Znany był z eksperymentalnych działań instrumentalnych. Na jednym z koncertów w Wyższej Szkole Muzycznej uderzał pięściami w klawiaturę, grał na niej nosem, policzkami i uchem, wskoczył do wnętrza fortepianu, zdjął dziurawa skarpetkę i zaczął ją cerować - pisze Ewa Gałązka o książce Bolesława Błaszczyka „Intuicja. Wolność. Andrzej Bieżan".
Andrzej Bieżan - przedstawiciel muzyki improwizowanej i intuicyjnej lat 70. i 80. był outsiderem w stosunku do muzycznego nurtu akademickiego. Nonkonformista, ubrany zawsze na biało podkreślał w ten sposób swój indywidualizm. Był bowiem artystą osobnym. Monografia Bolesława Błaszczyka o Andrzeju Bieżanie to owoc wielogodzinnych rozmów autora z ludźmi, którzy znali artystę, m.in. z jego matką Haliną Bieżan-Glonek oraz szczegółowych badań podjętych dzięki inicjatywie Instytutu Muzyki i Tańca. Autor ukazuje korzenie artysty, przypomina o jego dziadku Janie, który w carskim wojsku grał na wielu instrumentach i o ojcu Włodzimierzu Bieżanie, którego karkołomne frazy akordeonu stały się rozpoznawalne dzięki audycjom w Polskim Radiu. Słuch absolutny odziedziczyli po Janie Bieżanie zarówno jego syn Włodzimierz jak i wnuk Andrzej. Autor przypomina okupacyjne losy rodziców artysty.
Talent i łatwość grania Andrzeja Bieżana dostrzeżono już w szkole podstawowej, gdzie wyznaczono go do dyżurów polegających na graniu utworów marszowych pod koniec długiej przerwy, które były sygnałem powrotu na lekcje. Już, jako czterolatek wystąpił z własnej inicjatywy na koncercie z ojcem. Nastoletni Andrzej wziął udział w 1963 r. w akcji protestacyjnej wspierającej protest warszawskich pielęgniarek. Całe życie brał udział w akcjach wolnościowych, w inicjatywach awangardy artystycznej, pociągał go antyinstytucjonalizm. Współpracował z warszawską Galerią Sztuki Współczesnej SPAP-u, Sigmą, której działania odcinały się od kultury oficjalnej. Przyjaźnił się z Jackiem Malickim, którego dom był jedną z pierwszych komun hipisowskich w Polsce. Należał do generacji młodych kontestatorów końca lat 60.
Jako student Wyższej Szkoły Muzycznej na Wydziale Kompozycji był niepokorny. Opuszczał wykłady. Raz, jako zadaną partyturę przedstawił dwie rozbieżne linie, co doprowadziło do szału wykładowcę. W Polsce wtedy nikt jeszcze nie uczył jazzu. Już, jako student trafia do kwartetu jazzowego trębacza Andrzeja Mazurkiewicza. W 1969 r. wchodzi w skład improwizatorskiego zespołu Materials Service Corporation. Komponuje utwór „Divertissement” na talerze, szklanki, spodeczki, kieliszki i flet. Pod koniec utworu dokumentnie rozbija talerze użyte w kompozycji. W finale utworu instrumentami są ciała wykonawców. Innym razem do fortepianowych strun przywiązał nylonowe żyłki wprawiające w wibracje zawieszone pod sufitem duże blaszane płaszczyzny. W jego ostatniej kompozycji „Isn’t It?” wykorzystał nagranie z doku w Stoczni Gdańskiej, kiedy to uderzał w ogromne metalowe płaszczyzny.
Znany był z eksperymentalnych działań instrumentalnych. Na jednym z koncertów w Wyższej Szkole Muzycznej uderzał pięściami w klawiaturę, grał na niej nosem, policzkami i uchem, wskoczył do wnętrza fortepianu, zdjął dziurawa skarpetkę i zaczął ją cerować itp. Jedna z jego akcji doczekała się nawet interwencji policji. Bliska mu była artystyczna prowokacja. Autor przyjmuje, że Bieżan za pomocą takiej parodii rozprawiał się z pseudoawangardą.
Grywał z Jackiem Malickim, Milo Kurtisem, Jackiem Malickim, Helmutem Nadolskim, Krzysztofem Knittlem. Wielokrotnie występował ze swoimi kompozycjami na festiwalach Warszawska Jesień, Jazz Jamboree.
Jego debiut, jako twórcy muzyki teatralnej odbył się w 1971 r. Był wówczas studentem roku dyplomowego. Była to muzyka do adaptacji „Nocy i dni” w reż. Izabelli Cywińskiej w kaliskim Teatrze im. Bogusławskiego. Partytura „Nocy i dni” zawiera efekty „piły”, stukania, szurania itp. Współpracował z teatrami do końca swego krótkiego życia (zginął w wypadku w 1983 r. w wieku 38 lat). Ma w swoim dorobku 21 partytur do spektakli teatralnych. Wieloletnia współpraca z teatrami zaowocowała w 1982 r. propozycją objęcia funkcji dyrektora artystycznego Teatru Lalki i Aktora Marcinek (dziś Teatr Animacji) w Poznaniu.
Autor monografii ostatni rozdział poświęca recepcji twórczości Andrzeja Bieżana po jego śmierci. „Andrzej Bieżan <<odcisnął swój ślad w powietrzu.<< - pisze Bolesław Błaszczyk – Stosunkowo mało znany za życia powraca dziś w mniej lub bardzie świadomych odwołaniach i kolejnych odsłonach, swych ledwo formułowanych idei (…) Po latach od odejścia twórcy jasne staje się to, że wykraczał on poza ramy wyznaczane tradycyjnie osobie kompozytora.”
Bolesław Błaszczyk, „Intuicja. Wolność. Andrzej Bieżan”, Fundacja Sztuk Krytycznych, Warszawa 2020.