EN

1.06.2022, 09:42 Wersja do druku

Okiem widza: Cudzoziemka

„Cudzoziemka” Marii Kuncewiczowej w reż. Katarzyny Minkowskiej z Teatru Polskiego w Poznaniu na 42. Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Ewa Bąk na blogu Okiem widza.

fot. Agata Rucińska

„Cudzoziemka”, spektakl wyreżyserowany przez Katarzynę Minkowską na podstawie książki Marii Kuncewiczowej w Teatrze Polskim w Poznaniu, poraża siłą swego oddziaływania. Za sprawą tematu, dramaturgii, ekspansywnego aktorstwa. Magii teatru.

Osnową jest życie głównej bohaterki, Róży Żabczyńskiej, opowiedziane z perspektywy jej pogrzebu, kiedy poznajemy zmarłą, jej bliskich, którzy wspominają, podsumowują, analizują zjawisko jakim jest matka, żona, artystka - demon psychologicznego terroru, destrukcji, zniszczenia. Jej portret psychologiczny kreślony poprzez Alonę Szostak demaskuje kobietę silną, ambitną, dominującą. Cudzoziemkę, zarówno w kraju swego urodzenia, Rosji, gdzie jest później traktowana jako Polka, i w Polsce, gdzie jest, postrzegana przez akcent jako Rosjanka. Jest w tej tożsamościowej niejednoznaczności, dziecięcej samotności, braku zakorzenienia przyczyna wiecznych kompleksów, poczucie lekceważenia, zagrożenia, swoistej bezdomności. Na Różę działa to jednak mobilizująco. W swych działaniach za wszelką cenę prze do przodu, jest perfekcyjna, bardzo wymagająca. Pragnie w pełni panować nad sobą, własnym życiem, życiem dzieci, męża. Staje się zaborcza, agresywna, histeryczna. Kreuje się na osobę o wysokich aspiracjach, narzuca swoją wolę wszystkim, bo manipuluje sugestywnie, szantażuje emocjonalnie, nie uznaje sprzeciwu, wywiera ogromną presję. Konfabulacje, wariacje niespełnionych aspiracji, marzenia,  fantazje stają się w jej opowieściach szczerą prawdą. Dopina swego. Jest przekonywująca, atrakcyjna, silna. Kształtuje otoczenie na swoją modłę, uzależnia je od siebie, jakby cały czas w ogromnym zagrożeniu walczyła o przetrwanie. I łamie wszystkim wolę, możliwość odkrywania, tworzenia siebie. Nie pozwala na samodzielność, błędy. Niszczy poczucie bezpieczeństwa, funduje lęk, depresję, załamanie nerwowe- toksyczna matka, zaborcza kobieta, niespełniona artystka. A robi to, jak twierdzi, z miłości, troski, szczerej woli uszczęśliwiania.

To za sprawą świetnego scenariusza, doskonałej dramaturgii, pomysłowej choreografii, perfekcyjnie przemyślanej reżyserii udało się twórcom spektaklu zbudować potęgujące się napięcie, które niepostrzeżenie wzbierało, potężniało ku kulminacji dzięki fenomenalnej, sugestywnej, nieprzerwanej, niebywale intensywnej obecności Róży, granej wspaniale przez Aldonę Szostak. Stopniowo ujawniana prawda, coraz bliższy kontakt bohaterki z widownią, którą najpierw informowała, później uwodziła, w końcu podbiła, co niebywale skutecznie pokazało, jak Róża osaczała, uzależniała od siebie innych, w konfrontacji zachowania i relacji dzieci, synowej, męża, jego nowej partnerki, Michała, młodzieńczej miłości Róży, zdemaskowało ją brutalnie, całkowicie obnażyło. W końcu stłumiło ten samonapędzający się, ciągle rosnący w siłę, emocjonalny gejzer. Uśmierciło. 

Bo Róża nawet po śmierci żyła, tak mocarną była osobowością. Zdefiniowaną przez brak akceptacji, lęk, niespełnienie. Nie sposób było się od niej uwolnić. Mimo pomocy lekarza, partnera, prawdy. Infekowała sobą wszystkich, z którymi się zetknęła. Potęga sztuki aktorskiej, siła teatru pozwoliła widzom w ciągu jednego wieczoru poczuć tę zaciskającą się pętlę destrukcji na własnej skórze. 

Tytuł oryginalny

42.WST CUDZOZIEMKA TEATR POLSKI W POZNANIU

Źródło:

Okiem widza
Link do źródła

Autor:

Ewa Bąk