I co ja mam powiedzieć? Wojtek Karolak, Wojtuś, kochany zając odszedł. Był jednym z moich kilku największych przyjaciół - napisał na Facebooku Jan Ptaszyn-Wróblewski. A lada dzień mieliśmy pojawić się na planie u Janusza Majewskiego by wspominać - dodał.
Inne aktualności
- Łódź. W 138. rocznicę urodzin Artura Rubinsteina – premiera książki dla dzieci o pianiście 27.01.2025 19:31
- Warszawa. Uczczono 20. Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu 27.01.2025 16:17
- Gdynia. Dla dzieci i dla dorosłych. Na afiszu Teatru Gdynia Główna 27.01.2025 15:41
- Lublin. „Księga Znaku” wraca na afisz w ten weekend 27.01.2025 15:20
- Warszawa. Wobec kryzysu klimatycznego: spektakl z Belgii i dyskusja w Komunie 27.01.2025 15:19
- Kielce. Zbliża się premiera „Drzwi percepcji” wg Aldousa Huxleya w Teatrze Żeromskiego 27.01.2025 15:14
- Lublin. „Kwartet” Bogusława Schaeffera w doskonałej obsadzie 27.01.2025 12:50
- Lublin. Bitwa o kulturę. Lata zerowe – drugie okrążenie. Spotkanie jutro w Teatrze Starym 27.01.2025 12:32
- Szczecin. „Bal maskowy” wraca na scenę Opery Na Zamku 27.01.2025 12:21
- Wrocław. Miłość na zabój! Mocna historia związku w spektaklu „Gry wstępne” w Capitolu 27.01.2025 11:53
- Wrocław. Wygrany konkurs i „Moby Dick” – premiera we Wrocławskim Teatrze Pantomimy 27.01.2025 11:32
- Poznań. Czym jest dziś polskość? „Pan Tadeusz” wg Kamila Białaszka w Polskim 27.01.2025 10:40
- Bielsko-Biała. Odszedł Jan Chmiel, wieloletni aktor Teatru Lalek Banialuka 27.01.2025 10:18
- Opole. W Teatrze Kochanowskiego trwają zapisy na warsztaty dla dzieci w czasie ferii 27.01.2025 10:00
"Ja byłem już, jak to się mówi, kimś, kiedy zawitałem z sekstetem Komedy do Krakowa" - przypomniał Jan Ptaszyn-Wróblewski. "Tam, w Piwnicy pod Baranami grał na saksofonie słodziuteńko młody, potwornie elegancki rosły chłopak. To był Wojtek. Trąbiliśmy potem na dwa tenory i bardzo, bardzo się zaprzyjaźniliśmy. Odwalaliśmy różne joby jako studenci akademii muzycznej wraz z Guciem Dylągiem, po czym rektor wzywał nas do siebie. Mnie wypuszczał, Gucia opyskowywał, Wojtka zaś wylewał na bruk. Ale Wojtek swym urokiem zawsze umiał wszystkich przebłagać i wciągano go z powrotem na listę" - opisał.
"W końcu los nas zetknął w kwintecie Kurylewicza. Wojtka już jako pianistę. Pianistę, jakiego ze świecą szukać. Kiedy jechaliśmy do Francji Kuryl nie dostał paszportu i powstał Polish Jazz Quartet. Mówi się często, że mój, ale Wojtek był współliderem. Po kilku wspaniałych latach wyjechał do Szwecji. Zakochał się w Hammondach i musiał na nie zarobić. Ja zostałem bez stałej kapeli. Po kilku latach zacząłem mieć problemy z graniem: albo myśli wybiegały za daleko, albo palce przebierały za szybko. Było do bani i przestałem w ogóle grać sola" - wspominał Ptaszyn-Wróblewski.
"I nagle wrócił Wojtek. Spotkaliśmy się w radiowej trójce na nagraniu. Ja z czymś tam, On chyba z Michasiem Urbaniakiem. Ot tak sobie stanęliśmy, ot tak, że coś na rozgrzewkę zagramy. On nabił tempo, uderzył w klawiaturę, a mnie nagle wszystkie złe moce odpuściły i to na zawsze" - podkreślił legendarny muzyk jazzowy.
"Więc graliśmy razem w Mainstreamie. I to były jedne z najpiękniejszych czasów. Spłonął nam samochód w Holandii, płonęły organy Wojtka w Polsce. Wojtek mieszkał u mnie trzy miesiące, wiozłem go do ślubu z Marysią Czubaszek. Nic nie mogło zmącić jego spokoju. Potem różnymi ścieżkami chodziliśmy. Kiedy na siebie wpadaliśmy, to zawsze kończyło się na minutce rozmowy, która przeciągała się do niemal ranka następnego dnia, jak w Sulęczynie u Adasia Czerwińskiego, kiedy nocny chłód gnaty nam mroził, a my ogrzewaliśmy się od papierosów. Ewentualnie podśpiewywaliśmy sobie furę tematów, co kończyło się koncertem. Ostatni raz dwa lata temu w Piwnicy pod Baranami. No i okazało się, że życie zatoczyło koło. Grałem z Wojtkiem od Piwnicy do Piwnicy" - napisał Ptaszyn-Wróblewski.
"I więcej, na tym padole już nie będzie. No, ale kiedy się tam "u góry" zejdziemy.… Chyba, że On znów po jakieś Hammondy do innego raju na chwilkę. No, ale czas już nas gonić nie będzie. Przeto do widzenia Wojtusiu" - zakończył opublikowane na portalu społecznościowym wspomnienie o przyjacielu Jan Ptaszyn-Wróblewski.
O śmierci Wojciecha Karolaka poinformował w środę mediach społecznościowych dziennikarz muzyczny Hirek Wrona. Pianista, wirtuoz gry na organach Hammonda i kompozytor miał 82 lata.