Inne aktualności
- Bydgoszcz. Hit Teatru Kameralnego. „Matylda” wraca na scenę 23.03.2023 11:32
- Kielce. Odsłaniali gwiazdy przed prapremierą w Teatrze Żeromskiego. Na kieleckim rynku jak w Hollywood 23.03.2023 10:54
- Lublin. Centrum Kultury ponownie zaprosi na „Ryt przejścia” 23.03.2023 10:25
-
Toruń. Średniowieczny mur w foyer, a kiedy musicale? Teatr Muzyczny czeka na trzeci projekt 23.03.2023 10:13
- Toruń. W Teatrze Muzycznym o Paryżu i Koperniku 23.03.2023 10:10
- Koszalin. Od czwartku - musicalowe propozycje Filharmonii i Teatru Adria 23.03.2023 10:03
- Kraków. Cezary Żak i Artur Barciś gościnnie w Teatrze Słowackiego 23.03.2023 09:10
- Łódź. W Teatrze Powszechnym 600 biletów za złotówkę 23.03.2023 08:19
- Gdańsk. Nie żyje Wojciech Misiuro, twórca Teatru Ekspresji 23.03.2023 07:43
-
Przesłanie na Międzynarodowy Dzień Teatru 2023 23.03.2023 07:00
- Kraj. Ukraińska reżyserka Svitlana Oleshko autorką polskiego orędzia na Międzynarodowy Dzień Teatru 23.03.2023 07:00
-
Lublin. Teatr im. Juliusza Osterwy współprowadzony przez MKiDN - podpisano umowę 22.03.2023 18:07
- Warszawa. Autorzy i tłumacze ADiT rekomendowani przez platformę EURODRAM 23' 22.03.2023 18:01
- Warszawa. Międzynarodowy Dzień Teatru w Operze Kameralnej 22.03.2023 17:48
Okrutny Sienkiewicz, zbereźny Żeromski, prowincjonalny Podsiadło, czyli co dziś oglądamy, co czytamy, czego słuchamy.
2 września należy do „Potopu”. Tego dnia w roku 1886 w warszawskim dzienniku „Słowo” wydrukowano ostatni odcinek powieści Henryka Sienkiewicza będącej drugą, a przy tym najlepszą częścią „Trylogii”. I także 2 września, tyle że w roku 1974, chyba nie przez przypadek, odbyła się premiera „Potopu” Jerzego Hoffmana, ekranizacji znakomitej, podzielonej wtedy na dwie prezentowane osobno części. Pamiętam, jak rodzice samochodem wieźli mnie, 10-letniego, z pokazu części pierwszej - jaki byłem nią zachwycony i jak żałowałem, że od razu nie można zobaczyć części drugiej.
W 2014 r. Hoffman swój film cyfrowo zrekonstruował, nieco go przykróciwszy, stąd wziął się „Potop. Redivivus”.
Cóż, prawda jest taka, że nawet dziś historię krewkiego Andrzeja Kmicica (genialny Daniel Olbrychski) mogę oglądać bez końca. Przy okazji warto pamiętać, że Sienkiewicz pisał „Potop” w warunkach skrajnie niesprzyjających - wożąc po kurortach swą umierającą na gruźlicę pierwszą żonę, Marię z Szetkiewiczów. W liście z San Remo informowała bliskich, że jej mąż „chodzi po niebywałych spacerach, gra w szachy, śmieje się z mężczyznami i ma wstręt do pisania”. Andrzej Żuławski miał rację, powtarzając, że uroda języka „Trylogii” jest zniewalająca. Czytanie „Potopu” to frajda w stanie czystym.