Logo
Magazyn

John Malkovich na festiwalu Kontakt: spektakl teatralny tworzymy na tu i teraz, to żywy organizm

6.06.2025, 14:49 Wersja do druku

Spektakl teatralny tworzymy tu i teraz – to żywy organizm. Film natomiast to zawsze jest sen kogoś innego - powiedział PAP amerykański aktor John Malkovich, który wraz z Ingeborgą Dapkunaite wystąpił na Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym Kontakt w Toruniu w spektaklu "Samotność pól bawełnianych".

fot. Gio Kardava/mat. MFT Kontakt

Podczas 29. Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego "Kontakt" 5 i 6 czerwca pokazano koprodukcję ryskiego Dailes Teatris i Ekateriny Yakimovej "Samotność pól bawełnianych" Bernarda-Marie Koltesa w reż. Timofeya Kulyabina. W przedstawieniu występują John Malkovich i Ingeborga Dapkunaite - jedna z najważniejszych litewskich aktorek ostatniego ćwierćwiecza, szerokiej publiczności znana z filmu "Spaleni słońcem" Nikity Michałkowa.

Polska Agencja Prasowa: Cofnijmy się w przeszłość. Ingeborga Dapkunaite zaczynała na studiach od pracy z reżyserem Jonasem Vaitkusem, a potem występowała w jego teatrze w Kownie. John Malkovich zaczynał w 1976 r. jako współzałożyciel grupy The Steppenwolf Theatre Company w Chicago. Potem były sukcesy na Off Broadwayu i Broadwayu, a w końcu występy na londyńskim West Endzie. Na czym polega różnica pomiędzy grą w filmie i w teatrze?

Ingeborga Dapkunaite: Miałam ogromne szczęście, ponieważ Jonas Vaitkus był moim nauczycielem. Wrzucał nas w różne zadania aktorskie i sytuacje. W tamtych czasach, kiedy jeszcze Litwą rządził Związek Radziecki, to było podejście dość rewolucyjne.

Ja lubię chaos planu filmowego. Natomiast teatr to jest coś, co utrzymuje nas w ciągłym napięciu, w stałej aktywności. Może to głupie porównanie, ale w teatrze ciągle ćwiczymy mięśnie, one cały czas są w gotowości - i to mnie w aktorstwie teatralnym najbardziej pociąga. Chociaż, oczywiście, filmy uwielbiam.

John Malkovich: Kiedyś powiedziałbym, że praca na planie filmowym ma bardziej „wypoczynkowy” charakter. Gra się swoją scenę, potem następuje dłuższa przerwa – trzeba poczekać na zmianę oświetlenia lub scenografii. Następnie znów odgrywa się ujęcie i ponownie czeka na kolejne przygotowania. Tak właśnie wygląda rytm pracy przy produkcji filmu.

W teatrze wszystko wygląda inaczej. Praca na scenie przypomina grę w piłkę nożną – piłkarz musi naprawdę umieć grać. Tak samo aktor w teatrze musi znać zasady i technikę pracy scenicznej. Natomiast w filmie, gdy gra się piłkarza, wystarczy odpowiednio wyglądać i poruszać się jak sportowiec. Można zupełnie nie wiedzieć, jak naprawdę gra się w piłkę.

Spektakl teatralny to przestrzeń, w której sam się kształtujesz. W filmie efekt końcowy zależy od wielu czynników – to swego rodzaju „plastikowy” twór, na który masz wpływ tylko do pewnego momentu. Chyba że poprosisz, by film wyglądał w określony sposób, albo sam go reżyserujesz.

Czasem na ostateczny kształt filmu nie mamy żadnego wpływu – to nie jest nasz sen. Spektakl teatralny natomiast tworzymy tu i teraz – to żywy organizm, który w pełni zależy od nas. Choć, jak powiedziała Ingeborga, ja też lubię ten filmowy chaos. Ale to zawsze jest sen kogoś innego.

PAP: Jak doszło do państwa współpracy i realizacji "Samotności pól bawełnianych"?

I.D.: Od dawna chcieliśmy coś razem zrobić. Doszliśmy do wniosku, że trzeba podjąć decyzję i wcielić wspólny projekt w życie. Zadzwoniliśmy do krytyka teatralnego, kuratora i dramaturga Romana Dolzhanskiego, który jest inteligentnym i mądrym człowiekiem. To on wskazał nam reżysera Timofeya Kulyabina.

Ponieważ to były czasy pandemiczne, zaczęliśmy pracę od spotkań i czytania "Samotności pól bawełnianych" na Zoomie. Tego typu próby trwały mniej więcej rok. Potem nasze przedstawienie miało szansę doczekać się realizacji. Wtedy Kulyabin powiedział nam: "Macie ten spektakl. Jest gotowy". Dodam, że od początku pracowaliśmy nad tym dramatem z myślą o jego realizacji na scenie.

J.M.: Znamy się z Ingeborgą bardzo długo. To jest nasz 11. czy 12. wspólny projekt. Zaczęliśmy współpracę w 1992 r.

PAP: W materiałach prasowych i zapowiedziach podkreślają państwo, że "Samotność pól bawełnianych" to przedstawienie "o perwersji seksualnej, o ukrytym pożądaniu, które jest karalne, uznawane za przestępstwo przez każde społeczeństwo, choć obecnie zgodne z prawem". Badacze twórczości Koltesa zwracają jednak uwagę, że w jego sztuce transakcja między Dilerem i Klientem nie jest precyzyjnie dookreślona. Nie jest wprost powiedziane ani że to są narkotyki, ani też że chodzi o relację seksualną. Mowa o spełnieniu pragnienia, pożądania, wypełnieniu braku.

