Nie żyje Krzysztof Tuchalski, aktor Teatru im. Osterwy w Gorzowie Wlkp. Zmarł 28 lipca w wieku 64 lat.
Trudno pisać o Krzysztofie w czasie przeszłym. Wydawałoby się, że jeszcze chwile temu witaliśmy się przed próbą w garderobie czy za kulisami ściskając sobie dłonie i wymieniając uśmiechy, a dziś pozostają tylko łzy. Ogromna pustka. Odszedł człowiek o pięknym sercu. Wyjątkowo wrażliwy. Cichy, skromny. Przyjaciel, który zawsze służył pomocą i wsparciem. Kochany Krzysiek – napisał zespół Teatru Osterwy.
Krzysztof Tuchalski pochodził z Elbląga. Jak sam często mawiał, aktorem został trochę przez przypadek, złożyły się na tę decyzję różne okoliczności losu. Jednak nigdy nie żałował swojego wyboru. Zanim przybył do Gorzowa w 1996 r. grał w teatrach: Toruniu, Elblągu i Koszalinie. Jedną z pierwszych znaczących ról zagranych na gorzowskiej scenie była charyzmatyczna postać św. Brata Alberta Chmielowskiego w „Bracie naszego Boga”.
Potem były kolejne. Przez 25 lat nazbierało się ich naprawdę sporo. Te, które pamiętamy z ostatnich lat, a w których Krzysztof zagrał znaczące role to: „Stilon najlepszy ze światów”, „Żona potrzebna od zaraz”, „Kolacja na cztery ręce” czy „Gwałtu, co się dzieje!
Jednym z ostatnich spektakli, w którym zagrał Krzysztof była „Opowieść wigilijna”, gdzie wcielił się w rolę Ebenezera Scrooge’a. Spektakl niestety nie doczekał się premiery scenicznej ze względu na pandemię.