„Niech prawo będzie z wami” Jana Czaplińskiego w reż. Anety Groszyńskiej w Teatrze im. Szaniawskiego w Wałbrzychu. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
One man show Filipa Perkowskiego, rzecz powstała z potrzeby twórców zamanifestowania swoich poglądów, w związku z czym z upływem czasu to przedsięwzięcie prawdopodobnie będzie nieczytelne, a nawet - już jest. Z faktem, że spektakl ma komentować bieżące wydarzenia, twórcy niespecjalnie się ukrywają. A ponieważ żywię odrazę do publicystyki w teatrze i do publicystyki politycznej w ogóle – ten spektakl uznałem za adresowany do zupełnie innego widza niż piszący te słowa, mianowicie – dla młodego rewolucjonisty (stwierdzenie bez cienia protekcjonalności, po prostu – fakt)
Trzeba oddać jednak sprawiedliwość – ponieważ jednak mało kto zna konstytucję, przy okazji wizyty w teatrze, widz może poznać jej najważniejsze punkty, ze szczególnym uwzględnieniem preambuły, mamy też pokazane kulisy powstawania ustawy obecnie obowiązującej oraz – i to było naprawdę interesujące – Konstytucji 3 Maja. Dla szkół byłoby jak znalazł - zwłaszcza, że mamy podaną młodym obywatelom dość dokładną instrukcję bezpiecznego demonstrowania - gdyby nie fakt, że spektakl, a szczególnie jego początek, jest niesłychanie wulgarny.
Tak, oczywiście, młodzież zna słowa używane przez aktora i zapewne używa substancji, którymi i on się wzmacnia przed czekającym go wyzwaniem (scena, w której się dowiaduje, że ma zagrać wszystkie role wypadła średnio wiarygodnie), ale - mimo wszystko - kurwamacie w tym natężeniu brzmiały naprawdę pretensjonalnie.