Muzycy Ukrainian Freedom Orchestra wiedzą, że nie są na misji pokojowej, ale na misji, której celem jest wygranie wojny. Chociaż nie walczą zbrojnie, bronią kraju poprzez muzykę - świadczy o tym program koncertu - powiedział PAP dyrektor Metropolitan Opera w Nowym Jorku Peter Gelb.
Ukrainian Freedom Orchestra 20 sierpnia zainauguruje europejską trasę koncertem w Teatrze Wielkim–Operze Narodowej. Orkiestra zagra w ośmiu miastach, a tournée potrwa dwa tygodnie. Poza Warszawą muzycy wystąpią w Gdańsku, Berlinie, Lucernie, Amsterdamie, Hamburgu, Snape oraz w Londynie.
Polska Agencja Prasowa: To druga trasa koncertowa Ukrainian Freedom Orchestra, jeden z koncertów poprzedniej odbył się w Metropolitan Opera w Nowym Jorku. Jak orkiestra została przyjęta przez publiczność i krytyków?
Peter Gelb: To był plenerowy koncert w parku przy Met. Słuchacze zakochali się w orkiestrze, recenzje były wspaniałe. Doceniono nie tylko świetny pomysł, ale także jego wspaniałą realizację. Sama koncepcja stworzenia orkiestry z muzyków z całej Ukrainy jest wspaniała, ale naprawdę imponujące jest to, że muzycy po kilku tygodniach prób i koncertów zaprezentowali naprawdę wysoki poziom. Myślę, że teraz, podczas drugiego tournée, jest on jeszcze wyższy. Mimo że przybyło kilku nowych muzyków, to poszczególne sekcje są bardzo zgrane. Orkiestra gra z taką mocą, pasją, mnóstwem emocji, że uzyskuje niesamowite brzmienie. Muzycy nie tylko odtwarzają dźwięk utworów, które wykonują, ale brzmią też jak dusza Ukrainy.
PAP: Co działo się z członkami zespołu w przerwie między trasami?
P.G.: Większość z nich wróciła na Ukrainę, kilku z nich przebywało w Europie, w tym w Polsce. Wielu na co dzień pracuje w ukraińskich orkiestrach, np. w Kijowie, Odessie, we Lwowie. Jeden ze skrzypków, który dołączył do nas tego lata, pochodzi z Odessy, gdzie pracuje również jako chórmistrz w katedrze. Podczas bombardowania katedry jego skrzypce zostały zniszczone. Teraz gra na pożyczonym instrumencie.
Muzycy zostawili bliskich w rodzinnych miastach, które są nieustannie bombardowane. Zatem stan emocjonalny muzyków jest bardzo trudny. Wiedzą, że nie są na misji pokojowej, ale na misji, której celem jest wygranie wojny. Bo chociaż nie walczą zbrojnie, to bronią swojego kraju poprzez muzykę - świadczy o tym program koncertu.
PAP: Powiedzmy więc o programie.
P.G.: Koncert rozpoczniemy bardzo dramatyczną uwerturą Verdiego do opery "Moc przeznaczenia". Myślę, że to adekwatny tytuł. Później usłyszymy koncert skrzypcowy świetnego ukraińskiego kompozytora Yevhena Stankovycha. Partię solową wykona Valeriy Sokolov. Bardzo ważne jest prezentowanie kultury Ukrainy, bo Putin próbuje zaprzeczać jej istnieniu. W drugiej części koncertu muzycy zagrają IX Symfonię Beethovena, w specjalnej wersji - partia chóru i solistów będzie wykonywana po ukraińsku. Sądzę, że to pierwszy raz, kiedy ukraińska wersja "Ody do radości" Schillera będzie wykonana poza Ukrainą. Keri-Lynn Wilson wpadła na ten pomysł, kiedy byliśmy na krótkim urlopie we Włoszech. Znaleźliśmy ukraińskie tłumaczenie tekstu Schillera, ale okazało się, że nie jest ono przystosowane do wykonywania. Moja żona spędziła więc trzy bezsenne noce, przygotowując wersję muzyczną, pomógł jej ukraiński znajomy, który mieszka w Niemczech. Wprowadzili jedną zmianę do tekstu. Schiller zaczyna "Odę do radości" słowem "radość". Moja żona zainspirowała się Leonardem Bernsteinem. Gdy w 1989 r. runął mur berliński, Bernstein wykonał w Berlinie IX Symfonię Beethovena, zastępując słowo "radość" wyrazem "wolność". Keri-Lynn zamieniła słowo "radość" na "slawa", czyli "chwała". Zatem występ Ukrainian Symphony Orchestra ma też wielkie znaczenie polityczne. Tegoroczną trasę objęła swoim patronatem Ołena Zełenska, ponieważ z prezydentem Ukrainy uważają Ukrainian Freedom Orchestra za bardzo ważną kulturalną reprezentację kraju i jego zmagań o wolność. Jeśli mówi się, że kultura jest bronią, to IX Symfonia Beethovena ze słowami "slawa" na scenie Teatru Wielkiego-Opery Narodowej w Warszawie, emitowana także w telewizji i radiu, to zadanie ciosu w imię zwycięstwa Ukrainy.
PAP: Jedna z solistek koncertu to Ukrainka Olga Kulchynska. W 2019 r. widziałam w Met "La Boheme" z jej udziałem w roli Mussetty. Zrobiła na mnie wielkie wrażenie.
P.G.: To wschodząca gwiazda. W przyszłym sezonie wystąpi też jako Liu w "Turandot". Uważam, że jest wspaniałą śpiewaczką i w swojej karierze wykona wiele głównych partii. Zarówno dla niej, jak i innych solistów uczestnictwo w koncercie Ukrainian Freedom Orchestra jest bardzo ważne. Robią to z miłości do kraju.
PAP: Koncert rozpocznie uwertura do "Mocy przeznaczenia". W ostatnim sezonie opera ta była wystawiona w Teatrze-Wielkim Operze Narodowej. Reżyser Mariusz Treliński zapowiadał wystawienie tego spektaklu również w Met. Czy wiemy już, kiedy to nastąpi?
P.G.: Tak, to przedstawienie powstało we współpracy Met i Teatru Wielkiego. To już nasza czwarta koprodukcja. "Moc przeznaczenia" wystawimy pod koniec lutego. Obsada będzie inna niż w Polsce, ponieważ Met zatrudnia światowej sławy śpiewaków. Partię Leonory wykona Lise Davidsen, najlepsza wykonawczyni dzieł Wagnera, Straussa i Verdiego.
Rozmawiała: Olga Łozińska
Ukrainian Freedom Orchestra powstała w zeszłym roku z inicjatywy kanadyjskiej dyrygentki pochodzenia ukraińskiego Keri-Lynn Wilson i Petera Gelba, dyrektora Metropolitan Opera w Nowym Jorku, we współpracy z Teatrem Wielkim-Operą Narodową, przy wsparciu polskiego i ukraińskiego ministerstwa kultury.