EN

1.06.2009 Wersja do druku

Nie, bo nie! Czyli spory wokół Teatru Szekspirowskiego

Spór wokół budowy Teatru Szekspirowskiego wywołuje we mnie poczucie pewnego zażenowania. Mam wrażenie, że wśród osób zaangażowanych w tę ideę krąży jakaś mucha uprzykrzona, która za wszelką cenę, bzycząc donośnie, chce zwrócić na siebie uwagę, dokuczyć, zamęczyć, ukąsić - pisze Beata Jaworowska, członek Rady Programowej Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego, zastępca dyrektora Departamentu Kultury Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego.

Kiedy kilkanaście lat temu po raz pierwszy usłyszałam o pomyśle budowy teatru nawiązującego architektonicznie do tradycyjnego teatru elżbietańskiego, na dodatek w historycznej lokalizacji, na miejscu siedemnastowiecznej Szkoły Fechtunku, pomyślałam, że to sprytny pomysł marketingowy. Idee fixe, która mogła czynić twórczy ferment wokół Dni Szekspirowskich, z czasem rozrastających się w wielkie wydarzenie artystyczne - Międzynarodowy Festiwal Szekspirowski. Jednak powolne, acz skuteczne przekształcanie się tej idei w realny projekt budziło moje szczere uznanie, rosnące z łagodnego zainteresowania po autentyczny aplauz. I chociaż - jak wielu - spodziewałam się, że za murami Głównego Miasta wyrośnie coś przypominającego kształtem i wielkością dawną Szkołę Fechtunku (i zarazem obiekt niezbyt pasujący do współczesnego otoczenia), to jednak projekt Renato Rizziego przekonał mnie jednym podstawowym atutem: to będzie absolutnie nowa jakość w p

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nie, bo nie! Czyli spory wokół Teatru Szekspirowskiego

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Dziennik Bałtycki nr 124/28.05.

Autor:

Beata Jaworowska

Data:

01.06.2009

Wątki tematyczne