28 VII 2021 roku w wieku 64 lat zmarł aktor Teatru im. J. Osterwy w Gorzowie - Krzysztof Tuchalski. To wielka strata! Bardzo smutna wiadomość. Pan Krzysztof był aktorem "aksamitnym", delikatnym, cierpliwym, niezwykle życzliwym i przyjaznym - tak dla swoich kolegów aktorów, jak i dla reżysera, i - przede wszystkim dla widza. Wnosił tyle ciepła, serdeczności, lubił role komediowe – pełen wyrozumiałości dla ułomności ludzkiej natury. Pisze Waldemar Matuszewski.
Jego uśmiech, zdystansowanie wobec spraw tego świata, był przeciwieństwem jakiejkolwiek popędliwości – w życiu i na scenie. Kiedy spotykałeś Pana Krzysztofa, miałeś wrażenie, że on czekał właśnie na ciebie, że się cieszy, że cię widzi. W swoich rolach był stonowany, jakby się obawiał jakiejś jednoznacznej oceny postaci, którą grał.
Z wdzięcznością wspominam Jego role, nad którymi razem pracowaliśmy w gorzowskim teatrze: Ojciec Laurenty - „Romeo i Julia” (premiera 1 II 2003 r.), Posłaniec z Koryntu - "Król Edyp" (25 IX 2004 r.) i Inspektor – „Roberto Zucco” (24 IX 2005 r.). Krzysztof Tuchalski wnosił na próby spokój, radość i humor, a do wymienionych ról – pełną melancholii refleksję, to „coś więcej”, co aktor daje od siebie i zawiera między słowami. Wszystkie trzy wymienione role miały ten wspólny mianownik.
Ciągle mam w uszach słowa jego Inspektora z „Roberto Zucco" Bernarda-Marie Koltesa: „Smutno mi. Ciężko na duszy, a ja nie wiem, dlaczego. Często mi smutno, ale tym razem coś nie gra. Zwykle, kiedy tak się czuję i mam ochotę płakać, albo umrzeć, szukam przyczyny. Ale dzisiaj szukałem, cofnąłem się aż o trzy dni, najpierw wstecz, potem w przód, i znowu jestem w punkcie wyjścia, nie wiem, gdzie źródło bólu – wciąż mi tak smutno, ciężko na sercu" (tłum. Piotr Szymanowski).