I Baltic Opera Festival w Sopocie. Pisze Bronisław Tumiłowicz na stronie AICT.
Rzecz ma się następująco – Opera Leśna w Sopocie, naturalny amfiteatr na ponad 5 tys. widzów z doskonałą akustyką położony wśród okolicznych lasów, może wrócić do pierwotnego przeznaczenia. Jest to jeden z najpiękniejszych obiektów amfiteatralnych w Europie. Jak sama nazwa – fałszywie – wskazuje przez długie powojenne lata był wykorzystywany głównie do przeprowadzania w nim Międzynarodowych Festiwali Piosenki, podobnie jak Amfiteatr Opolski gościł co roku Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki.
Opery w tym plenerowym obiekcie były wystawiane jeszcze „za Niemca”, gdy Zoppot stanowił część Wolnego Miasta Gdańska. Za PRL-u czasem jakąś operę też tu pokazywano, ale na stałe ten rodzaj muzyki się tutaj nie przyjął. Dopiero w lipcu 2023 roku polski śpiewak Tomasz Konieczny – specjalizujący się w rolach Wagnerowskich – zapragnął przywrócić Operze Leśnej w Sopocie należny jej pierwotny charakter. Wszak od początków XX wieku, kiedy dostrzeżono naturalne warunki tego miejsca, aż do 1939 roku, gdy padły pierwsze strzały na Westerplatte, obiekt w Zoppot nazywano Bayreuth’em Północy, bo w Operze Leśnej, tak jak w Teatrze na Zielonym Wzgórzu wystawiano całe cykle dzieł Richarda Wagnera. Tomasz Konieczny nie chce dziś jednak konkurować z bawarską świątynią sztuki operowej, ma pomysł, by w Sopocie prócz Wagnera wystawiać też polskie opery, zwłaszcza te kompletnie a niesłusznie zapomniane. Ważne, że do promocji swego przedsięwzięcia zaangażował szefów największych i najsłynniejszych operowych teatrów na świecie z Metropolitan Opera w Nowym Jorku, La Scalą w Mediolanie i – last not least – Teatrem Wielkim - Operą Narodową w Warszawie.
Kilka słów o samym pomysłodawcy i dyrektorze artystycznym projektu, który otrzymał nazwę Baltic Opera Festival i ma się odbywać co roku. Tomasz Konieczny – bas-baryton, urodził się 10.01.1972 w Łodzi, studiował aktorstwo w PWSFTviT w Łodzi, a także śpiew solowy w Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie oraz w Wyższej Szkole Muzycznej im. Carla Marii von Webera w Dreźnie. Debiutował jako aktor w filmie Andrzeja Wajdy pt. „Pierścionek z Orłem w koronie”. Następnie występował jako aktor w licznych produkcjach filmowych, telewizyjnych i teatralnych w Polsce, ale jego miłością i drabiną do sukcesu stał się Wagner wystawiany w najważniejszych teatrach operowych świata. Głos Koniecznego jest metaliczny, silny, o charakterystycznej barwie, z łatwością przebijający się przez orkiestrowe tutti. To skarb unikatowy w skali międzynarodowej. Jednak ambicje organizatorskie naszego śpiewaka i aktora zaprowadziły go do polskiego kurortu nadmorskiego, i pozwoliły zdobyć poparcie najważniejszych instytucji: Województwa Pomorskiego, Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Narodowego Centrum Kultury, prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej, Prezydenta Republiki Federalnej Niemiec, wreszcie mecenat Orlenu.
Wcześniej jednym z ciekawszych działań tego artysty w Polsce było wykonanie i nagranie na płyty słynnego cyklu pieśniarskiego Podróż Zimowa Franciszka Schuberta z idealnie podłożonym polskim tekstem poetyckim (ale nie tłumaczeniem) Stanisława Barańczaka. To był w istocie aktorsko-muzyczny monodram o kondycji współczesnego człowieka, rewelacyjnie zaśpiewany i zagrany w konwencji rozmowy z publicznością, dla której Podróż Zimowa jest po prostu refleksją na temat filozofii życia.
