Wszyscy, którzy znają Małgorzatę Walewska, podziwiają tę artystkę i lubią, lako śpiewaczka osiągnęła niebywałe światowe sukcesy, łącznie z występami na najsłynniejszych scenach operowych w Nowym Jorku, Londynie czy Wiedniu.
15 września wystąpiła na dachu Supersamu w Katowicach. Znowu zaskoczyła licznie zgromadzoną publiczność, śpiewając tym razem piosenki filmowe. Towarzyszył jej wyjątkowy Lech Napierała, grając znakomicie na fortepianie Steinway. Występował w wielu prestiżowych salach koncertowych w Europie, Azji i USA, a także w Wiener Staatsoper. Tak naprawdę był to koncert filmowo-musicalowo-piosenkarski. To urozmaicenie repertuaru sprawiło, że wszyscy byli zachwyceni. „Willkommen, Bienvenue. Welcome" z „Cabaretu" wywołało śmiech, piosenka „New York, New York" była wykonana energetycznie i brawurowo, „Dont cry for me Argentina" wzruszyła do łez, „Alabama Song" dodała energii i pikanterii, a .Jesienne liście" wprowadziły nostalgiczny nastrój.
Przypomniało mi się, jak podziwialiśmy talent Małgorzaty Walewskiej w Gliwickim Teatrze Muzycznym, przygotowując premierę „Carmen" Bizeta w magicznych Ruinach Teatru Muzycznego w 2006 roku. Spektakl w reżyserii Pawła Szkotaka zachwycił publiczność i krytyków, otrzymując Złotą Maskę jako Wydarzenie Roku. Został też profesjonalnie nagrany przez I VP Katowice i wydany na DVI). Małgorzata Walewska wiele razy wcielała się w Carmen na świecie, ale sama mówi, że ta gliwicka inscenizacja była najlepsza.
Na moje zaproszenie wzięła też udział w produkcji spektaklu, którego byłem koordynatorem w Teatrze Wielkim w Łodzi - wspaniałej opery współczesnej wybitnego kompozytora i dyrygenta Rafała Janiaka „Człowiek z Manufaktury". Namówiłem Małgorzatę Sikorską-Miszczuk do napisania libretta o Izraelu Poznańskim, zwanym królem bawełny. Inscenizacja Waldemara Zawodzińskiego w Teatrze Wielkim w Łodzi była imponująca, a wersja plenerowa na Rynku Włókniarek Łódzkich w Manufakturze z udziałem solistów, chóru i baletu Teatru Wielkiego w Łodzi zapierała dech w piersiach. W imieniu teatru odebrałem Nadzwyczajną Złotą Maskę za projekt historycznego znaczenia z konkursem, premierą teatralną i plenerową. Małgorzata Walewska wcieliła się w postać Zofii, która jako socjalistka z Francji walczy o prawa robotników, a równocześnie jest tajemniczą postacią z obrazu Van
Gogha. To wielka kreacja lej wyjątkowej artystki, która wciąż nas zaskakuje.
Małgorzata Walewska zaprosiła mnie na XXI Międzynarodowy Konkurs Sztuki Wokalnej im. Ady Sari w Nowym Sączu. Dziewięć dni spędziłem w tym uroczym mieście, nocując w eleganckim hotelu Beskid z basenem i wspaniałą strefą SPA, gdzie czasami relaksowaliśmy się po stresującym dniu. Nagrywałem tam występy konkursowe i wywiady z artystami do ORFEO TV. Nigdy wcześniej nie uczestniczyłem w tak długim, tygodniowym konkursie. W tym roku zgłosiło się do niego ponad 200 młodych śpiewaków prawie z całego świata. W wyniku preselekcji jury wybrało do pierwszego etapu kilkadziesiąt osób. Poziom był wyjątkowo wysoki, co podkreślało cale międzynarodowe jury.
