EN

25.04.2024, 08:58 Wersja do druku

Jan Hussakowski: w spektaklu zadajemy pytanie, czy każdy z nas ma w sobie coś z Balladyny

W spektaklu zadajemy pytanie, czy każdy z nas ma w sobie coś z Balladyny. Opowiadamy o chciwości ludzkiej - o tym, że wszyscy chcemy więcej – podkreślił w rozmowie z PAP reżyser „Balladyny” Jan Hussakowski. Premiera w Teatrze im. Juliusza Osterwy w Lublinie – 10 maja.

Reżyser Jan Hussakowski wyjaśnił, że pomysł adaptacji „Balladyny” Juliusza Słowackiego narodził się krótko po wybuchu wojny w Ukrainie. „Nie opowiadamy co prawda wprost o wojnie, ale o walce o władzę, o chciwości ludzkiej - o tym, że wszyscy chcemy więcej. Śmiem twierdzić, że bohaterowie w „Balladynie” nie godzą się z tym, co jest im dane – chcą czegoś więcej, nawet Alina” – ocenił.

Pytany o ewentualne inspiracje poprzednimi inscenizacjami dramatu w polskim teatrze przyznał, że nigdy nie widział „Balladyny” na żywo, stąd – jak podkreślił – otwartość twórców na tę lekturę szkolną. „Nie staramy się tworzyć spektaklu tylko dla młodzieży, ale z takim założeniem, że młodzież na pewno będzie go oglądać. Nic nas nie ogranicza, wręcz bardzo staramy się dyskutować z tradycją lektury szkolnej, podważając utrwalone schematy interpretacyjne” – zaznaczył Hussakowski.

Reżyser nie ukrywa również inspiracji esejem „Przeciw interpretacji” Susan Sontag, który ośmielił go do rozwijania jego pomysłu odczytywania tekstów opracowań na równi z oryginałem Słowackiego. „Główny koncept jest taki, że czytamy +Balladynę+ jak palimpsest, pogłębiając i podważając znane interpretacje. Bawimy się przypisami, didaskaliami. To nasuwa nam też rozważania o losie, fatum – np. czy mogłaby się wydarzyć +Balladyna+ bez zabójstwa Aliny” – zauważył.

Hussakowski powiedział, że będzie to jak najbardziej współczesny spektakl, ale – jak zaznaczył - to nie oznacza, że bohaterowie chodzą po scenie w T-shirtach i dżinsach. Kostiumy wykorzystują nowoczesne wzornictwo, atrakcyjne materiały, ale w formie dialogują ze stereotypami i archetypami bohaterów Balladyny. „Nie jest tak, że nasi bohaterowie chodzą po ulicy Nowego Jorku czy Londynu w 2024 r. Będzie to współczesne odczytanie dramatu, ale głęboko zakorzenione w lekturze” – przekazał.

Według niego współczesna Balladyna jest osobą, która – najprościej mówiąc - idzie po trupach do władzy, ale twórcy przedstawienia w Lublinie starają się poruszyć więcej kwestii. „W spektaklu zadajemy pytanie, czy każdy z nas ma w sobie coś z Balladyny. To znaczy, gdy jest okazja sięgnąć po więcej, to z niej korzystamy? Czy zastanawiamy się nad konsekwencjami naszych decyzji” – wymienił Jan Hussakowski.

Podkreślił, że „Balladyna” zawiera zarówno sceny na granicy farsy, pastiszu i groteski, jak i bardzo brutalne i bezwzględne. >>Iść jako widz wieczorem na "Balladynę" to jakby zobaczyć pięć spektakli w jednym. Jest trochę horroru, thrillera, komedii<< – dodał reżyser.

Dopytywany o warstwę wizualną spektaklu wyjaśnił, że na scenie znajdą się trzy wielkie ekrany projekcyjne, na których będą wyświetlane barwne wizualizacje wykorzystujące m.in. obraz z kamer na żywo. „Aktorzy będą wchodzić w interakcje z tym, co się dzieje na ekranie. Przez wykorzystanie nowych mediów chcemy pokazać młodemu widzowi (i nie tylko!), że teatr może być żywym, nowoczesnym i energetycznym doświadczeniem” - zauważył Jan Hussakowski, który odpowiada również za opracowanie muzyczne do spektaklu.

Jak przekazał, widzowie usłyszą dużo muzyki elektronicznej, od mrocznego ambientu po ostre klubowe techno. Ścieżka dźwiękowa będzie jednak eklektyczna i nie zabraknie też klasyki czy muzycznych inspiracji z Dalekiego Wschodu.

Premiera „Balladyny” w reż. Jana Hussakowskiego odbędzie się 10 maja w Teatrze im. Juliusza Osterwy w Lublinie.

Źródło:

PAP