EN

9.01.2021, 10:05 Wersja do druku

Polska jak dwór w Lekcicach

„Rodzina” Antoniego Słonimskiego w reż. Wojciecha Malajkata w Teatrze Powszechnym w Łodzi. Pisze Krzysztof Krzak na blogu KTO - Kulturalne To i Owo.

Aby obejrzeć online przedstawienie „Rodziny” Antoniego Słonimskiego w Teatrze Powszechnym w Łodzi należy stworzyć sobie erzac prawdziwego uczestnictwa: kupić (za całe 20 groszy) i odebrać bilet, zasiąść przed komputerem przed godziną 19, zalogować się i poczuć się jak w prawdziwym teatrze.

fot. Maciej Zakrzewski/mat. teatru

Ewa Pilawska, kierująca łódzkim Powszechnym, zwróciła się do Wojciecha Malajkata, by wyreżyserował jakieś przedstawienie wieńczące XXVI Międzynarodowy Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych. Wybór padł na „Rodzinę” Antoniego Słonimskiego. Trudno stwierdzić, czy to sztuka bardziej przyjemna, czy nieprzyjemna. Przyjemna, bo wszak gatunkowo jest komedią, natomiast w swojej wymowie do najweselszych nie należy, bowiem Słonimski pokazał Polaków w świetle nie stawiającym nas w najlepszym świetle. Autor pokazał szeroki wachlarz narodowych przywar, a co gorsza kolejne nieszczęścia dziejowe niczego nie potrafią nas nauczyć. Stąd też sztuka napisana 88 lat temu (w prapremierowej realizacji wyreżyserowanej przez Stanisławę Perzanowską główną rolę zagrał legendarny Stefan Jaracz; premiera łódzkiej wersji odbyła się co do dnia w 87. rocznicę tamtej – 19 grudnia 2020 r.) nie straciła wiele, zgoła nic, na aktualności. Polak jest po szkodzie równie niemądry, jak przed szkodą i upływ czasu oraz rozwój cywilizacji niewiele zmienia pod tym względem.

fot. Maciej Zakrzewski/mat. teatru

Antoni Słonimski umieścił akcję swej sztuki w polskim dworku, którego właścicielem jest arystokrata Tomasz Lekcicki (w „moim” przedstawieniu grał go niezwykle wyważenie i refleksyjnie, choc nie beż pierwiastków komediowych Adam Marjański, który występuje w tej roli na zmianę z Pawłem Okońskim), domorosły wynalazca (m.in. tak zwanego rozbieracza) i wielbiciel kobiecych wdzięków, ojciec kilku przynajmniej dzieci z nieprawego łoża i córki Marysi (Karolina Krawczyńska), która nie dość, że jako jedyna jest owocem prawowitego związku, to jeszcze jako jedyna twardo stąpa po ziemi (w tajemnicy przed ojcem próbuje ratować podupadający majątek wynajmując pałacowe pokoje turystom), czego absolutnie nie da się powiedzieć o afektowanej Lucysi (Marta Jarczewska), siostrze pana Tomasza, poetce – autorce jedynego, wciąż od ośmiu lat niedokończonego wiersza Pewnego dnia do dworku Lekcickiego trafiają także: poszukujący swoich korzeni hitlerowiec - antysemita Hans (udanie zagrany przez świeżo upieczonego absolwenta warszawskiej Akademii Teatralnej Kamila Suszczyka), sowiecki komisarz Lebenbaum (Michał Lacheta) i jego matka (niezawodna Barbara Szcześniak), nuworyszowskie małżeństwo prowadzące pralnię chemiczną w Warszawie (Małgorzata Goździk i Arkadiusz Wójcik), młynarz żydowskiego pochodzenia (bardzo dobra rola Artura Majewskiego) – praktycznie cały przekrój społeczeństwa polskiego A.D. 1933.

Pozwala to Słonimskiemu, a i reżyserowi Malajkatowi na pokazanie różnych postaw i dewiz życiowych wyznawanych przez bohaterów. Okazuje się, że podziały, które w czasach ścierania się dwóch totalitaryzmów, jakimi były wówczas faszyzm i komunizm, są dzisiaj równie ostre i trudne do zniwelowania. Tym bardziej, że tkwią one we wnętrzach ludzi, a nie są narzucane przez zewnętrzne siły. Dodatkowo przeniosły się na grunt rodziny, powodując jej osłabienie jako podstawowej komórki społecznej, a w wielu przypadkach jej całkowite rozbicie. Nie tylko Polska jako państwo, ale i wiele domostw stało się, jak konstatuje Lekcicki w finałowej scenie, miejscem „dusznym” do życia.

Wyjątkowo aktualnie brzmią również refleksje głównego bohatera na temat Polski i Polaków, którzy bezrefleksyjnie ulegają wpływom dyktatorskim ideologiom, zwłaszcza tym o zabarwieniu nacjonalistycznym. Przerażająco prawdziwie charakteryzuje Lekcicki dyktaturę.

fot. Maciej Zakrzewski/mat. teatru

Generalnie powstało w łódzkim Teatrze Powszechnym przedstawienie bardzo klasyczne i solidne, także dzięki scenografii Wojciecha Stefaniaka, która nie rozprasza uwagi widza, a jednocześnie tworzy nastrój epoki. Klasyczne, ale i ważne ze względu na powagę wywoływanych refleksji i wyrównane pod względem gry aktorskiej. Jedynym ukłonem Wojciecha Malajkata w stronę formalnie "nowoczesnego" teatru są filmowe projekcje zrealizowane przez Tomasza Wolffa w podkaliskim dworku.

Tytuł oryginalny

Polska jak dwór w Lekcicach - "Rodzina" w łódzkim Teatrze Powszechnym

Źródło:

kulturalnetoiowo.blogspot.com
Link do źródła