Logo
Recenzje

Polska B przemawia do Polski A

1.06.2025, 11:01 Wersja do druku

„Tęsknię za domem” Radosława B. Maciąga w reż. autora z Teatru Powszechnego w Radomiu na Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Malwina Kiepiel w portalu Teatr dla Wszystkich. 

fot. Natalia Kabanow/ mat. teatru

Pionki. Moje miasto. Miasto pośrodku Puszczy Kozienickiej. Podzielone torami – fizycznie i symbolicznie – na dwa światy: po jednej stronie przeszłość, po drugiej – szorstka codzienność. Niegdyś duma regionu dzięki zakładom Pronit Pionki, gdzie tłoczono płyty gramofonowe słuchane w całej Polsce – w spektaklu słyszymy Dżem i Breakout. Dziś – przeciętność i wyludnienie. Miasto zapomniane przez politykę, reformy i kolejne obietnice.

Stąd pochodzi także Radosław B. Maciąg – autor scenariusza i reżyser „Tęsknię za domem” z Teatru Powszechnego w Radomiu. I widać to w tekście. Nie jest to sentymentalny powrót, lecz brutalna konfrontacja. Maciąg oddaje głos Polsce B – głos urywany, zbudowany z gniewu, bezsilności i ze znużenia. Przede wszystkim: prawdziwy.

Osią dramaturgiczną przedstawienia jest powrót Macieja do rodzinnego domu na urodziny ojca. Przyjeżdża z Warszawy z intencją rozmowy, może rozliczenia. Ale dom, z którego kiedyś wyszedł, nie chce go z powrotem. Każda próba porozumienia kończy się niezręcznością, obojętnością lub złością – w tej rodzinie od dawna nikt nie rozmawia.

W spektaklu Maciąga problemem nie jest brak języka, ale jego zużycie. Bohaterowie mówią dużo, lecz nie rozumieją się wcale. Słowa, zamiast łączyć, stają się bronią: pełne ironii, uniku, wyparcia. Maciąg bardzo świadomie buduje ten świat językowy, w którym – jak pisał Ludwig Wittgenstein – „granice mojego języka są granicami mojego świata”. Każda postać gra w inną grę językową: Maciej próbuje rozmawiać jak dorosły po terapii; ojciec ucieka w filozoficzne bon moty i patos przegranego życia; matka sprowadza rozmowę do kuchennych rytuałów, jakby herbata mogła zastąpić czułość. Ich języki się mijają. Dlatego każda rozmowa kończy się fiaskiem – i dlatego milczenie, płacz czy krzyk stają się jedynymi wyrazami emocji.

Najsilniejszy wątek to kryzys ojcostwa. Ojciec – dawny działacz Solidarności – nie znalazł sobie miejsca w nowej Polsce. Przestał być potrzebny. Jest zmarginalizowany, cichy, przezroczysty. I wreszcie załamuje się. Scena próby samobójczej staje się punktem ciężkości przedstawienia – nie po to, by szokować, ale by zapytać: co zrobiliśmy z tymi, którzy walczyli o lepsze jutro?

Aktorzy grają tu o wszystko. Znakomita Izabela Brejtkop jako matka tworzy portret kobiety silnej, konkretnej, a jednocześnie rozbrajająco ciepłej – gdy opowiada, jak szykuje kanapki mężowi i wspólnie oglądają seriale. Piotr Kondrat w roli ojca gra niemal bez słów – z pochyloną sylwetką, opuszczonymi ramionami. Jest jak cień w domu, który już nie należy do niego. Iwona Pieniążek gra postać babci z zaawansowaną demencją. To rola trudna – balansująca między groteską a rozdzierającym realizmem. Babcia w jej interpretacji nie jest tylko postacią tragiczną, ale też rodzinną zawalidrogą – źródłem irytacji. A jednak Pieniążek nie pozwala jej utonąć w schemacie.

Mateusz Paluch jako Sylwek – brat Macieja – wnosi na scenę twardy realizm. Nie jest cynikiem, lecz kimś, kto musiał dorosnąć szybciej, niż by chciał. Nawet gdy się złości – robi to z miłości. Jego żona Elka – w tej roli Natalia Samojlik – gra rolę pozornie drugoplanową, ale istotną. Jest w zaawansowanej ciąży, a mimo to z godnością towarzyszy mężowi w codziennym zmaganiu z chaosem domu. Samojlik wydobywa z tej postaci czułość, cierpliwość i cichą siłę – także wtedy, gdy jej lojalność wystawiana jest na próbę.

Filip Łannik jako Maciek jest wiarygodny w roli młodego mężczyzny, który – uzbrojony w wiedzę psychologiczną – wraca do domu z misją prostowania życia innych. Łannik świetnie oddaje ten wewnętrzny rozdźwięk: między empatią a frustracją, między potrzebą konfrontacji a rezygnacją. Jego obecność na scenie nie dominuje, ale wyznacza rytm – to on przynosi impuls zmiany, choć sam nie do końca wie, czego szuka.

„Tęsknię za domem” to nie lament nad prowincją, to jej głos. Głos chropowaty, czasem trudny do zniesienia – ale potrzebny. To Polska B, która już nie chce milczeć. Bo nawet jeśli z niej wyjechałeś, ona i tak jest w tobie. I warto czasami za nią zatęsknić.

Tytuł oryginalny

Polska B przemawia do Polski A

Źródło:

Teatr dla Wszystkich
https://teatrdlawszystkich.pl
Link do źródła

Autor:

Malwina Kiepiel

Data publikacji oryginału:

01.06.2025

Sprawdź także