Logo
Recenzje

#KurierTeatralny: Tamto lato

30.09.2025, 10:50 Wersja do druku

Mamma Mia! Catherine Johnson, Bjӧrna Ulvaeusa i Bennyego Anderssona w reż. Jakuba Szydłowskiego w Teatrze Muzycznym w Łodzi. Pisze Piotr Sobierski.

fot. Dariusz Kulesza/e-kalejdoskop

ABBA zapewniła sobie muzyczną nieśmiertelność. Piosenki zespołu mają zagwarantowane miejsce w kanonie popkultury. Do tego nie mniej istotne są ich dokonania w dziedzinie musicalu. „Mamma Mia!” z największymi przebojami grupy jest od niemal 30 lat grany z powodzeniem na całym świecie, doczekał się też filmowej realizacji w gwiazdorskiej obsadzie. Trudno o lepszy dowód, że podróż na jedną z greckich wysp gwarantuje ogrom słońca i dobrą energię. Nie inaczej jest w Teatrze Muzycznym w Łodzi, gdzie musical wyreżyserował Jakub Szydłowski. 

Trzon fabuły „Mamma Mia!” stanowi historia Sophie, która na kilka dni przed swoim ślubem, odkrywa w pamiętniku matki Donny historię jej miłosnych podbojów. Dziewczyna nie zna swojego ojca i postanawia w tajemnicy przed rodzicielką zaprosić na ślub trzech potencjalnych kandydatów, a to już tylko początek zabawnych, a zarazem oczyszczających relacje sytuacji. 

Spektakl z muzyką ABBY otwiera kolejny rozdział w historii łódzkiej sceny, która inauguruje obchody osiemdziesięciolecia istnienia pod wodzą nowego dyrektora Marcina Zawady. Trudno o lepszą okazję do świętowania. Szydłowski prowadząc łódzki teatr przez ostatnie lata (wraz z Grażyną Posmykiewicz) wykorzystał wszystkie atuty miejsca i zespołu, który zdaje się po raz pierwszy tak idealnie zintegrowany. Dobre aktorstwo, żywiołowa choreografia oraz siła muzyki to największe zalety tej inscenizacji. 

Musical rozgrywa się w przestrzeni greckiej wioski wykreowanej przez Grzegorza Policińskiego. Scenografia szczelnie wypełnia scenę, ale nie ogranicza aktorów. Schody prowadzące do mieszkania Donny, pomost i nabrzeże pozwalają na ciekawe rozgrywanie akcji, w czym równie duży udział choreografii Karoliny Rejnus. Nie brakuje jednak elementów tandetnych – sztuczna roślinność, błyszczące plastikowe owoce czy trzęsące się antyczne kolumny. Momentami urok greckiej wyspy zaczyna zbliżać ten świat do letniska nad polskim wybrzeżem.

 Nie mniejszy kłopot stanowią kostiumy Doroty Sabak-Ciołkosz. O ile główni bohaterowie są ubrani różnorodnie i zgodnie z charakterem postaci, o tyle zespół nosi kostiumy dalekie od południowej nonszalancji. Ten wizualny dualizm ratuje świetne światło Grzegorza Policińskiego i Artura Wytrykusa, które rozświetla łódzką scenę niczym wypalające słońce, ale też zamienia ją w barwną scenerię miłosnych podbojów. 

Udany casting sprawił, że Szydłowski pracował z bardzo dobrym składem aktorskim, co widoczne jest zarówno w scenach dramatycznych, jak i piosenkach. Tomasz Szymuś, dyrygujący zespołem, w którym prym wiodą klawisze, idealnie oddał charakter lat 70., kiedy ABBA odnosiła największe sukcesy. Znane piosenki niosą zarówno historię sceniczną, jak i bohaterów. 

Dwójka nowożeńców, a więc Sophie i Sky, w kreacjach Kamili Najduk i Wojciecha Kurcjusza, zachwyca swoją młodzieńczą energią. Oboje dojrzewają wraz z rozwojem akcji, są naturalni, a przez to bardzo namacalni. Zaskakująco dobrze, szczególnie na tle realizacji musicalu w warszawskiej Romie z 2015 roku, prezentuje się ojcowskie trio, a więc Rafał Drozd jako Sam, Jacek Lenartowicz – Bill i Klaudiusz Kaufmann - Harry. Dojrzałość i różnorodność charakterów sprawia, że wraz z ich pojawieniem się na wyspie ta spokojna grecka wioska zaczyna buzować od nadmiaru emocji. Równie przebojowe są przyjaciółki Donny. Rosie w kreacji Małgorzaty Regent i Tanya Anny Andrzejewskiej dodają historii odrobinę seksapilu, obie są zabawne i pełne kobiecości. Andrzejewska stworzyła w Łodzi kreację, która przywołuje w pamięci filmową rolę Christine Baranski, ale nawet przez moment nie stoi w jej cieniu. Odwaga i umiejętne wykorzystanie aktorskich, fizycznych i wokalnych warunków składa się na rolę godną greckiej Afrodyty.

Gwiazdą przedstawienia jest jednak przede wszystkim Karolina Trębacz, która buduje jedną z najlepszych kreacji w swojej karierze. Jej Donna to silna i samodzielna kobieta, której kruchość ujawnia się w momencie konfrontacji z dawnymi partnerami. Gdy w drugim akcie stanowczo podkreśla „Dobrze jest mi samej i każdego dnia dziękuję Bogu, że nie leży koło mnie zdziadziały facet”, brzmi przekonująco, ale z każdym kolejnym słowem słychać drżenie w głosie. „Jestem wolna, jestem zadowolona”, ale sama zdaje się już w to nie wierzyć. Donna porzuca maskę, stając się pełną niepokoju kobietą, która musi zawalczyć nie tyle o dobro swojej córki, co własną przyszłość. Trębacz w tych rozterkach porusza nie tylko pięknym i mocnym wokalem, ale również aktorską dojrzałością. 

Musical Mamma Mia!” to pochwała wolności, radości i wiecznej zabawy. Młodzi rezygnują z małżeństwa na rzecz smakowania życia, a dorośli przeżywają drugą młodość. Greckie życie i wakacje to bajka, której Szydłowski małymi znakami nadał większej głębi, czego najlepszym przykładem jest zakończenie. Odejście dwóch starszych Greków w stronę morza sugeruje nieuniknione, które czeka na każdego z nas. Zanim jednak finał, czas na kolejną składankę nieśmiertelnej ABBY, która ponownie nie zawodzi.

Tytuł oryginalny

Tamto lato

Źródło:

www.facebook.com
Link do źródła

Autor:

Piotr Sobierski

Data publikacji oryginału:

30.09.2025

Sprawdź także