Od lat unikałem wizyt w kierowanych niegdyś przeze mnie Teatrach. Kiedy coś zganiłem lub skrytykowałem podczas takich odwiedzin, natychmiast odzywały się głosy: Proszę, tylko pod jego dyrekcją wszystko było najlepiej! Natomiast wyrażanym pochwałom i uznaniu towarzyszyły zwykle komentarze: To, że mu się podoba, wygląda na jakiś podstęp, może się rozchorował albo rozpił (to już zupełnie wykluczone!). Cynicznie twierdząc, że im bardziej nieudolni moi następcy, tym bardziej błyszczą dokonane przeze mnie wyczyny, pozostawałem w domu, myśląc, pisząc, podróżując i pielęgnując intensywne kontakty z czytelnikami, publicznością, a także z wieloma przywiązanymi do mnie współpracownikami.
Tytuł oryginalny
Niedotrzymane postanowienie
Źródło:
„Tygodnik Angora” nr 13