Z Bartłomiejem Ostapczukiem, Dyrektorem Artystycznym Centrum Pantomimy w Warszawie, rozmawia Wiesław Kowalski w Teatrze dla Wszystkich.
Każdego roku 22 marca obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Pantomimy. Kilka lat temu powiedział Pan, że „dopóki ludzie odczuwają, przeżywają – pantomima nigdy nie zniknie, mimo że nie mówi głośno”. Jak dzisiaj wygląda rozwój tej dyscypliny sztuki według Pana, myślę głównie o naszym kraju? Bo mam wrażenie, że jednak wciąż mówi się o niej zbyt mało, a i spektakli czysto pantomimicznych też jest niewiele.
– Nadal zgadzam się z tą tezą. Myślę też, że ludzie potrzebują naszej sztuki bardziej niż kiedykolwiek. W czasach, w których coraz mniej czujemy, mając częstokroć problem z okazywaniem emocji, żyjąc w rytmie modyfikującym nasz wewnętrzny świat, zetknięcie z teatrem, który daje czas, by odczuwać, pozwalając być w ciszy, potrafi być przypomnieniem o czymś istotnym. Ostatnie lata nie były łaskawym czasem dla naszego rzemiosła na świecie. Wiele zespołów przestało istnieć, inne ograniczyły swoje działania. W Polsce od dawna mamy sytuację specyficzną, z jednej strony kilkadziesiąt lat historii sztuki pantomimy, które mogłyby być fundamentem pod budowę wiedzy i doświadczeń adeptów i młodych twórców, z drugiej strony brak regularnej, wspieranej systemowo edukacji oraz stosunkowo niewielka świadomość twórców w kwestii czerpania z tej wyjątkowej gałęzi teatru. Brak twórców potrafiących wyobrazić sobie możliwości, jakie daje sztuka pantomimy, by później umiejętnie z nich korzystać, oddala nas coraz bardziej od tego, co dzieje się na świecie. Jednak nie tracimy nadziei i wciąż konsekwentnie pracujemy, nauczamy, występujemy.
Jak wygląda zatem dzisiaj kondycja polskiej pantomimy w ogóle, na tle tego, co dzieje się w tej dyscyplinie np. w Europie?
– Niestety nie wygląda dobrze. Mnogość miejsc, w których można uczyć się tego rzemiosła w krajach Europy zachodniej sprawia, że w sposób naturalny właśnie tam rozwój tej sztuki jest największy. Jednak to w Warszawie odbywa się jeden z najważniejszych festiwali sztuki mimu, na który przyjeżdżają twórcy z całego świata. Stworzyliśmy w Polsce prawdziwą kulturę ruchu w teatrze Kantor-Grotowski-Tomaszewski, która do dziś inspiruje twórców na wszystkich kontynentach. Przy odpowiednim wsparciu działań edukacyjnych mielibyśmy naprawdę wiele do powiedzenia. Tymczasem, by móc taką wiedzę przekazać, to my musimy podróżować za granicę.
Mam wrażenie, że i samych artystów pantomimy jest coraz mniej, również reżyserów, którzy potrafiliby się nią posłużyć w teatrze dramatycznym pojawia się raczej niewielu. Czy rzeczywiście narzędzia, jakimi operuje sztuka pantomimy nie idą w parze z umiejętnościami jej wykorzystania w spektaklu?
– Ależ teatr pantomimy oferuje niezwykle interesujące narzędzia, z których można budować różnego rodzaju przedstawienia! Rzecz w tym, że aby ich używać, trzeba je wcześniej poznać. I tutaj dochodzimy do dużego problemu braku należytej edukacji w polskich szkołach teatralnych. Jeśli gdzieś na chwilę pojawia się pantomima, najczęściej widzimy ją jako przedmiot ruchowy, jako technikę, która w takim postrzeganiu łatwo może wydawać się mało atrakcyjna, by nie powiedzieć nieaktualna. Tymczasem pantomima jest jak najbardziej żywym rzemiosłem, sposobem myślenia o teatrze. Jest główną składową nurtów teatru wizualnego, plastycznego, fizycznego, które w krajach Europy zachodniej bardzo mocno i uważnie czerpią z siebie wzajemnie. Również teatr słowa wzbogacony o składowe ze sztuki poza słowami zachwyca tam widzów od lat. Sam, pisząc czy reżyserując spektakle, które nie są pantomimą, używam tych narzędzi. Uważam, że poza nielicznymi osobami z teatralnego środowiska, zdecydowana większość twórców nie ma dużej wiedzy o tej sztuce. Co więcej, nie wie o tym, że tej wiedzy nie ma.
