„Mamma Mia!” Catherine Johnson, Bjӧrna Ulvaeusa i Benny’ego Anderssona w reż. Jakuba Szydłowskiego w Teatrze Muzycznym w Łodzi. Pisze Piotr Sobierski.
ABBA zapewniła sobie muzyczną nieśmiertelność. Piosenki zespołu mają zagwarantowane miejsce w kanonie popkultury. Do tego nie mniej istotne są ich dokonania w dziedzinie musicalu. „Mamma Mia!” z największymi przebojami grupy jest od niemal 30 lat grany z powodzeniem na całym świecie, doczekał się też filmowej realizacji w gwiazdorskiej obsadzie. Trudno o lepszy dowód, że podróż na jedną z greckich wysp gwarantuje ogrom słońca i dobrą energię. Nie inaczej jest w Teatrze Muzycznym w Łodzi, gdzie musical wyreżyserował Jakub Szydłowski.
Trzon fabuły „Mamma Mia!” stanowi historia Sophie, która na kilka dni przed swoim ślubem, odkrywa w pamiętniku matki Donny historię jej miłosnych podbojów. Dziewczyna nie zna swojego ojca i postanawia w tajemnicy przed rodzicielką zaprosić na ślub trzech potencjalnych kandydatów, a to już tylko początek zabawnych, a zarazem oczyszczających relacje sytuacji.
Spektakl z muzyką ABBY otwiera kolejny rozdział w historii łódzkiej sceny, która inauguruje obchody osiemdziesięciolecia istnienia pod wodzą nowego dyrektora Marcina Zawady. Trudno o lepszą okazję do świętowania. Szydłowski prowadząc łódzki teatr przez ostatnie lata (wraz z Grażyną Posmykiewicz) wykorzystał wszystkie atuty miejsca i zespołu, który zdaje się po raz pierwszy tak idealnie zintegrowany. Dobre aktorstwo, żywiołowa choreografia oraz siła muzyki to największe zalety tej inscenizacji.
Musical rozgrywa się w przestrzeni greckiej wioski wykreowanej
przez Grzegorza Policińskiego. Scenografia szczelnie wypełnia scenę, ale nie ogranicza aktorów. Schody prowadzące do
mieszkania Donny, pomost i nabrzeże pozwalają na ciekawe rozgrywanie akcji, w
czym równie duży
udział choreografii Karoliny Rejnus. Nie brakuje jednak elementów tandetnych – sztuczna
roślinność, błyszczące plastikowe owoce czy trzęsące się antyczne kolumny.
Momentami urok greckiej wyspy zaczyna zbliżać ten świat do letniska nad polskim wybrzeżem.
Udany casting sprawił, że Szydłowski pracował z bardzo dobrym składem aktorskim, co widoczne jest zarówno w scenach dramatycznych, jak i piosenkach. Tomasz Szymuś, dyrygujący zespołem, w którym prym wiodą klawisze, idealnie oddał charakter lat 70., kiedy ABBA odnosiła największe sukcesy. Znane piosenki niosą zarówno historię sceniczną, jak i bohaterów.
Dwójka nowożeńców, a więc Sophie i Sky, w kreacjach Kamili Najduk i Wojciecha Kurcjusza, zachwyca swoją młodzieńczą energią. Oboje dojrzewają wraz z rozwojem akcji, są naturalni, a przez to bardzo namacalni. Zaskakująco dobrze, szczególnie na tle realizacji musicalu w warszawskiej Romie z 2015 roku, prezentuje się ojcowskie trio, a więc Rafał Drozd jako Sam, Jacek Lenartowicz – Bill i Klaudiusz Kaufmann - Harry. Dojrzałość i różnorodność charakterów sprawia, że wraz z ich pojawieniem się na wyspie ta spokojna grecka wioska zaczyna buzować od nadmiaru emocji. Równie przebojowe są przyjaciółki Donny. Rosie w kreacji Małgorzaty Regent i Tanya Anny Andrzejewskiej dodają historii odrobinę seksapilu, obie są zabawne i pełne kobiecości. Andrzejewska stworzyła w Łodzi kreację, która przywołuje w pamięci filmową rolę Christine Baranski, ale nawet przez moment nie stoi w jej cieniu. Odwaga i umiejętne wykorzystanie aktorskich, fizycznych i wokalnych warunków składa się na rolę godną greckiej Afrodyty.
Gwiazdą przedstawienia jest jednak przede wszystkim Karolina Trębacz, która buduje jedną z najlepszych kreacji w swojej karierze. Jej Donna to silna i samodzielna kobieta, której kruchość ujawnia się w momencie konfrontacji z dawnymi partnerami. Gdy w drugim akcie stanowczo podkreśla „Dobrze jest mi samej i każdego dnia dziękuję Bogu, że nie leży koło mnie zdziadziały facet”, brzmi przekonująco, ale z każdym kolejnym słowem słychać drżenie w głosie. „Jestem wolna, jestem zadowolona”, ale sama zdaje się już w to nie wierzyć. Donna porzuca maskę, stając się pełną niepokoju kobietą, która musi zawalczyć nie tyle o dobro swojej córki, co własną przyszłość. Trębacz w tych rozterkach porusza nie tylko pięknym i mocnym wokalem, ale również aktorską dojrzałością.
Musical „Mamma Mia!” to pochwała wolności, radości i wiecznej zabawy. Młodzi rezygnują z małżeństwa na rzecz smakowania życia, a dorośli przeżywają drugą młodość. Greckie życie i wakacje to bajka, której Szydłowski małymi znakami nadał większej głębi, czego najlepszym przykładem jest zakończenie. Odejście dwóch starszych Greków w stronę morza sugeruje nieuniknione, które czeka na każdego z nas. Zanim jednak finał, czas na kolejną składankę nieśmiertelnej ABBY, która ponownie nie zawodzi.