„Kłamstewka” Joe DiPietro w reż. Pawła Wawrzeckiego w Teatrze Kwadrat w Warszawie. Pisze Anna Czajkowska w Teatrze dla Wszystkich.
Na swój reżyserski debiut Paweł Wawrzecki – długoletni, ceniony aktor Teatru Kwadrat – wybrał komediodramat Clever Little Lies autorstwa amerykańskiego dramaturga Joe DiPietro. Kłamstewka podejmują temat zdrady i wierności małżeńskiej, wzajemnego zaufania oraz prawdy, która może albo odrodzić, albo zniszczyć relację w związku. Nie zabraknie również wątku miłości rodzicielskiej. Szczególna zdolność autora do wglądu w tajniki ludzkiej duszy skutecznie odwraca uwagę od ewentualnych niedociągnięć scenariusza. Reżyser adaptacji podchodzi do tych delikatnych tematów z dystansem i uśmiechem, z odrobiną przewrotności i ciepłej ironii, jednocześnie prowokując widza do własnych przemyśleń.
Joe DiPietro zdradza zasadniczy sekret już w pierwszej scenie, kiedy to w szatni lokalnego klubu tenisowego toczy się rozmowa Williama i Billy’ego. Ojciec pokonał syna na korcie (a może to syn celowo dał mu wygrać?) i jest z siebie bardzo dumny. Zauważywszy rozkojarzenie Billy’ego, William wprost pyta o przyczynę. Młody małżonek przyznaje się do romansu z piękną, 23-letnią trenerką personalną. Oczywiście jego żona, która w domu opiekuje się ich trzymiesięczną córeczką, nic o tym nie wie. Alice, matka Billy’ego – przenikliwa niczym pies gończy – szybko orientuje się, co się dzieje, i postanawia ratować związek syna i synowej. Pod pretekstem rodzinnego spotkania zaprasza ich do domu. Jednak sytuacja się komplikuje, gdy kolejne tajemnice wychodzą na jaw. Co ostatecznie jest prawdą, a co zmyśleniem – i jakie to ma znaczenie? A może przemilczenie jest najlepszym rozwiązaniem konfliktów?
Na scenie aktorzy tworzą znakomity kwartet. Grają na wysokich obrotach, choć w żadnym momencie nie popadają w przesadę. Z wyczuciem i precyzją kreślą interesujące, wnikliwe portrety dwóch par. Każdy z występujących wzbogaca swoją postać cząstką indywidualności, w sposób kontrolowany i przemyślany broniąc racji swojego bohatera czy bohaterki.
Paweł Wawrzecki w roli Williama to uroczy, nieco nieznośny realista z komediowym zacięciem i nutą powagi. Jest kimś, kto pragnie odkrywać prawdę, uporządkować fakty i wprowadzić ład w pogmatwane relacje rodzinne. To zdecydowanie mój faworyt w tej inscenizacji.
Z kolei Grzegorz Daukszewicz jako Billy to najbardziej dramatyczna postać spektaklu. Aktor nie ma łatwego zadania – jego bohater mógłby z łatwością stać się antypatyczny, lecz tak się nie dzieje, ponieważ Daukszewicz skutecznie „rozjaśnia” ten wizerunek.
Ewa Ziętek jako Alice już dawno pozbyła się młodzieńczych złudzeń, ale nadal wierzy w moc uczuć. Bije od niej ciepło i urok życzliwej, doświadczonej kobiety. W jej życiowych spostrzeżeniach tkwi wiele prawdy, a wypowiadane z humorem i nutą ironii komentarze – na przykład o stanie czytelnictwa (Alice pracuje jako księgarka) – budzą uśmiech i refleksję.
Agnieszka Sienkiewicz jako Jane to piękna, delikatna i wrażliwa kobieta. Jej wdzięczne zakłopotanie jako matki i żony budzi sympatię, sprawiając, że widz w słownych potyczkach z Billym zazwyczaj bierze jej stronę. Aktorka gra z subtelnym wyczuciem, w odpowiednich momentach podnosząc głos i zaznaczając swoje zdanie.
Wielofunkcyjna scenografia wspiera aktorów w budowaniu nastroju, a całość pozostawia widzowi sporo przestrzeni na własne przemyślenia.
Nie ma nic odkrywczego w stwierdzeniu, że bliskość ukochanej osoby, miłość i akceptacja są niezwykle istotne i mogą nadawać sens naszej egzystencji. Jednak wymagają wzajemnego zaufania – a tego nie sposób zbudować na kłamstwie. Z takimi myślami zostawiają widza twórcy Kłamstewek.