Timofey Kulyabin (reżyser): Wydaje mi się, że w tekście wybrzmiewa dość wyraźnie, że mamy do czynienia z kontekstem seksualnym. Choć nie jest to powiedziane wprost. Jednak gdy wczytać się w ten tekst wnikliwie, odkryjemy, że chodzi o pożądanie seksualne.

Sztuka została napisana w 1984 r. i wtedy tekst wskazywał, że jest to wręcz pożądanie homoerotyczne - wówczas był to gorący temat. Dziś narracje dotyczące tych kwestii trochę się zmieniły. Dlatego starałem się znaleźć taki obiekt tej transakcji, który w naszych czasach dotyczy czegoś, co jest nieakceptowane przez prawo. Bohater po prostu wie, że to, czego pożąda, nie jest akceptowane ani przez system prawny, ani przez społeczeństwo. Niektórzy dopatrują się w naszym spektaklu odniesień do pedofilii. My jednak nie uważamy, że to jest tematem naszego przedstawienia.

Napięcie w podświadomości bohatera wynika z wewnętrznego rozdarcia – z jednej strony kieruje się własną naturą, z drugiej ma świadomość przynależności do społeczeństwa. To staje się dla niego źródłem egzystencjalnego koszmaru.

PAP: W przedstawieniu Ingeborga Dapkunaite i John Malkovich wymieniają się rolami Dilera i Klienta. W której roli każdy z państwa lepiej się czuje?

I.D.: Ja się czuję znakomicie w każdej z tych ról.

J.M.: Nie umiałbym odpowiedzieć na to pytanie.

Pytani, co w tekście "Samotności pól bawełnianych" zaintrygowało ich i sprawiło, że postanowili go wystawić, aktorzy stwierdzili, że w sztuce Koltesa cały czas można odkrywać nowe szczegóły, poukrywane, tylko sygnalizowane znaczenia. "Na początku tekst wydał nam się dość zimny i bardzo mocno intelektualny. Potem w trakcie pracy nad przedstawieniem odkryliśmy, że jest zupełnie inaczej, że ta sztuka jest bliska każdemu z nas. Traktuje o pewnym pożądaniu, które każdy z nas odczuwa, i o tym, co się staje w momencie, gdy zdajemy sobie sprawę, że tego pożądania albo tej potrzeby nie jesteśmy w stanie wypełnić" - wyjaśnił John Malkovich.

***
John Malkovich (ur. w 1953 r. w Christopher, w stanie Illinois) jest amerykańskim aktorem, reżyserem i producentem. Występował w amatorskich teatrach uniwersyteckich Chicago i Nowego Jorku ("Szklana menażeria" A. Millera, "True West" S. Sheparda, broadwayowskie wystawienie "Śmierci komiwojażera" Millera), także reżyserował - m.in. "Balm in Gilead" L. Wilsona.

Znany jest z ról w filmach: "Miejsca w sercu", "Imperium słońca", "Niebezpieczne związki", "Na linii ognia", "Pod osłoną nieba", "Król olch", "Con Air - lot skazańców". W filmie "Być jak John Malkovich" z 1999 r. zagrał samego siebie jako zblazowanego gwiazdora z Hollywood. Zagrał także papieża Jana Pawła III w serialu HBO Go pt. "Nowy papież".

Był dwukrotnie nominowany do Oscara i trzykrotnie do Złotego Globu.

Ingeborga Dapkunaite (ur. w 1963 r. w Wilnie) jest litewską aktorką teatralną i filmową. Ukończyła Litewską Akademię Teatru i Muzyki w klasie Jonasa Vaitkusa, reżysera i dyrektora Rosyjskiego Teatru Dramatycznego Litwy. W 1985 r. dołączyła do prowadzonego przez niego Państwowego Teatru Dramatycznego w Kownie. Grywała także w Teatrze Młodych w Wilnie. Od 1993 r. mieszka i pracuje w Londynie. Ma brytyjskie obywatelstwo.

Jest laureatką rosyjskiej nagrody Nika dla najlepszej aktorki w 1994 r. za film "Katja Ismaiłowa" w reż. Walerego Todorowskiego. Nagrodę przyznaje Państwowa Akademia Sztuk i Nauk Kinematograficznych.

Wystąpiła w kilku produkcjach hollywoodzkich. W "Mission: Impossible" zagrała Hannah Williams, w filmie "Siedem lat w Tybecie" wcieliła się w rolę Ingrid, żony Heinricha Harrera. Uznanie przyniosła jej rola Marusi, żony Kotowa, w filmie "Spaleni słońcem" w reż. Nikity Michałkowa. W 2003 r. wcieliła się w rolę carycy Katarzyny w nagradzanym miniserialu brytyjskim "Nieznany książę" w reż. Stephena Poliakoffa.

Wielokrotnie była członkiem jury międzynarodowych festiwali filmowych.

Timofey Kulyabin (ur. w 1984 r. w Iżewsku) jest rosyjskim reżyserem teatralnym i operowym. Zrealizował ponad 30 przedstawień teatralnych i operowych w Rosji, Niemczech i Szwajcarii.

Od 2015 r. pełnił funkcję dyrektora artystycznego Teatru Czerwona Pochodnia w Nowosybirsku. Dwukrotnie otrzymał prestiżową nagrodę Złota Maska za reżyserię spektakli "Oniegin" A. Puszkina (2012 r.) i "Trzy siostry" A. Czechowa (2015 r.).

Po wyjeździe reżysera na Zachód dyrekcja Teatru Bolszoj w maju 2022 r. zdjęła z afisza zrealizowane przez Kulyabina w 2016 r. przedstawienie operowe "Don Pasqual" Gaetano Dionizettiego.

Źródło:

PAP

Wątki tematyczne

Sprawdź także