„Don Pasquale” Gaetano Donizettiego w reż. Pawła Szkotaka w Operze Nova na 30. Bydgoskim Festiwalu Operowym. Pisze Anita Nowak.
XXX jubileuszowy Bydgoski Festiwal Operowy zainaugurowano arcydziełem opery komicznej i bel canta Gaetano Donizettiego „Don Pasquale” w reżyserii Pawła Szkotaka, który to tytuł już w 2019 roku zaprezentowała na BFO Łotewska Narodowa Opera i Balet z Rygi w reżyserii Giorgio Barberio Corsettiego. W sumie to już trzecia inscenizacja opery Donizettiego pokazana na festiwalowej scenie nad Brdą. Bo w roku 2009 też na otwarcie imprezy publiczność obejrzała rodzimą realizację „Napoju miłosnego” w reżyserii Krzysztofa Nazara.
Akcję bydgoskiego „Don Pasquale”, Paweł Szkotak, podobnie, jak Corsetti przesunął o sto lat; do epoki, kiedy to w świecie sztuki znaczącą pozycję zajmować zaczął film. Zabieg ów nie tylko przydał dziełu ponadczasowości, ale i stworzył dużo ciekawsze możliwości inscenizacyjne. A Bydgoszcz poszła jeszcze o krok dalej, niż Ryga, bo nie tylko uwspółcześniła akcję, ale też usytuowała ją w realiach środowiska nowojorskiej mafii lat 40. i 50. XX wieku. Dlaczego? Żeby rzecz dalej odsunąć od romantycznej liryki oryginalnego libretta, a bardziej skojarzyć ze współczesną rzeczywistością europejską.
Bohaterowie wzorowani są na postaciach z kultowego filmu Francisa Forda Coppoli „Ojciec chrzestny”. Ale choć między mentalnością Don Pasquale a Vito Corleone początkowo można znaleźć kilka paraleli charakterologicznych i mentalnych, z czasem one zanikają. Podobnie jak opisane w libretcie Govanniego Ruffini, patriarchalne klimaty męskiej dominacji nad otoczeniem. W miarę rozwoju akcji coraz większe są między postaciami pierwowzoru, a tym, co oglądamy na bydgoskiej scenie rozbieżności. I powstaje zrodzona z feministycznych chyba marzeń parodia wielkiego mafioza i jego świty.
Wcielający się w postać głównego bohatera i pięknym basem śpiewający skomponowane przez Donizettiego arie Łukasz Jakubczak najciekawiej spośród męskich postaci odnajduje się w tej inscenizacji. Zgodnie z założeniem reżysera w miarę przebiegu akcji staje się coraz bardziej groteskowy. Ciekawie też brzmi głębokim basem Janusz Żak w świetnie też zagranej postaci Doktora Malatesty. Ale szczególnym powodem, dla którego koniecznie trzeba na tę operę w Bydgoszczy pójść jest rewelacyjny sopran Magdaleny Czerwińskiej w partii Noriny. Tak cudownie prowadzone arie koloraturowe nieczęsto się słyszy.
Zbliżenie świata teatralnego do filmowej rzeczywistości umożliwia bardzo nowoczesna obrotowa scena, w jaką niedawno wyposażony został gmach Opery Nova. Dało to doskonałe pole do artystycznie ciekawych działań scenografowi, Mariuszowi Napierale i tchnienia na scenę kinowej niemal iluzji. Zwłaszcza dzięki łatwym zmianom miejsc akcji i doskonałej współpracy autora oprawy plastycznej z reżyserem świateł Maciejem Igielskim widzowie mogą ciekawie odnajdować się na przemian to w ponurych zaułkach nowojorskich dzielnic mafijnych porachunków, to znów w pełnych blasku salonach i buduarach rezydencji potężnego Vito Corleone. A ze ścian i ekranów subtelnymi obrazami wyłaniają się projekcje myśli i doznań bohaterów.
Ale w operze najistotniejsza jest muzyka i śpiew. A w „Don Pasquale” jest ona szczególnie interesująca. Choćby w efekcie ciekawego zróżnicowania instrumentów; perkusyjnych, drewnianych dętych, smyczkowych o niskich brzmieniach czy kotłów, które chwilami doskonale wydobywają minorowe klimaty, momentami zaś podkreślają komizm zabawnych sytuacji. A orkiestra pod dyrekcją Piotra Wajraka doskonale wydobywa z partytury maksimum tych różnorodności. Podkreśla też rodzące się w różnych momentach nastroje bohaterów i doskonale wspiera harmonię brzmieniową chóru.
Opera ta urzeka całym wachlarzem ciekawych, o oryginalnej melodyce arii. Czasem np. spokrewnionych z pieśniami neapolitańskimi w stylu popolaresco, jak w serenadzie Ernesta z ostatniego aktu. Rzecz sama w sobie daleka jest od monotonii. Przeciwnie. Zachwyca dynamiką i różnorodnością brzmienia, która w tym spektaklu została dodatkowo wsparta szeroką gamą wizualnych symboli, literackich i politycznych aluzji a także wzmacniających sytuacyjny komizm scenicznych działań. Dlatego każdego rodzaju odbiorca znajdzie w nim trafiającą do jego wrażliwości i zainteresowań sferę.