Trzeba krzyczeć o tym, co dzieje się na zaatakowanej przez Rosję Ukrainie - mówi PAP Laura Wiłcane, ukraińska uchodźczyni, kierowniczka grupy teatralnej, która wystawiła w Rydze sztukę o wojnie „Złe drogi”. Był to pierwszy pokaz spektaklu od początku inwazji.
Spektakl "Złe drogi" o wojnie w Donbasie Kijowski Teatr Dramatu i Komedii na Lewym Brzegu Dniepru zaprezentował 1 czerwca w teatrze Dailes w Rydze.
"Przed wojną występowaliśmy w Niemczech, w Polsce... Wyjeżdżaliśmy dosyć często, mieliśmy też wiele występów na Ukrainie. Ten spektakl zawsze był wyczekiwany przez widza. Gramy go teraz po raz pierwszy od rozpoczęcia pełnowymiarowego ataku Rosji na Ukrainę, poprzednio graliśmy w lutym" - mówi PAP Wiłcane, która obecnie pracuje w Rydze w teatrze Dailes jako asystentka reżysera oraz czyta na antenie łotewskiego państwowego radia bajki dla dzieci po ukraińsku.
Jak podkreśla, "nie sposób przecenić znaczenia tego spektaklu" na tle obecnej sytuacji. "Kiedy opowiadaliśmy o tej wojnie, w Donbasie, w części Ukrainy, było to dla nas bolesne. Ale było to coś odizolowanego, do czego trzeba daleko jechać i nie wiadomo, jak to wszystko tam wygląda. Teraz, kiedy boli to nas wszystkich, nie tylko Ukrainę, ale też całą Europę, trzeba nie tylko opowiadać, ale wręcz krzyczeć o tym. To budzi reakcję w każdej duszy, w każdym sercu" - dodaje Ukrainka.
"Można to było dziś zobaczyć u naszych aktorów. Nigdy tak przenikliwie i boleśnie, przez łzy, nie odgrywali swoich ról. Nigdy nie było to dla nich aż tak bolesne" - przyznaje. "Choć bolało zawsze. Ale to, co widzę dziś, to ludzie +bez skóry+ (tj. odsłonięci, wrażliwi - PAP). W zasadzie wszyscy jesteśmy +bez skóry+" - podkreśla rozmówczyni PAP.
Kierowniczka grupy zwraca uwagę, że w związku z tematyką spektaklu i wykorzystywanymi efektami obawiała się reakcji widzów. "Nie ma tu bardzo głośnych strzałów, eksplozji... Ale trochę boję się, jak zareagują moi rodacy, kobiety..." - zaznacza Wiłcane.
Spektakl wzbudził na widowni silne emocje. "Od śmiechu do ciągłego ocierania łez, pociągania nosem. Bo powstrzymanie tego nie jest możliwe" - podkreśla Wiłcane.
Żegnając się z widzami, w burzy oklasków, aktorzy wyszli na deski teatru z dużą flagą Ukrainy. Zarówno u osób na scenie, jak i na widowni widać było łzy.