Katarzyna Kozyra, ikona polskiej sztuki krytycznej, debiutuje jako reżyserka teatralna. W Narodowym Starym Teatrze w Krakowie wystawia spektakl „Rewizja procesu Jezusa”. Przedstawienie stanowi kontynuację tematów i wątków przez artystkę już podejmowanych – pisze Michał Centkowski w „Vogue Polska”.
Nie jest to pierwsze spotkanie Kozyry z teatralnym medium -w ostatnich latach pracowała między innymi jako scenografka. W głośnym spektaklu Orlando, wyreżyserowanym przez Agnieszkę Błońską dla Teatru Powszechnego w Warszawie, wystąpiła na scenie jako aktorka-performerka. Te spotkania, czy też eksperymenty z teatrem stanowią ważne doświadczenie dla artystki posługującej się różnym tworzywem, operującej na pograniczu gatunków i form. – Praca w kolektywie teatralnym była dla mnie próbą podległości, oddania się na usługi zbiorowego doświadczenia, którego, inaczej niż w swych solowych aktach performerskich, byłam jedynie częścią – mówi Katarzyna Kozyra. – To była również próba przezwyciężenia ego tripu, dokładnie ta sama, której dokonują kontrkulturowi bohaterowie mojego filmu o Jezusie – dodaje. Pytana o swój reżyserski debiut i o to, co pociąga ją w
pracy w teatrze – zwraca uwagę na siłę oddziaływania tego medium. – Teatr jest w tej chwili chyba najbardziej nośnym przekaźnikiem treści społecznych, dlatego ta nowa rola jest tak dla mnie ważna – wskazuje. Przed 11 laty Kozyra stworzyła wizualny esej zatytułowany Szukając Jezusa – zapis intrygującej podróży na Bliski Wschód w poszukiwaniu nowych Mesjaszy. Najważniejszym elementem tamtego projektu był film dokumentalny portretujący osoby dotknięte tzw. syndromem jerozolimskim – rzadkim zaburzeniem urojeniowym, które przydarza się osobom odwiedzającym Jerozolimę i manifestuje utożsamieniem z postaciami biblijnymi.
Badanie fenomenu religijnej fascynacji, zaburzenia tożsamości, wreszcie poszukiwanie doświadczenia wspólnoty poza ramami plemiennych mitów czy opartych na przemocy norm społecznych – wszystkie wątki podejmowane w tamtej pracy powracają w krakowskim spektaklu.– Od 2012 roku figura Jezusa powraca do mnie we wciąż nowych odsłonach, a więc mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że jest mi nadal bliski – tłumaczy Kozyra. – Spotkanie się z syndromem jerozolimskim dało mi też okazję do przemyślenia własnej strategii artystycznej, głównie tematu tożsamości kulturowej, jednostkowej i zbiorowej – mówi. Choć tytułowy bohater występuje na scenie Starego, to pozostaje przede wszystkim figurą symboliczną. – W projekcie teatralnym Jezus pojawia się na przecięciu judaizmu i chrześcijaństwa, których pojednaniem ma być mesjanizm, reprezentowany w moim filmie przez postaci żyjące i działające poza formatem religii instytucjonalnych – wyjaśnia artystka.
Oparty na autorskim tekście spektakl ujawnia jeszcze jeden paradoks. – Mówiąc 213 o współczesnej sekularyzacji, musimy pamiętać, że towarzyszy jej jednocześnie niebywała ekspansja fenomenu Jezusa na obszary kultury, zwłaszcza kultury popularnej. Historia teledysku, filmu, musicalu, opery i teatru jest tego niekwestionowanym świadectwem – dodaje. – Można nawet powiedzieć, że im bardziej Jezus wymyka się ortodoksyjnej religii, tym bardziej przenika do masowej wyobraźni właśnie jako figura, której tożsamości nie potrafimy do dziś zdekodować. Dialog z osobami doświadczającymi syndromu pozwolił mi też na postawienie sobie pytania, czy potrafię zdekodować własną tożsamość – puentuje Kozyra. Na kameralnej scenie Teatru Starego będziemy oglądać Małgorzatę i Krzysztofa Zawadzkich, Romana Gancarczyka, Krystiana Durmana oraz Małgorzatę Walendę.
Tekst ukazał się w czerwcowym wydaniu magazynu Vogue Polska, nr. 6/2025