„Nabucco" Giuseppe Verdiego z Narodowej Opery Ukrainy im. Tarasa Szewczenki w Kijowie na 29. Bydgoskim Festiwalu Operowym. Pisze Anita Nowak.
Giuseppe Verdi stworzył swoje genialne dzieło, „Nabucco” zupełnie przypadkowo. Był załamany niepowodzeniami inscenizacyjnymi swoich dotychczasowych dzieł, cierpiał z powodu śmierci żony i dzieci, nie bardzo wiedział, co dalej zrobić ze swoim życiem. Pewnego dnia, w 1836 roku niespodziewanie podszedł do niego na ulicy Bartolomeo Morelli, dyrektor mediolańskiej La Scali i wręczył mu tekst libretta Temistoclesa Solery, dla którego bezskutecznie poszukiwał od jakiegoś czasu kompozytora. Rzecz była bowiem trudna, polityczna, a nawet nawołująca naród do sprzeciwienia się władzy. Bo choć z pozoru dotyczyła zniewolonej przez Babilończyków Jerozolimy, w rzeczywistości nietrudno było się domyślić, że chodzi tu o zniewolonych przez Austrię Włochów. Verdi przyjął wyzwanie. Sześć lat później w La Scali odbyła się prapremiera „Nabucca”. I odniosła ogromny sukces. Wstrząsnął publicznością zwłaszcza inspirowany psalmem 137chór niewolników „Va, pensiero”. Ta pieśń żydowskich wygnańców w niewoli babilońskiej, stała się potem nieoficjalnym hymnem Włochów.
Spotkała się ona też z szczególnym odbiorem na XXIX Bydgoskim Festiwalu Operowym.„Nabucco” przedstawiony przez Narodową Operę Ukrainy w czasie, kiedy rosyjskie bomby spadają na Kijów, do łez wzruszył publiczność. Gdy rozległ się hymn niewolników cała widownia stanęła na baczność. Zresztą wszystkie analogie i aluzje okazały się nader czytelne w każdej scenie spektaklu. Przepięknie brzmiący, chwilami przytłumiony, chwilami rozdzierający powietrze gniewem, chwilami przytłumiony rozpaczą, baryton Oleksandra Melnychuka okazał się słusznie podjętą niegdyś przez kompozytora decyzją o nieobsadzaniu w tytułowej postaci tenora. Głos Melnychuka doskonale równoważy śpiew wieloosobowego chóru, podtrzymuje jego tragiczną wymowę.
Podobnie jak mierząca się z nim wspaniała mezzosopranistka Alla Poznyak w roli jego córki Feneny.
Z zachwytem słuchało się też bardzo mocnego tenora Dymytra Iwanczenki wcielającego się tu w postać Ismaela i wyjątkowego ze względu na barwę sopranu Oksany Kramarewejw roli Abigaille.
Reżyser Anatoliy Solovianenko ustawił spektakl bardzo statycznie, co podkreśla monumentalność i siłę najeźdźcy. Chór w trakcie śpiewania Va, pensiero…malowniczo układa się na scenie w pozycji pół leżącej, pół siedzącej, jakby przebudzony właśnie ze snu, wspomina utraconą i zniszczoną przez wroga ojczyznę.
Monumentalności temu spektaklowi przydaje oprawa plastyczna Marii Levytskej - pełne przepychu kostiumy ciemiężców, skontrastowane z prostymi, ale bardzo gustownymi strojami zniewolonego ludu hebrajskiego.
Warstwa brzmieniowa spektaklu, dzięki wspaniale prowadzonej przez Mykolę Diadiurę orkiestrze i efektom pracy przygotowanego przez Bogdana Plischa chóru, przenikała odbiorców na wskroś i niosła, jak marzenia Hebrajczyków ponad mury babilońskie.