EN

7.04.2025, 13:41 Wersja do druku

Malexander

„Malexander” Przemysława Wasilkowskiego i Rafała Sabary w reż. Rafała Sabary ze Stowarzyszenia Wątki Sztuki w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.

fot. Wojciech Wójcik

Zważywszy na obfitość scen penitencjarnych, teatr może mieć – jak się wydaje – również funkcję resocjalizacyjną. Być może kierując się tą myślą, znany szwedzki dramaturg Lars Norén napisał tekst i zaproponował role trzem więźniom odbywającym długoletnie wyroki. I przyglądamy się pełnemu wybojów procesowi powstawania tego spektaklu, którego tekst będzie ewoluował, pojawiają się w nim wątki faszystowskie, bo – jak się okazało – dwóch aktorów tę ideologię wyznaje. (Choć w ich wypadku można mówić raczej o tromtadracji niż o jakimkolwiek systemie wartości).  

Można tak – bo jesteśmy w teatrze? Czy też jednak jest jakaś granica tego, o czym w teatrze się mówi? Czy – skoro w społeczeństwie jest pewien ułamek wyznawców narodowego socjalizmu – to i oni zasługują (w imię absolutnej skandynawskiej równości) – na zauważenie ich poglądów? Czy reżyser powinien był się na zmianę tekstu nie zgadzać, nawet kosztem rezygnacji tych dwóch z pracy? Czy też szum, jaki się wokół jego nazwiska wytworzył, wart był poniesienia pewnych kosztów? Jak się okazało – inkryminowani (nomen omen) aktorzy Norena, będąc na przepustce, brali udział w morderstwie policjantów w tytułowym Malexander.

Czy w ich przypadku teatr nie spełnił swojej resocjalizacyjnej funkcji? A może nie da się robić sztuki z faszystami i o faszystach, bo ten temat nie mieści się w żadnej, w tym – artystycznej – debacie? A może nie ma to żadnego znaczenia, jaką ideologię wyznają pospolici bandyci i był to zwykły, choć tragiczny „wypadek przy pracy”?

Oglądamy mądry, świetnie wymyślony i zagrany spektakl, po którym wychodzi się tymi i jeszcze wieloma innymi pytaniami. Jest  jednak wśród tych wątpliwości jeden co najmniej pewnik, taki mianowicie, że bycie artystą nie zwalnia twórcy z odpowiedzialności za stworzone przezeń dzieło.

Gdzie jednak kończy się owo „bycie artystą” i gdzie leży granica, za którą zaczyna się zgoła świat zgoła niemetaforyczny? I – w imię czego można takich przekroczeń dokonywać, jeśli w ogóle można… Ciekawe.

Tytuł oryginalny

MALEXANDER

Źródło:

www.rafalturow.ski/teatr

Link do źródła