„Lekkoduch” według powieści „Obłomow” Iwana Gonczarowa w reż. Igora Gorzkowskiego w Teatrze Ochoty w Warszawie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Wcale nie aż tak zupełnie bierny jest nasz Obłomow. Co prawda siłą przez Andrieja z domu wyciągnięty - ale jednak coś tam kombinuje z Olgą, trochę ją obraża, a nawet zdobywa się na heroiczny gest ofiarowania pierścionka. Ale cóż tam ciekawa życia i mądra Olga, kiedy w życiu Ilji Ilicza zjawia się o wiele atrakcyjniejsza w jego mniemaniu – mimo, że garkotłuk – Agafia Matwiejewna, przy której Obłomow zupełnie nie musi podejmować jakichkolwiek działań, poza może niewstawaniem z łóżka. Zresztą jego kum, Michej Tarantiew, już zadba już o to, żeby nikt Obłomowowi w głowie nie mącił… Smutno kończy się i znakomita powieść i nasz spektakl, może chociaż Olga będzie szczęśliwa ze Sztolcem? Mało nieprawdopodobne, bo to przecież Niemiec.
Co prawda na tej maleńkiej scenie nie da się zrealizować wyuzdanego w formie widowiska, a jednak Lekkoducha świetnie się ogląda. Mamy bowiem staranną jak zawsze reżyserię oraz świetną adaptację tekstu, przede wszystkim jednak uwagę zwraca pięcioro aktorów, wchodzących w skład nowego zespołu sezonowego Ochoty.
Obłomowa gra Piotr Kulesza, pozostali aktorzy wcielają się w role pozostałe, m.in. Olgę gra Barbara Liberek, Agafię – Aleksandra Tokarczyk, Sztolca – Maciej Walter, a Zachara oraz Iwana – Piotr Gadomski, fantastycznie, jakby na pstryknięcie zmieniający się z dra Jekylla w mra Hyde’a. Na ile Lekkoduch jest opowieścią o dawnych czasach, a na ile - o współczesności, o stanie ducha tego czy tamtego pokolenia? Jest hiperbolą czy też – fotografią? A - obłomowszyzna to tylko używany przez krytykę literacką archaizm, czy też może słowo to powinno wrócić do cyrkulacji? Ciekawe, zobaczcie.
Kolejne premiery w TO wyreżyserują Marcin Wierzchowski i Paweł Aigner, zdecydowanie jest na co czekać.