EN

3.02.2025, 16:17 Wersja do druku

Idź i mów

„Moby Dick” w reż. Jakuba Zalasy we Wrocławskim Teatrze Pantomimy. Pisze Agnieszka Loranc w Teatrze Dla Wszystkich.

fot. Rafał Skwarek / mat. teatru

Niegdyś filozofka Monika Bakke w swoich refleksjach zauważyła, że sprowadzenie wszystkich nieludzkich gatunków do jednego, wspólnego określenia: „zwierzęta”, jest formą szowinizmu gatunkowego. Przytoczona przeze mnie – może i dla niektórych nudna – akademicka teoria, okazuje się posiadać potencjał do refleksyjnego rozwinięcia także w przestrzeni teatru. Tym bardziej, gdy wychodzić może poza lingwistyczne bariery poprzez formalne osadzenie w konwencji teatru ruchu. 

Jakub Zalasa, reżyser młodego pokolenia, który zadebiutował we Wrocławskim Teatrze Pantomimy dzięki demokratycznemu zwycięstwu (głosowała publiczność) w Konkursie na debiut reżyserski, podjął się ambitnego zadania reinterpretacji monumentalnej powieści Hermana Melville’a – „Moby Dick”. W skrócie, jest to historia o losach załogi statku „Pequod” pod dowództwem kapitana Ahaba (Artur Borkowski), który prowadzi swoją flotę na niebezpieczną wyprawę przez morza, by dokonać zemsty na białym wielorybie – tytułowym Mobym Dicku. Zalasa zaproponował jednak niezwykle sugestywną adaptację, w której na pierwszy plan wysuwa kwestie miejsca człowieka w świecie, jego odpowiedzialności wobec istot nieludzkich, a także poszukiwania bardziej zrównoważonych i empatycznych sposobów współistnienia z nimi. Miksując klasyczny teatr dramatyczny z pantomimą, stwarza jednocześnie przestrzeń przystępną, jak i wzbogacającą widza o nową jakość percepcyjną.

Konstrukcja narracyjna spektaklu nie bez przyczyny opiera się na retrospektywie – Zalasa sam wciela się w narratora i zapowiada we wstępie, że bohaterowie, których za moment przyjdzie nam oglądać, są już martwi. Fabuła staje się jedynie tłem dla namysłu nad istotą międzygatunkowych relacji. W teatralnym biuletynie reżyser pisze:

Przedstawienie jest także zapisem pewnej refleksji na temat śmierci. Wierzę, że właśnie to nas łączy z naszymi zwierzęcymi przyjaciółmi  nieuchronność czasu.”

Kiedy w konsekwencji dochodzi do śmierci załogi – której statek rozbija się wprawdzie na skałach pragnień, ambicji i ego – ocalały z katastrofy główny bohater Izmael (Jakub Pewiński) konfrontuje się z Mobym Dickiem. To moment międzygatunkowego porozumienia. Choć jego głos nie wybrzmiewa w znanym nam ludzkim tonie, wieloryb nie jest jedynie niemą siłą natury. Zapisane w tle sceny przesłanie niesie prawdę o fundamentalnym pokrewieństwie wszystkich istot, o kręgu życia i śmierci, które łączy ludzi i zwierzęta. „Idź i mów” – nakazuje wieloryb. Jego słowa brzmią jak echo biblijnego „Idź i nie grzesz więcej”. To nie tylko wezwanie do opowiedzenia historii, bowiem w tym jednym zdaniu zawiera się zarówno zobowiązanie, jak i ocalenie.

Spektakl pełen jest nieoczywistych, podprogowych przesłań, które podważają ludzką wyższość nad światem zwierząt. W scenie, w której dwóch naukowców w skafandrach trafia na szczątki kaszalota, odkrywane są fakty stanowiące o tym, że człowiek nie różni się tak bardzo od pozostałych gatunków pod względem fizycznym, a nawet afektywnym. Ta perspektywa sukcesywnie się rozciąga, poddając krytyce dominującą narrację o zwierzętach jako przedmiotach eksploatacji, skazanych na nierówną walkę o podmiotowość. Dosadnie obrazują to wyświetlane encyklopedyczne opisy zwierząt morskich, z których przedziera się cyniczna wizja wyzysku. Ponadto na scenie obecna jest aktorka-więcej niż ludzka, czyli psia rezydentka Miszka. Chwila, w której aktor Jan Kochanowski wchodzi z nią w interakcję, staje się wzruszającym dialogiem międzygatunkowym. Czym są istoty ludzkie i nieludzkie, jeśli obie są tymi samymi „biologicznymi maszynami”? Miszka nie podlega teatralnym konwencjom, jak ludzcy aktorzy. Jest w spektaklu formą czystego bytu – w swojej naturalności staje się symbolicznym elementem, który nieco mniej wrażliwych widzów ma szansę wytrącić z wygodnej, antropocentrycznej pozycji.

Od teatru ruchu, który w założeniu funkcjonuje poza słowem, oczekuje się jakości uderzającej w ludzką wyobraźnię i wrażliwość. Zespół Wrocławskiego Teatru Pantomimy wraz z choreografką Katarzyną Kuzką zapewnia każdy jej możliwy odcień. W szczególności Karolina Pewińska, która znajduje się na scenie już w momencie, gdy publiczność gromadzi się na widowni. Choć jej obecność może wydawać się zwykłą, instynktowną czynnością, to towarzyszyło mi nieodparte wrażenie wyjątkowości jej roli. I tak też nie zmyliły mnie przeczucia, bowiem aktorka wcieliła się we wróżbitę. Pełnia tajemnicy tej postaci rozpoczyna się w spojrzeniu, a intensyfikuje w ekspresyjnym i zarazem precyzyjnym ruchu. Tu szczególnie w pamięci utkwiła mi scena, w której prorok(ini) obezwładnia w swoich wizjach Izmaela. Wykonują choreografię z przywiązanym na sznurku białym balonem – a może czarodziejską kulą, która pęka pod brzemieniem mrocznych objawień. 

Do tkanki spektaklu należą także wspomagające odbiór zewnętrzne wrażenia audialno-estetyczne. Muzyka na żywo w wykonaniu Jana Bąka przenosi raz na powierzchnię, a raz w morską toń. Kostiumy Julii Zawadzkiej są przedłużeniem charakterów postaci, wizualnym odbiciem ich losów. Okaleczoną nogę Kapitana Ahaba (Artur Borkowski) symbolizuje postrzępiona nogawka, a Izmael wyposażony jest w dziecięce rękawki do pływania – subtelny znak jego ocalenia. Z kolei ksiądz Mapple (Izabela Cześniewicz) w ręku trzyma długi bat przypominający wijącego się węża. Scenografia Jakuba Kotyni jest oszczędna, ale dzięki temu niezwykle wymowna w połączeniu z jego wizualizacjami. Białe tkaniny unoszące się nad sceną przywołują obraz żagli statku, a ustawione po prawej stronie szklane akwarium staje się symbolicznym mikrokosmosem dla wydarzeń rozgrywających się na scenie. 

„Moby Dick” Jakuba Zalasy to spektakl pełen wielowymiarowych znaczeń, w którym teatr fizyczny staje się jednocześnie teatrem filozoficznym. Historia pościgu za wielorybem przekształca się w refleksję nad obsesją, człowieczeństwem i relacją z nieludzkim światem. To opowieść o losie niegdyś już przesądzonym, ale współcześnie stawiającym pewien miraż nadziei.

Tytuł oryginalny

Idź i mów

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła