EN

10.10.2022, 13:21 Wersja do druku

Idzie skacząc po górach

„Idzie skacząc po górach” Jerzego Andrzejewskiego, w reż. Igora Gorzkowskiego w Teatrze im. W. Bogusławskiego w Kaliszu. Pisze Rafał Turowski na blogu rafalturow.ski.

fot. mat. teatru

Nie będę ukrywał, jestem miłośnikiem twórczości Jerzego Andrzejewskiego, pewnie także dlatego wciągnąłem się więc w tę historię od samego początku i w całości. Wnioski zeń takie, że z pozornie ateatralnego tekstu powstało przedstawienie mądre i jakoś tak po ludzku ciepłe – o sztuce, o cenie, jaką się płaci za…, o wierności (głównie sobie), o wyobraźni, o mitach, czy – o starości i młodości, choć o tym paradoksalnie najmniej. Wiaterku dwuznaczności, jaki powiał z kameralnej sceny Bogusławskiego, sam autor pokazać lepiej by chyba nie umiał, siła tego spektaklu tkwi bowiem właśnie w niedopowiedzeniach, w takim szepcie, a przecież można było - i dopowiedzieć i rozebrać i postawić kropkę i to wciąż JAKOŚ byłby Andrzejewski. Szczęśliwie Igor Gorzkowski podszedł do materii z pewną czułością, mamy więc uniwersalną refleksję o życiu i mechanizmach nim rządzących, oraz - o sztuce, bez której tegoż życia nie ma.

Stojący już nad grobem wybitny malarz Antoni poznaje na plaży młodego artystę (Karol Biskup) z narzeczoną (Malwina Brych). Proponuje im zamieszkanie w należącej do niego willi. To układ – czy przysługa? Antoni, mizantrop, zgadza się też na wywiad, który ma z nim przeprowadzić młody dziennikarz (bardzo dobry Błażej Stenzel), wygląda bowiem na to, że zafascynował się tym młodym mężczyzną. Czyżby?

Antoniego zagrał obchodzący 50-lecie pracy artystycznej Lech Wierzbowski, okolicznościowe sto lat na premierze wyszło i bezpretensjonalnie i wzruszająco, trochę tak, jakby to była jeszcze jedna scena z tego bardzo dobrego przedstawienia.

Tytuł oryginalny

IDZIE SKACZĄC PO GÓRACH

Źródło:

www.rafalturow.ski/teatr

Link do źródła