EN

30.04.2024, 15:30 Wersja do druku

Gra snów

„Gra snów” Augusta Strindberga w reż. Sławomira Narlocha w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski na stronie AICT.

fot. Marta Ankiersztejn/ Archiwum Artystyczne Teatru Narodowego

Nie powiódł się powrót do Gry snów, który na małej scenie Narodowego sprawia wrażenie mieszanki moralitetu, teatru jarmarcznego i spektaklu dla dzieci, przeplatanego balladami autorstwa reżysera. Wykonane z wdziękiem mogłyby złożyć się na udany spektakl-koncert, ale bez tekstu Strindberga, który mimo wysiłków aktorów wypadł blado.

Ta tajemnicza sztuka przyciągała wielu wybitnych inscenizatorów, kilka razy mierzył się z nią Bergman. Ale w Polsce nie cieszyła się sławą. Raz tylko udało się Maciejowi Prusowi dać ascetyczny spektakl z pięknie podawanym słowem w Teatrze Współczesnym, choć przedstawienie nie miało wzięcia (grane zaledwie 44 razy, co w tym teatrze sukcesem nie jest). Pytanie, czy warto sięgać po ten zawiły utwór, pozostaje otwarte. W tej wersji jednak nie, skoro spektakl, który miał ukazać dramat ludzkiego losu, niemiłosiernie nuży i pozostawia widza doskonale obojętnym.

Tytuł oryginalny

Gra snów

Źródło:

AICT
Link do źródła

Autor:

Tomasz Miłkowski

Data publikacji oryginału:

25.04.2024