Przez ostatnie dwa lata prowadziłem wiele warsztatów dla studentów oraz aktorów teatrów w różnych krajach. Widzę ogromne zainteresowanie naszym teatrem niewerbalnym. We Francji w tym roku zostanie wydana płyta DVD i książka ukazująca wybrane składowe prowadzonych przeze mnie warsztatów, po to, aby mogli z niej korzystać studenci kierunków reżyserii i aktorstwa we francuskich szkołach teatralnych. To duże wyróżnienie, ale też refleksja, że jednak nikt w naszym kraju nie ma takiego pomysłu.
W Polsce pojawiają się spektakle pantomimy tworzone przez reżyserów niewiedzących, jak w sztuce pantomimy się poruszać. Nie wystarczy być reżyserem teatralnym, by tworzyć spektakle wizualne, w których głównym nośnikiem treści jest ciało. To zbyt mało. Stąd w spektaklach pantomimy posiłkowanie się słowem mówionym. Naturalnie to wciąż mogą być atrakcyjne w odbiorze przedstawienia, jednak ze sztuką pantomimy mają coraz mniej wspólnego. Z takich eksperymentów zrezygnowano na zachodzie kilkanaście lat temu. Jednak by o tym wiedzieć, trzeba się teatrem na świecie rzeczywiście interesować. Podróżować, oglądać, poznawać, konfrontować. I musi to być zainteresowanie przekraczające to, co oferują nam portale społecznościowe. Czasem po prostu czuję smutek, widząc, że u nas staje się to swego rodzaju normą w myśleniu. Ale tak potrafi być, jeśli nie do końca zgłębimy czy zrozumiemy istotę sztuki świadomego milczenia na scenie lub zbyt mocno uwierzymy w atrakcyjność pewnych połączeń. Być może warto byłoby wprowadzić odpowiednią terminologię, aby widz wiedział, z jakim rodzajem teatru się konfrontuje?
Obserwując festiwale, które organizuje Pan od kilkunastu lat w Warszawie, na których można zobaczyć wiele międzynarodowych zespołów zajmujących się teatrem pantomimy, nietrudno zauważyć, jak wielka jest wśród nich różnorodność. Gdyby chcieć znaleźć to, co jest w tych działaniach wspólnego, to gdzie by Pan tego szukał?
– Myślę, że to, co jest wspólne, znajduje się w sercach twórców. Absolutna wiara i doświadczenie wyjątkowości tego teatru. Możliwość zabrania widza w podróż, która nie może mieć miejsca w innym rodzaju sztuki teatralnej. Wyróżniamy odmienne techniki, opowiadamy inne historie, różnimy się ze względu na korzenie naszego rzemiosła. Jednak zawsze prezentowane spektakle są wypadkową wrażliwości i wyobraźni twórców oraz zbieranych przez nas doświadczeń. I tak się składa, że gdy już oglądamy te spektakle, to te różnice się zacierają, przestają mieć znaczenie. Ważne jest wspólne doświadczanie scenicznych światów i to, że teatr pantomimy… nie ma potrzeby używania słów na scenie.
Jest Pan Dyrektorem Artystycznym Centrum Pantomimy w Warszawie. Na czym skupia się przede wszystkim działalność tej instytucji, a także Fundacji, szczególnie teraz, kiedy nie ma Teatru na Woli, dzięki któremu wcześniej mogliście dużo aktywniej funkcjonować?
– Brak stałej sceny, takiej jak kiedyś Teatr Na Woli, a później Teatr Dramatyczny, z którym do niedawna współpracowaliśmy, jest dużym problemem. Przede wszystkim nie ma w Warszawie stałego miejsca, w którym moglibyśmy prezentować spektakle pantomimy regularnie, w każdym miesiącu, jak miało to miejsce przez 11 lat. Dzięki takiej możliwości zarówno postrzeganie teatru mimu, jak i wiedza na temat takiego rzemiosła wzrastały z każdym przedstawieniem. Wierzymy, że jeszcze w tym roku uda się ten brak miejsca wystawiania przedstawień odmienić.
Aktualnie siedzibą Warszawskiego Centrum Pantomimy jest przestrzeń na warszawskim Mokotowie, w której prowadzimy regularne, otwarte zajęcia Studia Teatru Pantomimy i warsztaty. Organizujemy też Międzynarodowy Festiwal Sztuki Mimu odbywający się w Ursynowskim Centrum Kultury „Alternatywy”, zajmujemy się publikacjami, filmami na temat naszej sztuki. Oprócz tego produkujemy spektakle, które coraz częściej wychodzą poza mury teatrów. Gościmy też twórców z innych krajów, którzy prowadzą warsztaty mistrzowskie lub reżyserują nasze spektakle. Tych działań jest naprawdę wiele.
Czy w związku ze zbliżającym się świętem przygotowujecie Państwo jakieś okolicznościowe spotkania, imprezy czy spektakle?
