Logo
Magazyn

„Kontakt” – czyli jak nie rozmawiać o teatrze i kto ma do tego prawo

27.08.2025, 14:54 Wersja do druku

Zastanawiam się, jak długo jeszcze teatr – jako przestrzeń dialogu, buntu i niezgody – będzie tolerować kulturowe zasłony dymne, za którymi kryje się bardzo stara i dobrze znana opowieść: „Mów, jeśli zgadzasz się z nami. Milcz, jeśli masz wątpliwości”. A jeśli przypadkiem jesteś młodą studentką, zadajesz pytania i jeszcze masz czelność robić to publicznie – to licz się z konsekwencjami. Na przykład takimi, jakie spotkały grupę studentek Wiedzy o Teatrze z Akademii Teatralnej w trakcie 29. edycji Festiwalu Kontakt w Toruniu.

fot. mat. organizatora

To, co opisały Antonina Dobrowolska, Lesia-Stefania Michalevic, Julia Musiał i Marcelina Widz w swoim zbiorczym raporcie z festiwalu, przypomina coś na kształt lekcji wychowawczej prowadzonej przez środowiskowych guru, którzy najwyraźniej mylą mentoring z tresurą. Zarówno Tomasz Domagała, jak i Łukasz Drewniak – uznani krytycy, opiniotwórcze nazwiska, stali bywalcy paneli, selekcji, jury i programów – okazali się mniej chętni do otwartego dialogu, niż chcielibyśmy ich widzieć. Ich reakcje? Przypominają reakcje systemu, który poczuł się zagrożony, bo ktoś – nieproszony – wyraził własne zdanie. I co gorsza: zrobił to z poziomu, który system woli widzieć na kolanach.

Młoda krytyka? Owszem, ale na naszych warunkach
Spór zainicjowany jednym komentarzem pod postem Tomasza Domagały, a potem eskalowany poprzez „dyscyplinujące” spotkania z Drewniakiem i zarządzanie relacją z Teatrem im. Horzycy, ukazuje bardzo konkretną strukturę: feudalną, pełną nieformalnych zależności, zhierarchizowaną. Na szczycie – redaktorzy, selekcjonerzy, ludzie z kontaktami i długopisem nad listą zaproszeń. Na dole – młodzież, która ma być „wdzięczna”, że ją dopuszczono do stołu. Tyle że z jedzeniem już gorzej – konsumować opinii się nie powinno, jeśli są inne niż aprobowane przez gospodarzy.

To nie pierwszy raz, kiedy środowisko teatralne – zwłaszcza jego „centralna” frakcja – zdradza objawy zachowawczości graniczącej z represyjnością. Krytyka młodych, zwłaszcza kobiet, które nie tylko oglądają, ale i komentują z pozycji etycznej, nie jest mile widziana. Już nie wystarczy dobrze pisać – trzeba jeszcze wiedzieć, kiedy się nie odzywać.

I to nie jest tylko problem pana Domagały czy pana Drewniaka. To problem systemowy. Festiwale coraz częściej stają się fortecami zamiast agorami. Przestają być miejscem rozmowy, a stają się wystawą siły – kto zaprosił kogo, kto komu zrobił przysługę, kto ma legitymację, by mówić, a kto ma co najwyżej prawo do pomilczenia w komentarzach.

Legitymizacja i sankcje
Najbardziej niepokojący jest sposób, w jaki obie strony konfliktu – Domagała i Drewniak – próbują odzierać młode osoby z legitymacji do krytyki. Sprowadzenie niezgody do braku kompetencji – „nie rozumiesz spektaklu”, „przeczytaj wywiad”, „nie jesteś gotowa na ten dyskurs” – to klasyczna technika dezawuowania oponenta bez wchodzenia w meritum.

Jeszcze groźniejszy jest drugi mechanizm: przemoc symboliczna oparta na poczuciu winy i straszeniu sankcjami – „nie zaprosimy was więcej”, „szkoda, bo wasi koledzy mogli mieć szansę”, „zawiodłyście nasze zaufanie”. To nie są słowa mentorów, to język struktury, która odgrywa hierarchię i domaga się lojalności za cenę lojalności – nie wobec idei, lecz wobec układu.

Drewniak i Domagała jako strażnicy bram
Zastanawiam się, co takiego chcą narzucić środowisku panowie Drewniak i Domagała? Przede wszystkim – model krytyki konserwatywnej w nowym opakowaniu: niby otwartej na dyskusję, ale tylko do momentu, w którym nie podważasz autorytetów. Krytyki, która nie „wychodzi” ze spektakli, bo wypada docierpieć do końca. Krytyki, która nie komentuje na Instagramie, tylko w zatwierdzonych periodykach. Krytyki, która milczy, gdy trzeba zadać trudne pytanie o rosyjskie wpływy w teatrze czy filosemickie zakłamania wokół polityki Izraela.

Tymczasem najważniejsza dziś krytyka nie rozgrywa się w piśmie „Dialog”, ale właśnie tam, gdzie próbują ją stłumić: w komentarzach, w stories, w prywatnych wiadomościach i mailach, które wyciekają, bo nie było miejsca na oficjalną debatę.

Diagnoza: środowiskowa schizofrenia
Mamy w teatrze środowiskową schizofrenię. Z jednej strony – deklarowana otwartość, inkluzywność, demokratyzacja dostępu do głosu, powoływanie się na młodych, zapraszanie ich do współpracy. Z drugiej – natychmiastowa reakcja obronna, gdy młodzi zaczynają mówić własnym językiem. Albo – co gorsza – gdy pytają, czy artysta wspierający Abramowicza lub milczący wobec Palestyny powinien otwierać festiwal w kraju graniczącym z wojną.

Teatr deklaruje polityczność, ale nie chce odpowiedzialności. Chce wizerunku, nie chce krytyki. Chce młodych do programu edukacyjnego, ale nie do polemiki. Jeśli „farma trolli” ma polegać na tym, że studentki zadają trudne pytania i nie chcą być jedynie wdzięcznymi gośćmi – to może potrzebujemy więcej takich farm. I mniej folwarków.

Postscriptum
Maciej Stroiński zamieszcza dopisek do recenzji Rewizji procesu Jezusa, która ukazała się na e-teatrze. W kilku zdaniach odnosi się do konfliktu wokół tekstu Farma trolli, uderzając w Łukasza Drewniaka i Tomasza Domagałę. Jego uwaga pokazuje, że hierarchiczność i gatekeeping w teatralnym środowisku wciąż mają się dobrze.

A teraz mój dopisek
Młode kobiety mają nie tylko dobrze pisać, ale i znać swoje miejsce. Są zmęczone i sfrustrowane, bo od lat próbują przebić się przez zamknięte struktury teatru, które ignorują ich głos i odmawiają im przestrzeni do krytycznej wypowiedzi. To zmęczenie wynika z konieczności nieustannej walki o prawo do mówienia; frustracja – z oporu, na jaki napotykają, gdy zadają trudne pytania i kwestionują status quo. Szkoda, bo właśnie te głosy – uparte, ale też pełne empatii – są dziś najpotrzebniejsze.

To nie „trollowanie”. To budzenie sumienia.

I dopóki teatr będzie traktował własne podbrzusze jak strefę zakazaną dla krytyki, dopóty nie będzie żadną strefą wolności.

Tytuł oryginalny

„Kontakt” – czyli jak nie rozmawiać o teatrze i kto ma do tego prawo

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Wiesław Kowalski

Data publikacji oryginału:

27.08.2025

Sprawdź także