Razem z mamą, Barbarą Penderecką-Piotrowską byliśmy pełni emocji, kto przejdzie do kolejnych etapów. Naszą faworytką od początku była pochodząca z Gruzji sopranistka Kelevan Chuntishvili, przypominająca z wyglądu i zachowania Marię Callas. Za kilka lat to będzie głos, którym zachwycą się europejskie teatry operowe! Potrzeba tylko jeszcze trochę szlifu tego diamentu i większego panowania nad emocjami. Chuntishvili przyciąga jak magnes głosem, urodą, talentem aktorskim i niezwykłą osobowością, bogatym wnętrzem.
Wśród męskich głosów największe wrażenie zrobił na nas pochodzący z Zabrza, a studiujący w katowickiej Akademii Muzycznej u prof. Ewy Biegas tenor Stanisław Napierała. Ma dużą kulturę w śpiewaniu, piękny jasny głos, dużą skalę i idealnie nadaje się do lekkiego operowego repertuaru. Pobiera również lekcje u Łukasza Gaja, który był gwiazdą Opery Wrocławskiej i Gliwickiego Teatru Muzycznego, a obecnie ma wiele koncertów na scenach i estradach w całym kraju. W trzecim etapie bardzo zaintrygował mnie również głos Davida Roya. Gdy zamknąłem oczy, słuchając przepięknego wykonania arii Jeleckiego z „Damy Pikowej" Czajkowskiego „Ja was liubliu" - miałem wrażenie, że słyszę 40-letniego barytona. Głos jest tak dobrze osadzony, pełny, mięsisty, bogaty w brzmieniu. Kiedy jednak śpiewał arie Miecznika ze „Strasznego dworu" Moniuszki, niełatwo było chwilami zrozumieć tekst.
Jury miało bardzo trudne decyzje i ostatecznie nie przyznało pierwszych nagród. Śpiewaków oceniali: Małgorzata Walewska - przewodnicząca, Michael Barobeck (dyrektor castingu w Operze w Grazu), Franziska Hunke (agencja Artista International), Rebekah Rota (zastępca dyrektora Opery Badisches Staatstheater w Karlsruhe), Dariusz Stachura (nazwany przez Luciana Pavarotliego „grandę tenore polacco" dyrektor naczelny Teatru Wielkiego w Łodzi) oraz Wojciech Maciejowski (sekretarz jury, tenor). Emocji było wiele. Decyzje, dotyczące dopuszczania do kolejnych etapów, były ogłaszane późnym wieczorem, a nawet w nocy. Ostatecznie do trzeciego etapu dopuszczono 13 śpiewaków. Drugie nagrody przypadły Ketevan Chuntishyili i Davidovi Royowi.
W przypadku kobiet wszyscy chyba byli zgodni, natomiast według mnie poważnym kandydatem do drugiej nagrody był Stanisław Napierała, który znakomicie wypadł w drugim etapie, śpiewając arię Anatola z opery „Vanessa" Barbera, pięknie malując dźwiękiem swoją miłość do triki, w „Wokalizie" Glenca pokazał możliwości wokalne i nastrojowość, a w pieśni „I-Irlkoenig" Schuberta zaprezentował również swój aktorski potencjał i pełnię emocji. W trzecim etapie wypadł nieco słabiej, ale nie była to jego wina. Słyszałem, że organizatorzy ograniczyli repertuar w trzecim etapie ze względu na dostępność materiałów nutowych dla orkiestry, a ostatecznie śpiewacy wystąpili tylko z pianistami. Napierała zaśpiewał arię Nemorina „Una furtiya lagrima" z „Napoju miłosnego" Donizettiego i arię Alfreda z II aktu „Traviaty" Verdiego. Wykonał te utwory bardzo dobrze, ale nie były tak urozmaicone, jak np. u Roya.
Z radością wręczyłem mu na scenie Małopolskiego Centrum Kultury SOKÓŁ Nagrodę ORFEO dla najlepszego tenora konkursu. Zapewniam mu również roczną opiekę medialną portalu ORFEO i występ na IV Festiwalu im. Bogusława Kaczyńskiego w Białej Podlaskiej z Małgorzatą Walewska. Ten wyjątkowy artysta zrobi wielką karierę.
Jestem zachwycony organizacją Konkursu im. Ady Sari i bardzo wysokim poziomem, a charyzmatyczna Małgorzata Walewska sprawia, że zainteresowanie medialne tym wydarzeniem jest coraz większe.