– Z okazji Międzynarodowego Dnia Pantomimy zapraszamy do wspomnianego, przyjaznego naszej sztuce UCK „Alternatywy” na pierwsze pokazy zrealizowanych dla Fundacji dokumentów filmowych. Będzie to wyjątkowa okazja, by zobaczyć te obrazy na dużym ekranie, spotkać się z ich twórcami, a także usłyszeć o tym, co wydarzy się w tym roku w Warszawie. A mówiąc o teatrze pantomimy, wydarzy się wiele. Wszak w tym roku przypada 100-lecie urodzin Marcela Marceau, wybitnego aktora pantomimy, który wielokrotnie odwiedzał nasz kraj. Jeśli dodamy do tego fakt, jak mocno jako Warszawskie Centrum Pantomimy jesteśmy obecni w europejskim środowisku teatru mimu i gestu, możemy oczekiwać niespodzianek.
Czego chciałby Pan życzyć teatrowi pantomimy i jego twórcom na przyszłość? Co jest potrzebne, by mógł się on dalej rozwijać i być częściej niż dotychczas prezentowany?
– Teatr Pantomimy jest teatrem autonomicznym, dzięki temu przetrwa kolejne wieki, tak jak miało to miejsce do tej pory. Jego niszowy charakter od zawsze był wyróżniającym go elementem. To trudny do uprawiania rodzaj sztuki, stąd coraz mniejsza liczba świadomych twórców. Obserwujemy przenikanie się dyscyplin scenicznych, co z jednej strony wzbogaca odbiór, a z drugiej potrafi być niebezpieczne. Sztuce Pantomimy życzę, aby nadal wybrzmiewała w swej najczystszej postaci, dzięki czemu będzie poruszać serca widzów w sposób bezpośredni. I aby doczekała się w swej wyjątkowości należytego szacunku. Nie może się to udać bez odpowiedniego wsparcia. Miasto Stołeczne Warszawa wspiera istnienie Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Mimu, czy poszczególne działania naszej fundacji. Gdyby nie to, nie moglibyśmy dzielić się z widzami pięknem naszego rzemiosła. Również Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego wspomaga nasze festiwalowe święto. Warto o tym mówić, zwłaszcza myśląc o rzeczywistym rozwoju tej sztuki.
Twórcom życzę, aby za ich działaniami stała wiedza na temat tego rzemiosła i szacunek do szlachetnej sztuki poza słowami. Aktorom – jak największej ilości kreacji, które ich wzniosą i staną się podróżą, spotkaniem z widzem oraz z samym sobą.
Wszystkim nam życzę coraz większej ilości miejsc, w których można wystawiać i oglądać spektakle sztuki pantomimy. Drzwi do rozwoju tej sztuki są otwarte, a to, co robimy jest aktualne. Od nas zależy, w którą stronę będziemy zmierzać.
fot. Maciej Zakrzewski
***
Bartłomiej Ostapczuk
Aktor-mim, reżyser przedstawień teatru pantomimy, autor choreografii, ruchu scenicznego, nauczyciel pantomimy. Dyrektor artystyczny Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Mimu w Warszawie. Pomysłodawca i założyciel Warszawskiego Centrum Pantomimy, Teatru Pantomimy Mimo i fundacji. Zarządza, realizuje, tworzy projekty i produkcje artystyczne w zakresie teatru pantomimy, teatru wizualnego i edukacji teatralnej. Od 2005 roku prowadzi w Warszawie Studio Pantomimy. Gościnnie naucza teatru pantomimy w szkołach teatralnych w Polsce i zagranicą. Sztuki teatralnej uczył się w Polsce, USA, Francji i Hiszpanii.
Występował na scenach teatralnych Japonii, Puerto Rico, Stanów Zjednoczonych, Anglii, Niemiec, Chin, Litwy, Rosji, Francji, Polski, Izraela, Korei Południowej, Ukrainy, Czech, Słowacji, Hiszpanii, Nowej Zelandii, Portugalii, Luksemburga, Szwecji i Norwegii.
Laureat nagród i wyróżnień teatralnych w Polsce i na świecie, m.in: Grand Prix Festiwalu Teatrów Jednego Aktora (Warszawa 2003).
Najlepszy scenariusz i reżyseria – Festiwal Komediada (Ukraina/Odessa 2014).
W 2020 r. otrzymał medal Prezydenta Miasta Lublin „w uznaniu osiągnięć w pracy artystycznej oraz za wkład w rozwój polskiej sceny teatralnej”.
W 2022 r. laureat medalu Pro Mazovia „Za wybitne zasługi i całokształt działalności na rzecz województwa Mazowieckiego”.
W 2023 r. Nagrodę Kurpik 2022 w kategorii Talent, przyznawaną przez Związek Kurpiów.