„Dzienniki” wg Witolda Gombrowicza w reż. Mikołaja Grabowskiego w Teatrze Bagatela w Krakowie. Pokaz w ramach XV Międzynarodowego Festiwalu Gombrowiczowskiego w Radomiu. Pisze Rafał Turowski na swoim blogu.
Dzienniki w interpretacji Mikołaja Grabowskiego są spektaklem zabawnym.Owszem, obserwacje Gombrowicza dotyczące polskości, człowieczeństwa, patriotyzmu etc. są mądrą, (i raczej niewesołą) publicystyką, jakoś niestarzejącą się mimo upływu lat, ale mamy i takie kartki z Dziennika, które – szczególnie w znakomitej interpretacji Mikołaja Grabowskiego – pobudzają do śmiechu, choć – czy są obiektywnie śmieszne – to już inna sprawa. Nieodparcie jednak pogodne są gombrowiczowskie opowieści o żukach, krowie i jej krowiości, czy o psie, zresztą – miałem zresztą wrażenie, że mimo pewnej ironiczności owych historii, dało się w nich wyczuć pewnego rodzaju zachwyt nad światem, choć zdaję sobie sprawę, że z tego zdania WG miałby duży ubaw. Ale jednak!
Poza wątkami zwierzątek – cudownie przewrotny był wątek erotyczny, zauważmy skądinąd bardzo dobry (nieledwie iwaszkiewiczowski) epizod p. Wiktora, wolontariusza na MFG.
Cóż, nie będę może pisał o mistrzostwie Mikołaja Grabowskiego, aktora i reżysera w jednym (aktor ma JEDNAK zdanie decydujące – usłyszeliśmy po spektaklu), monodram jest pojawia się od czasu do czasu na Sarego i zdarza mu się (monodramowi, nie Saremu) jeździć po kraju, proszę koniecznie obejrzeć i przekonać się, dlaczego teatr tak pokochał ten zgoła nieteatralny tekst i tak chętnie doń sięga.