„sweet & romantic” Wery Makowskx i Jakuba Zalasy w reż. autorów w TR Warszawa. Pisze Katarzyna Harłacz w Teatrze dla Wszystkich.
„sweet & romantic” w TR Warszawa pokazuje świat osób niebinarnych i transpłciowych, ich emocje, przeżycia i dyskomfort związany z poczuciem niezgody na poziomie biologii i jednoczesnym poczuciem wyobcowania w środowisku ludzi uznających tradycyjny podział na dwie płcie. W głębszej perspektywie sztuka opowiada o poszukiwaniach własnej tożsamości w świecie pełnym schematów i ustalonych z góry porządków.
Reżyserzy, Wera Makowskx i Jakub Zalasa, oprócz próby pokazania uczuć i emocji osób niebinarnych, dotykają też bardziej skomplikowanych tematów związanych z płciowością – niezgody na sztywną klasyfikację na dwa rodzaje (kobiecą i męską), pokazują filozoficzne przesłania dotyczące potrzeby ewolucji formy ludzkiej, nadania jej nowego wymiaru, nieobciążonego dotychczasowymi schematami i odgrywanymi rolami.
„sweet & romantic” to także spektakl-manifest podważający konwencjonalny podział na role społeczne: zarówno pozycję mężczyzny, który wcale nie czuje się dobrze w patriarchalnej rzeczywistości i szuka prawdziwej, zdrowej męskości, jak i pozycję kobiety, która zepchnięta jedynie do funkcji matki nie ma szans na zaistnienie na innych poziomach człowieczeństwa i kobiecości.
W warstwie fabularnej spektakl opowiada kilka historii miłości. Miłości zachłannych i pełnych kontroli, bo niedojrzałych i podszytych lękiem, ale jednocześnie mówi o dojrzewaniu tych relacji i o przekraczaniu granic lęku. Fabuła została osadzona w niedalekiej przyszłości, na tle dziejącej się aktywnej ingerencji polityki w przemysł farmaceutyczny, a pośrednio także w społeczeństwo. Jednocześnie liczne i przezabawne odniesienia do historii dodawały nieco ożywienia i łagodziły trudny wydźwięk przedstawienia – zwłaszcza odniesienia do historii muzyki, dzięki żartobliwym nawiązaniom do estetyki i tekstów znanych przebojów (niektórych nawet z końca ubiegłego wieku).
Poruszana problematyka nie jest łatwa w odbiorze. Wielokrotnie w przeszłości sztuka dotykała złożonych treści związanych z seksualnością i płciowością. W latach 90. prowokacyjna twórczość brytyjskiej dramatopisarki Sarah Kane (reprezentantki nurtu zwanego nowym brutalizmem) przekraczała wiele zasad i konwencji teatralnych, w bardzo kontrowersyjny sposób, wulgarnie i bezpośrednio pokazywała wartości, z jakimi nie radził sobie wtedy świat (m. in. homoseksualizm, zmiana płci). Brutalność twórczości Sarah Kane obrazowała jej problemy psychiczne, wrażliwość i wewnętrzne napięcie w zderzeniu z ówczesnym stanem świadomości ludzi. Dziś jednak jako społeczeństwo dojrzeliśmy i być może nie musimy posuwać się do tak skrajnych metod w pokazywaniu skomplikowanych treści. Wciąż mniej lub bardziej boimy się konfrontacji z niełatwymi obszarami człowieczeństwa, ale jednocześnie jesteśmy bardziej otwarci, akceptujący różnorodność i odmienność ludzi i środowiska.
Twórcy „sweet & romantic” w bardzo przenikliwy sposób podeszli do tematu, stworzyli dzieło spójne i dojrzałe, nie szokujące ekstremalnym naturalizmem czy pustą krzykliwością. Powstało widowisko wielowarstwowe, mówiące o walce z powszechnymi stereotypami i rolami, a w głębszym wymiarze o prawie do życia i szczerej miłości dla każdego, bez względu na to, z jaką płcią się identyfikuje. Wszyscy mają prawo do życia, bycia kochanym i szanowanym.
Przedstawienie charakteryzuje się też ciekawymi zabiegami artystycznymi: w warstwie wizualnej to niebanalna scenografia – nachodzące na siebie przestrzenie i scenerie oraz gra dziejąca się na kilku planach jednocześnie. W warstwie tekstowej dominowały dojrzałe dialogi i mądre monologi-manifesty człowieka świadomego swojego jestestwa. A w warstwie dźwiękowej zabawa muzyką (dowcipne odniesienie do znanych przebojów) i świetna interpretacja wokalna wzbogacały emocjonalnie całe widowisko i odejmowały mu nieco powagi i ciężkości.
Mimo trudnej tematyki inscenizacja obfitowała w wiele przezabawnych scen, z humorem odnoszących się do różnych sytuacji życiowych. Przekonująca i bardzo zaangażowana była gra aktorska – artyści sprawiali wrażenie, jakby byli granymi postaciami, ekspresją twarzy i ciała, intonacją głosu całkowicie zespolili się z granymi personami. Ich apel poruszał i wyrażał istotne idee.
Spektakl jest dobrze skonstruowaną (i wspaniale wykonaną!), bardzo wartościową realizacją o efektownych zabiegach artystycznych. Wart jest polecenia ze względów artystycznych i jako narzędzie służące poszerzeniu pola widzenia. Do przedstawienia został stworzony plakat jako następna artystyczna forma wypowiedzi: plakat, oprócz grafiki, zawiera minisłownik z terminami dotyczącymi tożsamości płciowej oraz fragmenty tekstów, którymi był inspirowany scenariusz dramatu.