Na pewno to środowisko ma cechy patologicznej rodziny, gdyż nie przyznajemy się do naszej biedy i naszej wewnętrznej przemocy - mówiła Katarzyna Szyngiera w programie „Bez polityki” w TVN24 GO. Reżyserka i laureatka paszportu „Polityki” w kategorii teatr, oceniła, że środowisko teatralne, które „jak każde małe środowisko, jest bardzo hermetyczne i rządzi się swoimi prawami”.
- Na pewno ta rodzina jest trudna, ale idzie zmiana na lepsze, więc generalnie jestem optymistyczna - mówiła Szyngiera. Teatry nazwała "małymi królestwami", które jeszcze kilkanaście lat temu wciąż posiadały pozostałości "z poprzedniego systemu". Reżyserka przyznała jednak, że "ten zawód daje przywilej zabierania głosu w przestrzeni publicznej". - Spektakle są całkiem sporym polem, żeby ten głos zabierać i zapraszać różnych ludzi, żeby mogli wspólnie coś powiedzieć - mówiła.
Odnosząc się do wyreżyserowanego przez siebie spektaklu "1989", za który otrzymała paszport "Polityki", mówiła, że przedstawia on transformację w Polsce po upadku komunizmu. - Fascynacja tą zmianą była gigantyczna i myślę, że w dużej grupie ludzi pozostała jako miłe wspomnienie [...] i to pokazuje ten musical. Jest bardzo dużo ludzi, którzy nie chcą myśleć o tym, jako o zgniłym kompromisie - powiedziała gościni programu. Tłumaczyła jednak, że są osoby poszkodowane przez transformację, "na które też warto spojrzeć". Szyngiera, odnosząc się do finansów, oceniła, że "kondycja naszej teatralnej rodziny jest coraz trudniejsza" Dodała, że sama "dopiero zaczyna żyć z teatru".
Wywiad Piotr Jaconia z Katarzyną Szyngierą TUTAJ