Logo
Recenzje

Milionerka na tratwie rozumu

27.10.2025, 08:33 Wersja do druku

„Immanuel Kant” Thomasa Bernharda w reż. Agnieszki Olsten w Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu. Pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Wszystkich.

fot. Tobiasz Papuczys/ mat. teatru

Rzadko zdarza się, by filozoficzna metafora statku przybierała tak konkretny, teatralny kształt, jak w wałbrzyskiej interpretacji Immanuela Kanta. Spektakl Agnieszki Olsten to nie tylko erudycyjna podróż przez ocean śmiechu, goryczy i niepokoju — to także fenomenalny popis aktorskiego rzemiosła, którego jednym z najbardziej olśniewających punktów jest Urszula Gryczewska jako Milionerka.

Wielu próbowało ujarzmić język Bernharda — jego rytmiczny potok zdań, egocentryczny patos i pozorną antyteatralność. Ale Olsten, konsekwentna w swojej teatralnej wizji, nie tylko ujarzmia, ale i zawłaszcza tę materię. Jej inscenizacja staje się współczesnym, gorzkim kabaretem rozpaczy zachodniego myślenia, a zarazem — jakby mimochodem — niezwykle precyzyjnym szkicem psychologicznym. Nie mamy tu do czynienia z metaforą jako ozdobnikiem. Tu metafora naprawdę działa. Tratwa sceniczna staje się Europą zagubioną w morzu niepewności – kierunek nie jest jasny, kompas się psuje, a fale przynoszą raczej plastik niż nadzieję. I na tej tratwie myśli Milionerka Gryczewskiej ma swoją osobną mapę.

Kobieta z pieniędzmi i bez złudzeń

Postać Milionerki w ujęciu Gryczewskiej to prawdziwy majstersztyk kontrastu. Jej obecność na scenie wybrzmiewa z siłą, jakiej nie powstydziłaby się sama Medea w karykaturalnym kostiumie podróżniczki klasy biznes. To rola balansująca na krawędzi karykatury, ale Gryczewska z niezwykłą precyzją omija tę pułapkę, budując bohaterkę, która śmieszy i niepokoi jednocześnie.

Z jednej strony śmieszy — bo nie sposób nie śmiać się z jej obsesyjnych opowieści o Ameryce, jej manier, jej dystynkcji przekraczającej granice absurdu. Ale z drugiej — w pewnym momencie orientujemy się, że Milionerka nie jest już tylko typem. Jest uosobieniem marzenia o świecie, który obiecuje sukces, a oferuje jedynie lęk przed porażką. Gryczewska rozgrywa ten paradoks z mistrzostwem: jej Milionerka płynie do Ameryki nie dlatego, że ją kocha, ale dlatego, że nie potrafi bez niej istnieć.

Głos, który rozcina ciszę

To, co szczególnie fascynuje w tej kreacji, to sposób użycia głosu. Gryczewska nie tylko mówi Bernhardem — ona go przeżywa. Jej monologi są jak strumienie lawy: nieprzewidywalne, palące, ale też hipnotyzujące. Gdy mówi o Ameryce, wydaje się, że rozmawia nie z Kantem, ale z samą sobą, próbując zagłuszyć ten coraz głośniejszy wewnętrzny szept: przecież to wszystko nie ma sensu.

Milionerka w jej interpretacji staje się figurą cywilizacyjnego złudzenia. Jakby olśniewająco ubrana, opalona ikona współczesności, która – choć wszystko ma – nie potrafi ukoić swojej egzystencjalnej pustki. Gryczewska nie podaje tej postaci na tacy. Jej Milionerka drażni, fascynuje, wzrusza i irytuje — w ciągu jednej sceny.

Zderzenie gigantów

Choć tytułowy Kant (w brawurowym wykonaniu Agnieszki Kwietniewskiej) nie oddaje pola nikomu, to w scenach z Gryczewską mamy do czynienia ze zderzeniem aktorskich żywiołów. Kant i Milionerka — jak dwa kontynenty — nieustannie próbują się nawzajem zdominować, ośmieszyć, przekonać do własnej racji. I choć oboje są przerysowani, groteskowi, to właśnie te przerysowania najpełniej oddają prawdę o świecie, który wcale nie chce być realistyczny.

W tym wszystkim Gryczewska odnajduje idealny balans między teatralnym przerysowaniem a psychologiczną wiarygodnością. Jej Milionerka nie jest tylko maską. Jest kimś, kto naprawdę chciałby wierzyć, że z każdej podróży wraca się odmienionym. Tyle że już dawno przestała się zmieniać.

Immanuel Kant w Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu to spektakl wybitnie zagrany, intelektualnie wymagający, ale też – i to jego wielka siła – emocjonalnie przejmujący. Na tym statku dryfującym przez ocean śmieci i złudzeń Milionerka Urszuli Gryczewskiej jest jak latarnia morska: oślepiająca, fascynująca, a chwilami niepokojąco zimna. To kreacja, którą pamięta się długo — nie tylko dlatego, że jest błyskotliwa, ale dlatego, że dotyka czegoś, o czym rzadko się mówi w teatrze: uzależnienia od sukcesu, który nie daje szczęścia.

Nie wiem, czy Kant w końcu przejrzy na oczy. Ale Milionerka Gryczewskiej widzi więcej, niż chciałaby przyznać.

Tytuł oryginalny

Milionerka na tratwie rozumu

Źródło:

Teatr dla Wszystkich
https://teatrdlawszystkich.pl
Link do źródła

Autor:

Wiesław Kowalski

Data publikacji oryginału:

27.09.2025

Sprawdź także