EN

23.12.2024, 14:27 Wersja do druku

Okiem Widza: Pułapka na myszy

„Pułapka na myszy” Agaty Christie w reż. Artura Tyszkiewicza w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Ewa Bąk na blogu Okiem Widza.

fot. Krzysztof Bieliński

PUŁAPKA NA MYSZY Agathy Christie w Teatrze Ateneum to coś więcej niż klasyczny kryminał i więcej niż detektywistyczne kino, nawet najwyższych lotów. Spektakl ten pięknie wyreżyserowany przez Artura Tyszkiewicza to sztuka żywa, nieprzewidywalna, przy kolejnym spotkaniu z widzami zawsze inna, zwłaszcza że ma potencjał psychologicznego thrillera, kryjącego wiele tajemnic w indywidualnych portretach bohaterów, którzy noszą kamuflaże - maski pozwalające manipulować, mataczyć, zwodzić otoczenie a przede wszystkim w swej intencji całkowicie ukryć osobę przed ciekawością ludzi, przed pazernością świata na każdą sensację. Akcja spektaklu rozgrywa się w miejscu położonym na uboczu, które wydaje się miłą dla oka bezpieczną przystanią obiecującą błogie, wygodne, beztroskie życie, gwarantującą prywatność i anonimowość. Dla nowych właścicieli, Ralstonów, granych przez pełną ciepła i pozytywnej energii gospodynię Mileny Suszyńskiej oraz z szorstką powściągliwością podszytą nutą tajemniczości gospodarza Dariusza Wnuka, którzy podejmują w czasie trwającej śnieżycy pierwszych gości, jest nadzieją na spokojną przyszłość w wymarzonym domu, z upragnioną pracą, pozbawioną trosk egzystencją. Tymczasem miejsce to odcięte od świata nie tylko z powodu ekstremalnej pogody jest kolejną życiową pułapką, więzieniem, kryjówką dla wszystkich zgromadzonych, którzy znaleźli się we właściwym miejscu, mieli sposobność i motywację, by chronić prawdę o sobie. Są alter ego myszy z wideo widma, śpiewających mrożącą krew w żyłach piosenkę ŚLEPE MYSZKI TRZY, co dodatkowo niepokoi, budzi lęk i grozę. A przez to wzbudza rosnące zainteresowanie. Tajemnica z przeszłości, której każdy z obecnych pilnie strzeże, musi być ważna, wielka i bolesna.

Galeria osobliwych postaci jest bogata. Obserwujemy z niedowierzaniem ciągle niezadowoloną, wyniosłą, roszczeniową emerytowaną sędzię panią Boyle, w którą doskonale wciela się Magdalena Zawadzka. Poznajemy łagodnego majora rezerwy Metcalfa, granego z powagą powściągliwości i układności przez Bartłomieja Nowosielskiego, włoskiego ekscentryka Paraviciniego o przerysowanej powierzchowności Herkulesa Poirot w brawurowej kreacji Łukasza Lewandowskiego, nieoczywistą w pierwszym wrażeniu pannę Casewell intrygującej Magdaleny Schejbal, która ucharakteryzowana jest na kawalera oraz zwracającego swoim niekonwencjonalnym zachowaniem Christophera Wrena Jakuba Pruskiego, którego bohater jest nadmiernie pobudzony i ni stąd ni zowąd śmieje się histerycznie. Przybywa tu też, co jest nad wyraz zaskakujące, sierżant Potter Krystiana Pesty, który, o dziwo, przebił się przez zaspy śniegu, by wyjaśniać sprawę morderstwa popełnionego w Londynie. Ale czy aby na pewno? Towarzystwo a priori wydaje się być co najmniej dziwne, a przez to niewątpliwie podejrzane. Intuicja podpowiada, że coś się tu nie zgadza. Tym bardziej wciąga rozwijająca się akcja. Tym bardziej widzowie zainteresowani są poznaniem prawdy. Nie dają spokoju motywy postępowania bohaterów, przyczyny udziwnienia ich charakterów, motywy zbrodni. Coraz większe rozeznanie w sytuacji, uzyskiwanie informacji o przeszłości bohaterów umożliwia odkrycie prawdy. A ta jest gorzka i w najwyższym stopniu godna przemyślenia. Jak mądry morał w dobrej bajce dla dorosłych, bo spektakl ten w istocie jego formy scenicznej właśnie nią jest.

Obraz jest piękny, pociągający, działa jak magnes. Jak malownicza ilustracja z dzieciństwa, która fascynuje, budzi wyobraźnię, uruchamia myślenie. Jest pułapką, która wciąga w swą aurę, akcję, tajemnicę bez reszty. Ciepłe, miłe, rodzajowe wnętrze pensjonatu Monkswell Manor, z kominkiem, wygodną kanapą, w przeciwieństwie do zimowego, niepokojącego krajobrazu za olbrzymim oknem jest obietnicą ratunku, ostoją. Kostiumy jak szczelne kokony szyte na każde indywiduum sceniczne przyciągają uwagę, podobnie jak i dopełniające charakterystyki postaci przerysowane charakteryzacje z kodem dostępu do wycofanej w głąb psyche traumy. Nie sposób oderwać oczu od tak ostentacyjnie wydumanej, a przez to intrygującej formy, Nie sposób przestać śledzić kryminalną zagadkę, myśleć o jej zagmatwanych tropach, bo prowadzą też w swej podstępnej logice również do każdego z nas. To świetny spektakl, wyborna rozrywka. Przekonajcie się osobiście. Koniecznie. Powodzenia.

Tytuł oryginalny

PUŁAPKA NA MYSZY TEATR ATENEUM

Źródło:

okiem-widza.blogspot.com
Link do źródła

Autor:

Ewa Bąk