Inne aktualności
- Warszawa. Nowy cykl koncertów w Operze Kameralnej 23.01.2025 17:18
- Warszawa. Sejmowa Komisja Kultury o problemach z KPO: zaległe pieniądze zostaną wypłacone w lutym 23.01.2025 16:38
- Warszawa. W świecie baśni, czyli premiera „Trzech piórek” w Guliwerze 23.01.2025 16:00
- Warszawa. „Dziewczyna z igłą” z nominacją do Oscara dla najlepszego filmu międzynarodowego 23.01.2025 15:54
- Warszawa. Muzeum białe, teatr czarny. Kiedy nowa siedziba TR Warszawa? 23.01.2025 15:52
- Poznań. Premiera „Wielkiego złego lisa" wg komiksu Benjamina Rennera w Animacji – 8 lutego 23.01.2025 15:52
- Rzeszów. Do Teatru Siemaszkowej wraca Teatralny Speed Dating 23.01.2025 15:48
- Katowice. Spacery i licytacje. Teatr Śląski wspiera WOŚP 23.01.2025 14:23
- Warszawa. Zaprezentowano rękopis Ballady f-moll Fryderyka Chopina zakupionego przez NIFC 23.01.2025 14:21
- Wrocław. Opera po raz kolejny wspiera WOŚP 23.01.2025 14:00
- Warszawa. Premiera spektaklu Mariana Opani na początku lutego w Ateneum 23.01.2025 13:43
- Lublin. Międzynarodowy projekt teatralny łączący literaturę, historię i nowoczesne technologie 23.01.2025 13:21
- Kraków. Koncert „Symphony For Life" w Synagodze Tempel – w 80. rocznicę wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau 23.01.2025 11:34
- Wrocław. Premiera „Gier wstępnych” w Capitolu już w najbliższą sobotę 23.01.2025 11:08
Że historia powtarza się jako farsa, to chyba najbardziej wyświechtany z wyświechtanych frazesów. Ale cóż zrobić, kiedy to prawda.
Widać to choćby na przykładzie publikacji w (teoretycznie) poważnych mediach, porównujących „Dziady" Dejmka z „Dziadami" Kleczewskiej. Jest to, niestety, kolejny dowód, że nie ma poziomu bredni i hucpy, którego w Polsce nie dałoby się przekroczyć.
W takiej sytuacji najlepiej odwołać się do faktów. „Dziady" Kazimierza Dejmka zostały zdjęte z afisza po interwencji politycznej w styczniu 1968. Reżysera pozbawiono dyrekcji teatru, a zespół wkrótce rozpędzono. Co więcej, ocenzurowanie Mickiewicza stało się powodem studenckich protestów, a to z kolei dało komunistycznym władzom pretekst do rozpętania antysemickiej nagonki. Mówimy zatem o wydarzeniu, które miało bardzo poważne konsekwencje dla wielu ludzi. W tym dla twórców.
A jakie konsekwencje spotkały Maję Kleczewską i dyrekcję Teatru im. Słowackiego w Krakowie? Jedyną konsekwencją jest fakt, że bilety na spektakl zostały wyprzedane. Dlatego artyści, zamiast się oburzać, powinni podziękować pani kurator Nowak. To ona swoimi niemądrymi uwagami w mediach społecznościowych wylansowała spektakl. Pomogło w tym także i to, że użyła słownictwa kompletnie nieprzystającego do sytuacji, pisząc o „haniebnym" wykorzystaniu dzieła Mickiewicza i szkodach dla „polskiej racji stanu". Wielu ludzi w Polsce reaguje na coś takiego na zasadzie odruchu. Gotowi są kupić każdą brednię, przeciwko której zaprotestuje umowny „PiS", i uwierzyć w straszliwą krzywdę, jaką tego rodzaju wypowiedzi mogą komuś wyrządzić. Tymczasem władza krakowskiej kurator oświaty nad miejskim teatrem jest taka, że - jak to mówił Jan Kobuszewski w świetnym skeczu kabaretu Dudek - pani Nowak „może im naskoczyć". Kazimierz Dejmek, robiąc ponad pół wieku temu swój spektakl, odczytał istniejące w tekście akcenty antyrosyjskie. Tymczasem wbrew temu, co twierdzi Maja Kleczewska, bohater „Dziadów" nie był kobietą i bynajmniej nie walczył za uciskane Polki. Co więcej, u Mickiewicza nie ma ani słowa na temat Strajku Kobiet, LGBT, współczesnego nacjonalizmu ani rządów PiS. Teatr oczywiście ma prawo komentować politykę i wydarzenia aktualne. Ale zamiast kaleczyć dzieło Mickiewicza, należałoby po prostu zamówić sztukę u współczesnego autora. „Dziady" to jeden z najważniejszych tekstów w dziejach polszczyzny i dobrze, żeby tak zostało. Tym bardziej że Mickiewicz nie może się już bronić przed dopisywaniem mu rzeczy, których nigdy nie napisał.