„Dzieła wszystkie Szekspira (w nieco skróconej wersji)” Adama Longa, Daniela Singera, Jessa Winfielda w reż. Johna Weisgerbera w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Krzysztof Stopczyk.
W ramach obchodów swojego 18-lecia, Teatr Polonia przypomniał kolejny hit grany od wielu lat na swojej scenie. To „Dzieła wszystkie Szekspira (w nieco skróconej wersji)” w reż. Johna Weisgerbera.
Gombrowicz w „Ferdydurke” stwierdza, że „Słowacki wielkim poetą był” i jeszcze "Jak to nie zachwyca Gałkiewicza, jeśli tysiąc razy tłumaczyłem, że go zachwyca”. Jeżeli podmienimy naszego wieszcza na Shakespeare'a, to mamy gotową ocenę spektaklu zagranego przez Teatr Montownia z okazji 20-lecia istnienia tej grupy. Premiera „Dzieł wszystkich Szekspira (w nieco skróconej wersji)” miała miejsce w 2017 r. w Teatrze Polonia i od tego czasu niezmiennie bawi widzów, szczelnie wypełniających sale teatralne w całej Polsce.
A było tak: dawno, dawno temu czterech studentów ówczesnej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie, a od 1996 r. Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie, wpadło na pomysł założenia grupy teatralnej, wspólnego tworzenia i występowania w wyreżyserowanych przez siebie spektaklach. W ten sposób powstał Teatr Montownia, który przez cały czas swojego istnienia, walcząc z brakiem własnej, stałej siedziby, występuje gościnnie na bardzo wielu scenach.
Na dwudziestolecie swojej działalności, w 2017 r., Montownia w pełnym składzie, czyli: Adam Krawczuk, Marcin Perchuć, Rafał Rutkowski i Maciej Wierzbicki, wystąpiła na dużej scenie Teatru Polonia w premierze „Dzieł wszystkich Szekspira (w nieco skróconej wersji)”, którą wyreżyserował John Weisgerber, Kanadyjczyk będący specjalistą od Szekspira, a tekst sztuki wspaniale przetłumaczył Włodzimierz Kaczkowski.
Ciekawostka związana z tą sztuką jest taka, że powstała, podobnie jak Teatr Montownia, jako realizacja pomysłu grupy studentów. O Montowni napisałem powyżej, zaś twórcami „Dzieł wszystkich Szekspira…..” jest trójka amerykańskich studentów, którzy jak to żacy, zrobili taki artystyczny żart, który podobnie jak w przypadku musicalu „SIX” (również studenckiego dowcipu), stał się światowym hitem!
Z Szekspirem w ogóle jest ciekawa sprawa, ponieważ w powszechnym odbiorze jego twórczość uważana jest raczej za mroczną. Bo przecież trup pada gęsto i to często w bardzo wymyślnych okolicznościach, różne duchy, zwidy i zjawy męczą bohaterki i bohaterów dniami i nocami, wiedźmy gotują w swoich kotłach jakieś mikstury i rzucają czary, a i różnych mniej lub bardziej jawnych dewiacji jest sporo. Ale... Szekspir to również komediopisarz, a współcześni mu widzowie zaśmiewali się na jego sztukach. Po pięciuset latach dużo trudniej jest wyłapać jego wszystkie żarty językowe i sytuacyjne.
Jedno jest pewne. Przebogata twórczość mistrza ze Stratfordu jest niewyczerpalnym źródłem wspaniałych tekstów wystawianych od pół tysiąca lat, na wszystkich scenach świata! A dla kreatywnych artystów stwarza nieograniczone możliwości!
Dwa przykłady z ostatnich lat zapadły mi szczególnie w pamięci. W czasie Festiwal United Solo Europe w 2014 r., w warszawskim Teatrze Syrena oglądałem „Hamleta” w wykonaniu JEDNEGO aktora, który odegrał całą sztukę od A do Z, łącznie z rolami kobiecymi! (Roger Westberg - Hamlet, A Stand Up [Szwecja]). Do tej pory nie mogę znaleźć szczęki.
Z kolei w czasie Międzynarodowego Festiwalu Szekspirowskiego w 2016 r., w gdańskim Teatrze Wybrzeże widziałem spektakl składający się ze wszystkich sztuk Szekspira pokazanych w genialny sposób przez grupę sześciu artystów brytyjskich - Forced Entertainment, pod wspólnym tytułem "Complete Works: Table Top Shakespeare". Siedzący przy najprostszym stole, JEDEN (rotacyjnie) aktor/aktorka, opowiada współczesnym językiem (po angielsku) treść sztuki. Nudne? Otóż nie, bo narracja ilustrowana jest przez artystkę/artystę za pomocą najprzeróżniejszych, małych przedmiotów używanych na co dzień w kuchni, łazience czy do sprzątania – butelek szklanych i plastikowych, tłuczków do mięsa, dzwonów do przetykania zlewu, solniczek, opakowań po proszkach do prania, czy kawy, kubków, szklanek, dziadków do orzechów, itp.).
Obydwa te spektakle były znakomite nie tylko dzięki wykonaniu, ale również dzięki pomysłowi! Dlaczego o nich wspominam? Bo do tej samej grupy zaliczam inscenizację z Montownią w roli głównej! Trzech amerykańskich studentów miało fantastyczny pomysł. Jeden kanadyjski reżyser fantastycznie przetransponował go na scenę. A czterech fantastycznych polskich aktorów wcieliło go w życie. I z tych trzech fantastyczności wyszła czwarta, czyli przedstawienie, na którym polski widz ma fantastyczną zabawę.
Adam Krawczuk, Marcin Perchuć, Rafał Rutkowski i Maciej Wierzbicki, których obserwuję od czasu ich debiutu, reprezentują mój ulubiony typ aktorstwa, a widziałem ich zarówno w rolach poważnych, dramatycznych, jak i komediowych. Takich jak w „Dziełach wszystkich Szekspira…”. Najlepszą recenzją ich kunsztu aktorskiego jest sytuacja, w której uczestniczyłem w szatni teatru, już po zakończeniu przedstawienia.
Bo tym razem oglądałem ten spektakl na tzw. pokazie szkolnym. Cała widownia zapełniona młodzieżą licealną. Byłem pełen obaw, bo doskonale pamiętam z przeszłości, co potrafiło się wtedy dziać. Muszę przyznać, że jestem bardzo mile zaskoczony zachowaniem młodych ludzi, ponieważ telefony mieli wyłączone!!!, byli skupieni na tym, co dzieje się na scenie i reagowali wspaniale.
Po spektaklu ubierałem się otoczony tłumem licealistów, żywo komentujących wydarzenie, w którym uczestniczyli przed chwilą. Obok mnie stała opiekunka (wychowawczyni?) jednej z grup, do której podszedł młody człowiek i usłyszałem następujący dialog: „Proszę Pani! Proszę Pani! Jak Pani ocenia ten spektakl? Bo ja nie miałem pojęcia, że w teatrze można się tak śmiać! Teraz zacznę już chodzić też do teatrów, nie tylko do kina!”.
Nic dodać, nic ująć! Tak gra Montownia, w „Dziełach wszystkich Szekspira (w nieco skróconej wersji)” w reżyserii Johna Weisgerbera.