Wybrany na otwarcie Baltic Opera Festival Holender Tułacz Ryszarda Wagnera to jakby odpowiednik tamtej Podróży Zimowej w dużo większej skali, powstały w oparciu o XVII-wieczną legendę o nieustraszonym kapitanie, którego widok zwiastuje śmierć, a przynajmniej przynosi nieszczęście. Der fliegende Holländerjako opera powstał w wyniku podróży morskiej Ryszarda Wagnera, gdy kompozytor widząc grozę żywiołu sam już niemal żegnał się z życiem. A poza tym gdzie jak gdzie lepiej pasuje muzyczna opowieść o przeklętym żeglarzu, jak nie w sąsiedztwie słynnego molo w Sopocie. Sam Holender Tułacz jako operowy dramatyczny baryton, to oczywiście byłaby wymarzona rola dla dyrektora artystycznego całego festiwalu, ale tutaj Tomasz Konieczny elegancko się wycofał i Holendrem został inny polski baryton, znakomity Andrzej Dobber. Ten wspaniałomyślny gest na pewno zostanie zapamiętany i oby stał się przykładem dla innych dyrektorów czy reżyserów, którzy niekiedy przygotowują nowe inscenizacje „pod siebie” lub dla swych małżonek albo partnerek. W programie Baltic Opera Festival Konieczny figuruje tylko jako autor koncepcji inscenizacyjnej i opiekun artystyczny.
Trudno jednoznacznie stwierdzić, które elementy wystawienia Wagnerowskiego dzieła powstały w jego głowie, a co wniosła para reżyserska Łukasz Witt-Michałowski i Barbara Wiśniewska. Łatwiejsza wydała się współpraca scenografów, renomowanego twórcy wizji operowych Borisa Kudlički, który ogólnie zarysował koncepcję i zaprojektował 6 wysokich i przesuwnych ścianek imitujących zarówno poszarpane żagle, jak i emocje bohaterów, oraz współautorki scenografii Natalii Kitamikado, oraz projektantki kostiumów Dorothée Roqueplo. Nie wiemy natomiast, kto wpadł na świetny pomysł, aby kurtyną był ogromny trókątny biały żagiel wchodzący w łopot pod działaniem lekkiego wietrzyka i zasłaniający na czas trwania Uwertury miejsce akcji scenicznej. Wszystkie zalety ruchliwych reflektorów rzucających nerwowe snopy światła to na drzewa znajdujące się w głębi sceny, to na przybyszów z Latającego Holendra, przypisujemy reżyserowi świateł Bogumiłowi Palewiczowi, ktoś jednak musiał mu zasugerować gdzie są kluczowe momenty wynikające z dramaturgii utworu, co ma być odkryte dla ludzkich oczu, a co powinno pozostać w cieniu. Nietypowe taneczne ruchy odzianych na biało upiorów ze statku Holendra narzucił wykonawcom znany choreograf Jacek Przybyłowicz. Zaś orkiestra siedząca w odsłoniętym kanale pod raz pierwszy od niepamiętnych czasów nie miała żadnego sztucznego nagłośnienia. Za walory jej brzmienia odpowiedzialność wziąl legendarny kapelmistrz niemiecki polskiego pochodzenia Marek Janowski. W obsadzie solistów prócz Andrzeja Dobbera znalazło się jeszcze dwoje Polaków także należących do krajowej czołówki – tenor Dominik Sutowicz oraz mezzosopran Małgorzata Walewska. Troje postaci tego dramatu muzycznego, Sentę, Dalanda i Eryka obsadzono renomowanymi śpiewakami wagnerowskimi sprowadzonymi z Niemiec. Oni także swymi głosami zdolni byli wypełnić ogromną przestrzeń Opery Leśnej. Tomasz Konieczny nie chce zdradzić, jakie dzieło Wagnera zobaczymy za rok na Baltic Opera Festival. Z pewnością będzie też przygotowany polski utwór z gatunku teatru muzycznego. W tym roku sprowadzono do Trójmiasta aż z Krakowa lekką i zabawną operetkę Karola Szymanowskiego Loteria na mężów, dziełko znajdujące się na przeciwległym biegunie w stosunku do Holendra Tułacza. Zrekonstruowaną komedię muzyczną, bo zaginęły partie mówione, przygotowała Opera Krakowska pod dyrekcją Piotra Sułkowskiego. Przedstawienie nie wygrało ogromnych przestrzeni i pokazano je w gmachu Opery Bałtyckiej we Wrzeszczu. W programie festiwalu znalazł się też muzyczny maraton filmowy i piknik – coś dla turystów i wczasowiczów.