna osoba, a wpłynęło ich co najmniej kilkadziesiąt. Jak jednak wytłumaczyć fakt, że ministerstwo nie odpowiedziało na wniosek z 9 grudnia, a udzieliło w terminie odpowiedzi na nasze pytanie zadane w innej sprawie parę tygodni później?
Urzędniczka poprosiła o ponowne wysłanie wniosku i zapewniła, że zostanie potraktowany priorytetowo. Ministerstwo potrzebowało kolejnych 18 dni (łącznie to ponad 2 miesiące), by w krótkim mailu odpowiedzieć, że "ostateczna decyzja dotycząca przyznania wsparcia finansowego podejmowana jest przez Dyrektorów państwowych instytucji kultury, które z upoważnienia ministra kultury zarządzają Funduszem Wsparcia Kultury".
Chodzi o wspomniane wcześniej dwa instytuty - Instytut Muzyki i Tańca oraz Instytut Teatralny. W listopadzie uczestnictwo tych instytutów w procedurze nie było przeszkodą dla ministerstwa w publikacji pełnej listy beneficjentów.
Instytut Muzyki jak MI5. Dba o "tajemnice przedsiębiorstwa"
Zwróciliśmy się zatem do obu instytutów. Odpowiedziały po 2 tygodniach pięciostronicowymi, niemal identycznymi pismami. W skrócie - według urzędników lista beneficjentów Funduszu nie może zostać ujawniona, bo byłoby to "udostępnienie podmiotowi nieuprawnionemu tajemnicy przedsiębiorcy".
Co więcej, zwrócono uwagę, że "wnioskowane informacje stanowią zasób danych pozwalających zrekonstruować parametry finansowe działalności z dziedziny teatru, muzyki lub tańca prowadzonej przez podmioty, którym udzielono wsparcia". Z pism nie dowiedzieliśmy się jednak, czy wobec tego Ministerstwo Kultury ujawniając poprzednią listę ujawniło tajemnicę przedsiębiorców, czego tak obawiają się instytuty.
"Jedną kwestią jest niezrozumiała zmiana podejścia co do udostępnienia tych informacji. Drugą są podstawy do odmowy przekazania danych" - komentuje Bartosz Wilk, ekspert prawny Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska. Jak zauważa, "dane dotyczą wsparcia publicznego, o które zresztą aplikuje sam podmiot".
"W mojej ocenie trudno znaleźć uzasadnienie dla chronienia w tej sytuacji tajemnicy przedsiębiorcy" - twierdzi ekspert.
Jarosław Sellin: Rozpętało się polskie piekiełko
O publikację listy był pytany 2 lutego w Radiu ZET wiceminister kultury Jarosław Sellin. Stwierdził, że resort "padł ofiarą własnego sukcesu".
- Zamiast się cieszyć, że wywalczyliśmy te pieniądze, że byliśmy w stanie wpompować je w rynek, uratować w ostatniej chwili roku konkretne firmy, które nie zarobiły, a miały coś zaplanowane, zaczęło się niestety polskie piekiełko - skomentował.
- Wszyscy zaczęli się porównywać. "Ten tyle, a tamten tyle, a ten w ogóle, a ten wniosku nie złożył, a ma pretensje do tych, którzy wnioski złożyli" - dodał. Sellin wprost przyznał, że nie wie, czy publikacja kolejnej listy jest z tego powodu "potrzebna i właściwa".
- Samo środowisko artystyczne się skłóciło, skoczyli sobie do oczu. Zaczęli sobie wypominać: "dlaczego ty dostałeś tyle, a ty tyle? Czy tobie się należało, bo jesteś z tej branży, a ty jesteś z innej branży". To był bardzo przykry obrazek. Nie wiem, czy warto to powtarzać - ocenił.