„Ferajna. Zupełnie inny świat” Tomasza Ostacha w reż. autora w Teatrze XL w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Wszystkich.
Tomasz Ostach, współpracujący z działającym na warszawskiej Pradze Teatrem XL, postanowił zmierzyć się z historią prawobrzeżnej dzielnicy Warszawy. W swoim scenariuszu sięgnął również do podanych w zwartej formie faktów z odległej przeszłości terenów leżących na wschód od Wisły. Ale sednem tej opowieści są losy ludzi, którzy na Pradze się urodzili lub z różnych powodów zamieszkali i związali się z nią na wiele lat, a nawet na całe życie. Spektrum przywoływanych bohaterów i ich losów jest przeglądem charakteryzującym atmosferę i mentalność mieszkańców dzielnicy, która obrosła w swoje legendy i niekiedy panującymi w niej obyczajami wywoływała strach wśród mieszkańców lewobrzeżnej Warszawy. Ostach zbierając materiał do widowiska starał się rozmawiać z ludźmi, którzy swoje życie związali z Pragą i mogą o niej opowiedzieć najwięcej i najciekawiej. Dlatego ludzkie historie przywoływane w dwugodzinnym spektaklu mienią się różnymi barwami, bywają niekiedy mocno zadziwiające, innym razem poruszają swym dramatyzmem, by w kolejnej odsłonie bawić widza praskim humorem i jego specyficznym, niepodrabialnym charakterem. Ostachowi wraz z aktorami, a do swojego projektu zaprosił ich z różnych regionów Polski, co też pewnie pomogło w niekiedy zdystansowanym spojrzeniu na przywoływane zdarzenia, pomimo całego praskiego sztafażu, udało się przekazać nie tylko w bardzo naturalny i autentyczny sposób prawdę opisywanych epizodów, ale też tkwiący w nich uniwersalizm.
Praga, której nazwa pochodzi od czasownika znaczącego „prażyć – wypalać”, albowiem powstała w miejscu zwęglonego lasu, jawi się w przedstawieniu jako miejsce pełne różnorodnych kolorów, nie tylko z powodu jej mieszkańców, ale również wielu obiektów, które są od lat punktem odniesienia dla jej bogatej, bo sięgającej roku 1432 historii. Wystarczy wspomnieć choćby słynny w latach komuny Bazar Różyckiego, Stadion Dziesięciolecia, Fabrykę Polleny czy takie ulice jak Brzeska, Targowa, Stalowa i Ząbkowska, które chyba nie tylko warszawianie kojarzą z „folklorem” i klimatem dzielnicy pełnej przedwojennych, dzisiaj często odnawianych, kamienic. W przedstawieniu mówi się o tych wszystkich rzeczach bardzo dużo, często w formie zabawnej i wręcz anegdotycznej, ale największe wrażenie robi dramatyczna i wstrząsająca historia praskiego ZOO i losów rodziny Żabińskich. Bardzo pięknie i prostymi w sugestywności środkami opowiedziana zarówno w formie, jak i przez samych aktorów. Zresztą to oni, tak samo jak przywoływane postaci, są niekwestionowanymi bohaterami tego wyjątkowego przedstawienia, albowiem doskonale czują nie tylko jego konwencję, która w gęstej formie sprowadza się do z reguły zbiorowych działań nie stroniących od elementów muzyczno-tanecznych (autor muzyki i tekstów piosenek: Aleksander Różanek; choreografia: Amanda Bou Kheir), ale również to, co należy szczególnie wyeksponować w ilustrowaniu ludzkich i miejskich pejzaży, które muszą być silnie okonturowane emocjami i mocno charakterystycznym, kontrastującym rysem. Aktorzy – Weronika Dzierżyńska, Anna Jastrzębska, Filip Gołąb, Jakub Mikulak, Mateusz Wiśniewski – robią to znakomicie, potrafią nie tylko wspaniale żonglować nastrojami, ale również typy bohaterów czy świadków przywoływanych wydarzeń obdarzyć niebanalną i wyrazistą charakterystycznością.
Ważne jest to, że wszyscy autorzy tego projektu, choć podeszli do tematu z ogromnym zaangażowaniem, wręcz można by powiedzieć z miłością, nie starają się niczego koloryzować, zniekształcać czy zafałszowywać. Odwołują się do najprawdziwszych, najzwyklejszych faktów i chcą być im wierni, a w wykonawstwie prawdziwi, różnorodni i najbardziej ludzcy. Na scenie historia toczy się wartko, płynnie jeden kawałek historii czy życia przechodzi w drugi, ukazując twarze ludzi pełne namiętności, ciepła, niekiedy nawet romantyzmu, by w chwilach dramatycznych wypełnić je boleścią, bezsilnością czy rozpaczą, ale też kiedy trzeba entuzjazmem, żarliwością i odwagą.