Przepraszam. Popełniłem w pracy poważne błędy, których sobie nie uświadamiałem. Być może bagatelizowałem je, próbując nadrabiać brak czasu i środków przy równocześnie wysoko zawieszonej poprzeczce artystycznej. Sam ją tam zawiesiłem. Być może zatraciłem się w rozwibrowaniu, jakie często towarzyszy mi pracy. Niezależnie od przyczyn - to moja wina. Jako reżyser byłem odpowiedzialny za zapewnienie poczucia bezpieczeństwa pracującym ze mną artystom i zawiodłem.
Wiem, że może to brzmieć niewiarygodnie, ale wydawało mi się, że moja praca może pełnić funkcje terapeutyczne. Dawać odwagę i siłę. Że może pozwolić dojść do głosu czemuś, czego w innych okolicznościach boimy się uwolnić. Wierzę, że ostatecznym źródłem naszych nieszczęść jest lęk i wstyd, dlatego w teatrze szukałem brawury i bezwstydu. Do tej pory byłem przekonany, że mimo ryzyka, jakie niesie w sobie taki lot, tworzę w moim teatrze bezpieczną przestrzeń do lądowania. Myliłem się. Nie zdawałem sobie sprawy, że moje działania mogą przynosić tak dewastujące skutki. Przepraszam tych, których zraniłem z powodu mojego zaślepienia, a także tych, którzy wbrew swoim intencjom stali się uczestnikami traumatycznych sytuacji.
Musiałem się bardzo pogubić gdzieś po drodze, skoro mój obraz wydarzeń, jakie miały miejsce podczas realizacji spektaklu dyplomowego na AST, jest tak drastycznie różny od tego, który rysują studenci. Pomimo, że w opisach prób, które znalazłem w artkule pani Igi Dzieciuchowicz, trudno mi rozpoznać moją własną pracę, nie mogę kwestionować odczuć osób biorących w niej udział. Fakt, że nie zostały one wypowiedziane wobec mnie, a pojawiły się w publikacji prasowej sprawił, że poczułem się oszukany i zdradzony. Ale to przecież ja pierwszy nadużyłem Waszego zaufania. Mam nadzieję, że Wasze rany szybko się zagoją, a bolesne doświadczenia nie odbiorą Wam siły do dalszych poszukiwań.
Przepraszam wszystkie wspaniałe artystki i artystów, którzy przez lata tworzyli ze mną teatr, a po przeczytaniu artykułu w Dużym Formacie zwątpili w sens naszej dotychczasowej pracy. Nie zasłużyliście sobie, żeby znaleźć się w tej sytuacji. Dawaliście z siebie to, co najcenniejsze. i byliście wyrozumiali dla moich ułomności. Wielokrotnie obdarzaliście mnie ogromnym zaufaniem, którego próbowałem nie zawieść. Nie udało się. Mogę tylko marzyć o tym, aby doświadczenia osób, które zraniłem w pracy, nie odebrały Wam wiary w to, co było jej prawdą. Dziękuję z całego serca tym, którzy podjęli próbę obronienia mnie przed medialnym hejtem. Słyszę także i rozumiem głośne milczenie, tych którzy nie zabrali głosu.
Przepraszam wszystkich życzliwych mojej pracy, bez których nie byłaby ona możliwa. Jest mi wstyd, że musicie teraz odpierać zarzuty formułowane pod moim adresem. Szczególnie niesprawiedliwy jest atak na Centrum Kultury w Lublinie, które jest unikalną instytucją także pod względem wypracowanych standardów pracy, jak i ogromnego wysiłku włożonego w stworzenie odbiorcom przestrzeni do rzeczywistego uczestniczenia w procesie twórczym. Nikt z zespołu CK nie ponosi odpowiedzialności za kształt i formę mojej pracy. To ja decydowałem o jej charakterze i to ja biore odpowiedzialność za popełnione błędy.
Jestem gotów ponieść wszelkie prawne konsekwencje moich działań. W toku postępowania wyjaśniającego będę miał szansę odwołać się do materiałów, których ze względu na publiczny charakter tej dyskusji nie mogę ujawnić, a które mogą rzucić więcej światła na przebieg mojej pracy. Jednak niezależnie od prawnej oceny zaistniałej sytuacji - to ludzka krzywda jest tutaj najistotniejsza. A tego właśnie najbardziej chciałem uniknąć. Wszystko czego nie chciałem znalazło się po mojej stronie. Dlatego zdecydowałem się zawiesić moją pracę w teatrze.
Mam nadzieję, że zgodnie z deklaracjami instytucji i osób, które szeroko wypowiadają się w kwestii etyki pracy w teatrze - podjęty zostanie wysiłek dla ich zdefiniowania. Zwracam się także do osób, które formułują zarzuty wobec mnie, aby w miarę możliwości spróbowały jeszcze raz postawić sobie pytanie o granice przyzwolenia i przymusu w pracy, w której wspólnie braliśmy udział.
Paweł Passini
Lublin 17.02.2021