EN

25.09.2023, 12:53 Wersja do druku

Okiem Obserwatora: Edukując Ritę

„Edukując Ritę” Willy'ego Russella w reż. Eugeniusza Korina w Teatrze 6. piętro. Pisze Krzysztof Stopczyk.

fot. J. Niemczak / mat. teatru

Zacznę kinowo. Pamiętają Państwo film „Mały Wielki Człowiek” z 1970 r., w reżyserii Arthura Penna, z Dustinem Hoffmanem w roli głównej? Im dłużej oglądałem w Teatrze 6. piętro „Edukując Ritę”, w reżyserii Eugeniusza Korina, tym bardziej błąkał mi się w głowie tytuł tego filmu, tylko w nieco zmodyfikowanej postaci: „Mały Wielki Spektakl!” Tak! Właśnie taka jest według mnie, ta najnowsza premiera Teatru 6. piętro.

Wiadomo! To spektakl legenda! Napisany w 1980 r. przez Willy Russella na zlecenie Royal Shakespeare Company i grany na deskach West End Piccadilly Theatre. W rolach głównych wystąpili Julie Walters i Mark Kingston. W 1983 r. odbyła się premiera filmu „Edukacja Rity”, w którym zagrali Julia Walters i Michael Caine. Od tego momentu sztuka przetłumaczona została na wiele języków, święci triumfy na wszystkich kontynentach i jest w repertuarze bardzo wielu teatrów. Ciekawostką jest fakt, że Teatr 6. piętro już raz sięgnął po ten hit i wystawił go w 2011 r., w reżyserii Macieja Wojtyszki, z udziałem Małgorzaty Sochy i Piotra Fronczewskiego.

No właśnie! W przypadku tej sztuki, aby był sukces, musi zostać spełniony jeden warunek: dwójka znakomitych aktorów. A to oznacza, że dla kolejnych inscenizacji poprzeczka zawieszana jest na niebotycznej wysokości. „Jest ryzyko, jest zabawa!”.

Spektakl, którego premiera odbyła się w Teatrze 6. piętro, 23 września 2023 r. nosi tytuł „Edukując Ritę”, ale to ta sama sztuka, grana od czterech dekad na wszystkich scenach świata.

Jeżeli nie znają jej Państwo, to radzę jak najprędzej popędzić do Pałacu Kultury i Nauki i zobaczyć ją, a wszelkie tłumaczenia dotyczące jej powodzenia, staną się zbędne. Oczywiście! Jeżeli już wcześniej gdzieś ją Państwo widzieli, polecam obejrzenie tej inscenizacji!

Tekst! Znakomity i znakomicie przetłumaczony [Małgorzata Semil]. Paradoks polega na tym że oryginał powstał 43 lata temu, a to co dziś oglądamy i co słyszymy ze sceny, sprawia wrażenie opisu sytuacji z tego tygodnia, miesiąca, czy roku. Jednym słowem, temat jest super aktualny! I to z gatunku rozgrzewających dyskutantki i dyskutantów do białego!
Młoda, atrakcyjna kobieta, walczy o możliwość samostanowienia. Wbrew mężowi, otoczeniu rodzinnemu i zawodowemu, kulturze i zasadom panującym w środowisku, z którego pochodzi i w którym się obraca.

Patrząc na studentów, czy w ogóle ludzi wykształconych wie, że od najmłodszych lat miała gorszy start w życiu. Ma świadomość, że nie wie bardzo wielu rzeczy i kilkakrotnie podkreśla, że ona „chce wiedzieć!”. Chce poznać, przeczytać, zobaczyć, zrozumieć, a później porozmawiać z kimś oczytanym i kulturalnym na ten temat (te tematy). W kręgach z których pochodzi i w których żyje, jest to niewykonalne. Dlatego stara się z nich wyrwać i dlatego pojawia się u Franka – profesora - prowadzącego wykłady na uniwersytecie otwartym.

Ma równocześnie i szczęście i pecha, bo Frank to z jednej strony niepośledni umysł i w sumie bardzo dobry człowiek. Ale ma kolosalną wadę: jest alkoholikiem i w chwili gdy go poznajemy jest osobnikiem, którego Jan Izydor Sztaudynger charakteryzował fraszką: „Mistyk wystygł. Wynik: cynik”.

No i uczestniczymy w zderzeniu dwóch fantastycznych, diametralnie różniących się charakterem, mentalnością i posiadaną wiedzą postaci.

Przez ponad dwie godziny, widzowie oglądają i słuchają błyskotliwych wymian zdań między bohaterami. Amplituda napięć między nimi jest maksymalna, ciągle zmieniająca się ale cały czas opierająca się na fascynacji drugą osobą.

Bo „Edukując Ritę”, to nie tylko odwzorowanie kilkunastu lekcji o literaturze i kulturze, ale również fenomenalnie trafne uwagi o życiu w ogóle i poszczególnych jego aspektach.
Eugeniusz Korin reżyserując „Edukując Ritę” w Teatrze 6. piętro zobaczył jako Ritę / Susan Marię Dębską, a jako Franka – Mirosława Bakę. Napisać, że jest to trafiona obsada, to nic nie napisać!

Dębska i Baka dają koncert gry, a jak już wspomniałem wcześniej, poprzeczka wisi bardzo wysoko. Mają szczęście, bo tekst daje możliwości do pokazania całego spektrum umiejętności aktorskich i oni to wykorzystują! Są sekwencje wgniatające w fotel! A z „Edukując Ritę” jest podobnie jak w żeglarstwie: niby tafla wody zachęca do bezpiecznej żeglugi, ale pod powierzchnią kryje się pełno mielizn, kamieni i raf. Tekst „Edukacji” uważany przez niektórych jako samograj, też wymaga mistrzowskiej reżyserii i aktorstwa! Takiego jak w przypadku tej inscenizacji.

Jak wspomniałem na wstępie, uważam że „Edukując Ritę” w Teatrze 6. Piętro, to „Mały Wielki Spektakl”! Dlaczego „Mały”? Bo to tylko dwie osoby, cały czas w tym samym pomieszczeniu. Ale jaki tekst! Jak wyreżyserowany! Jak zagrany! I - pomimo braku zaplecza technicznego sceny - w jakiej scenografii! [Justyna Elminowska]! Z jakimi pomysłami projekcji! Jestem pod wrażeniem!

Źródło:

Materiał nadesłany