Logo
Recenzje

Gwiazda gwiazd

9.04.2025, 09:53 Wersja do druku

„Jesus Christ Superstar” Andrew Lloyda Webbera i Tima Rice’a w reż. Agnieszki Płoszajskiej w Teatrze Muzycznym w Toruniu. Pisze Beata Baczyńska w „Gazecie Świętojańskiej”.

fot. mat. teatru

„Na tę premierę czekaliśmy z niecierpliwością od chwili, kiedy pojawiły się pierwsze informacje na jej temat, choć tytuł nie jest ani nowy, ani rzadko grany na polskich scenach. Może nie są to emocje, jakie towarzyszyły pierwszemu pojawieniu się tego tytułu w 1987 r. w Teatrze Muzycznym w Gdyni w reżyserii Jerzego Gruzy, bo dla ówczesnej publiczności było to wielkie wydarzenie. Tym większe, że w obsadzie obok aktorów pojawiły się takie gwiazdy jak Małgorzata Ostrowska – wokalistka rockowego zespołu Lombard w roli Marii Magdaleny (niestety, ze względu na wcześniejsze zobowiązania, zagrała tylko w paru spektaklach) i Marek Piekarczyk (wokalista TSA) jako Jezus. Wtedy trudno było uwierzyć, że tak znany tytuł pojawił się na polskiej scenie. Po paru latach, w 1999 r., przedstawienie miało kolejną premierę w Gdyni w odświeżonej przez Macieja Korwina formie i z nową osadą, a potem ta fantastyczna rock-opera pojawiła się na kolejnych scenach w naszym kraju: w Teatrze Rozrywki w Chorzowie (2001), Teatrze Muzycznym w Łodzi (2014), Teatrze Rampa w Warszawie (2016), Operze i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku (2020) czy Operze Lubelskiej (2024). Warszawski spektakl wyreżyserowany przez Jakuba Wociala i Santiago Bello jest grany już 10 lat i można go oglądać również na scenie Krakowskiego Teatru Variete. Właściwie większość scen muzycznych w Polsce zmierzyła się z tym tytułem. Teraz czas na nową, toruńską wersję!

Rock-opera „Jesus Christ Superstar” została skomponowana przez mistrza musicalu Andrew Lloyd Webbera, a libretto stworzył Tim Rice. To była dopiero ich druga wspólna produkcja, po „Józef i cudowny płaszcz w technikolorze”, ale już było widać, że są nadzwyczajnymi twórcami. Musical pojawił się w 1970 roku najpierw w formie płyty, jako album koncepcyjny, ponieważ autorzy obawiali się, że ze względu na dość kontrowersyjną treść mógłby być niedopuszczony do realizacji na scenie. Jednak obawy były zbędne i 12 października 1971 roku odbyła się premiera spektaklu na Brodway’u. Publiczność od początku pozytywnie odniosła się do tytułu, choć recenzje były różne. Popularność rock-opery jeszcze wzrosła po pojawieniu się w 1973 r. adaptacji filmowej w reżyserii Normana Jewisona. Kolejne teatry przygotowywały premiery tego tytułu, które okazywały się sukcesem. Czy takim sukcesem stanie się również toruńska wersja?

Już ogłoszenie, że właśnie „Jesus Christ Superstar” będzie kolejną premierą w Kujawsko-Pomorskim Teatrze Muzycznym wzbudziło poruszenie. Jak to możliwe, że taki spektakl ma zmieścić się na niewielkiej scenie w kamienicy na Żeglarskiej? Kolejne informacje wzbudzały coraz większą ciekawość – przedstawienie będzie grane w klubie „Od Nowa”, będzie immersyjne, będzie można siedzieć, jak w teatrze, ale też stać, będzie silent disco… Niskie ukłony dla marketingu toruńskiego teatru za fantastyczną pracę włożoną w promocję tego spektaklu, budzącą zainteresowanie, pomysłową i skuteczną.

Sama przestrzeń klubu z ustawionymi prawie na środku niskimi i wysokimi podestami, na które aktorzy mogą wchodzić z kilku stron schodami i drabinami, kreuje zupełnie odmienną przestrzeń dla gry aktorów. Ta prosta, a jednocześnie bardzo funkcjonalna scenografia stworzona przez Wojciecha Stefaniaka jest fantastycznie wykorzystana szczególnie w scenach tańca. Zwłaszcza, że choreografia przygotowana przez Michała Cyrana jest rewelacyjna – energetyczna i nowoczesna, a do tego dopracowana w każdym szczególe. Ogromny podziw budzi sprawność i wytrzymałość artystów.

fot. mat. teatru

Widzowie mogą wybrać miejsca siedzące, pod ścianami z dwóch stron pomieszczenia, w oddaleniu albo stać wokół podestu. Akcja toczy się w wielu miejscach, czasem skupiając się w jednym punkcie, czasem umieszczając bohaterów w różnych przestrzeniach. Aktorzy przechodzą między widzami, czasem stoją w tłumie otaczającym podest, wchodzą z publicznością w drobne interakcje i rzeczywiście tworzy to niesamowite poczucie wspólnotowości przeżycia. Opcja silent disco, która wydawała się na początku nieco kontrowersyjna, miała wiele zalet – wyraźny dźwięk, słyszalne wszystkie wypowiedzi postaci, również szepty, czy to, co postacie mówią gdzieś w drugim planie. O tym, że można śpiewać z artystami, nie przeszkadzając innym, nie wspomnę. Reżyserka Agnieszka Płoszajska przed premierą mówiła o możliwości wyboru w słuchawkach różnych ścieżek, jeśli dla kogoś muzyka spektaklu okaże się zbyt trudna. Rzeczywiście można to było zrobić i słuchawki wówczas zmieniały kolor podświetlenia. Może na początku było sporo eksperymentujących, ciekawych, co słychać na innych ścieżkach, ale potem wszystkie słuchawki świeciły się na zielono. Ciekawym doświadczeniem jest też zdjęcie słuchawek i wysłuchanie niektórych songów bez pośrednictwa techniki, ale myślę, że to opcja tylko dla stojących blisko.

Akcja została umiejscowiona współcześnie, na co wskazują między innymi kostiumy Wandy Kowalskiej. Przedstawiciele młodego pokolenia to postaci poszukujące sensu życia, ale też poczucia wspólnoty i celu. Przed rozpoczęciem spektaklu pojedynczo snują się między widzami, dzielą się narkotykami, mijają, ale kiedy pojawi się Jezus, prowadzący współczesnych wykluczonych – emigrantów, staną się zintegrowaną grupą. Scenografia, kostiumy, ruch sceniczny wszystko to tworzy niezwykle spójną całość. A najważniejszym elementem spektaklu są oczywiście aktorzy. Większość ról została obsadzona bez dublury i te postaci możemy zobaczyć w każdym przedstawieniu. Są świetnie dobrani, rewelacyjnie śpiewają i tańczą i nie ma tam „słabych (a nawet słabszych) ogniw”. Oliwia Drożdżyk jako Maria Magdalena wzrusza wrażliwością interpretacji, szczególnie w „Jak mam Go pokochać”, które mogłoby startować w konkursie piosenki aktorskiej. Równie fantastycznie brzmi duet Oliwii Drożdżyk z Wojciechem Danielem (Piotr) w songu „Zacznijmy znów od nowa”. Pierwszorzędne trio stanowią Julia Kafar – Kapłan, Jeremiasz Gzyl – Annasz i Jędrzej Czerwonogrodzki – Kajfasz. Ich zróżnicowane głosy znakomicie się przeplatały i stworzyły piękną całość. Znakomicie brzmiał Piłat, czyli Jan Popis, który nie tylko fantastycznie śpiewa, ale też w przekonujący sposób prezentuje postać. Świetna wokalnie oraz interesująca scenicznie jest Marta Burdynowicz w roli Heroda. W roli Szymona występują na zmianę Jakub Cendrowski oraz Dominik Fijałkowski i obaj bardzo dobrze poradzili sobie zarówno wokalnie, jak i aktorsko.

Najważniejsza para tego przedstawienia, to oczywiście Jezus i Judasz. W pierwszej premierze role te zostały powierzone Rafałowi Szatanowi (Jezus) i Sebastianowi Machalskiemu (Judasz). Po zakończeniu byłam zachwycona wykonaniem, czystością śpiewu i zbudowaniem roli. Choć widziałam ten spektakl w kilku wersjach i to wielokrotnie, poruszyła mnie do głębi scena śmierci Judasza, chyba najbardziej emocjonalna w całym przedstawieniu, napełniało radością triumfalne „Hosanna” i budziło dreszcz skandowane z bezwzględnością „Ukrzyżuj go!”. Było świetnie, ale potem przyszła druga premiera i na scenę wszedł Krzysztof Wojciechowski jako Jezus i emocje obecne w tym spektaklu wyszły poza skalę. Skupienie na postaci i jej uczuciach jest fenomenalne i sprawia, że „wstrząsa” i „porywa” chyba każdego widza, nie tylko Marię Magdalenę. Czujemy jak on beztroską i naiwną radość, potem presję wymagań, a wreszcie zaskoczenie, ból i cierpienie. Kiedy stoimy u stóp krzyża, wzruszenie ściska za gardło. Co najważniejsze: emocje nie przeszkadzają Krzysztofowi Wojciechowskiemu fantastycznie śpiewać, a „Gethsemane”, brzmi wspaniale nawet bez słuchawek. Napięcie towarzyszące Chrystusowi w relacji z Judaszem, w którego roli wystąpił w tej obsadzie Marcin Wortmann, było wręcz widoczne. Niezwykła emocjonalność jednego wpłynęła na drugiego i chyba na cały zespół, który swoją energią mógłby oświetlić Toruń przez miesiąc. Wokal Marcina Wortmanna i sposób kreacji postaci Judasza były świetne, a scena jego śmierci wstrząsnęły nawet przygotowanych na tę scenę widzów.

Pierwsza obsada była bardzo dobra, ale druga jeszcze lepsza. Gratulacje dla wszystkich twórców, bo to, co powstało w Toruniu, nie zdarza się w teatrze często. Kto może koniecznie powinien pojechać i zobaczyć „Jesus Christ Superstar” w nowej odsłonie. Spektakl będzie jeszcze grany do 13 kwietnia w Klubie Muzycznym „Od Nowa”.

Tytuł oryginalny

Gwiazda gwiazd

Źródło:

Gazeta Świętojańska online

Autor:

Beata Baczyńska

Data publikacji oryginału:

06.04.2025

Sprawdź także