EN

23.04.2024, 10:42 Wersja do druku

Dla czy pod widza?

„Mężczyzna z różowym trójkątem” w reż. Waldemara Zawodzińskiego , monodram Kamila Maćkowiaka na podstawie książki Heinza Hegera w Fundacji Kamila Maćkowiaka. Pisze Skiba w „Tygodniku Angora”.

fot. mat. teatru

Teatry prywatne muszą same na siebie zarabiać, dlatego większość z nich (z małymi wyjątkami) proponuje repertuar lekki bądź bardzo lekki.

Jednak nawet ten repertuar może być ambitny, bo komedia to trudna sztuka. W takich obszarach porusza się np. łódzki Teatr Komedii Impro, który zaprasza widzów do wspólnej zabawy, ale jest to zabawa z wyobraźnią. Widz jest tu poniekąd współtwórcą wydarzenia, które może przybrać nieoczekiwane kształty. Bywa, że w plątaninie pomysłów, z czystego wygłupu, rodzi się poważna refleksja.

Większość produkcji komercyjnych, które krążą po kraju i w obsadzie mają znanych aktorów, to, niestety, okropnie głupie farsy robione pod publiczkę. Przykro czasem patrzeć, jak znani aktorzy mizdrzą się do publiczności i „zagrywają" się na scenie, by rozweselić niewybredną widownię.

Na drugim biegunie teatrów prywatnych znajduje się Teatr Kamila Maćkowiaka. Powiedzieć, że Maćkowiak nie boi się tematów trudnych, to nic nie powiedzieć. W jego spektaklach mówi się o wyobcowaniu, depresji, homofobii, wykluczeniu, o samotności, zdradzie, koszmarnym dzieciństwie, uchodźcach, biedzie, głodzie, torturach czy wreszcie o śmierci. Nie są to zbyt wesołe tematy, choć często serwowane w zabawny sposób, a bywa, że z humorem i gorzką ironią.

Podczas okupacji w Warszawie działały polskie teatry pod niemiecką kontrolą. Jedno z rozporządzeń głosiło, że przedstawienia dla Polaków mają mieć niski walor artystyczny, wystawiano więc głównie błahe komedie, romanse propagujące seks i picie alkoholu. Chodziło o to, by teatr nie wzbudzał żadnych refleksji, a stał się czystą rozrywką niskich lotów dla prostaczków. Osiemdziesiąt lat po wojnie sami sobie taki żałosny teatr fundujemy, bez okupacyjnych zarządzeń.

Jak bardzo jednak potrzebujemy kontaktu z prawdą i siłą teatru, pokazują spektakle Maćkowiaka. „Mężczyzna z różowym trójkątem" jest oparty na wstrząsającej relacji więźniów obozów koncentracyjnych, którzy trafili tam, bo byli homoseksualistami. Surowa forma, w jakiej prezentuje nam Maćkowiak historię młodego chłopaka, którego umieszczono w obozie tylko dlatego, że kochał inaczej, sprawia wrażenie, ze nie jesteśmy w teatrze na spektaklu, tylko słuchamy relacji prawdziwego świadka wydarzeń.

Maćkowiak siedzi okrakiem na stole, tak jakby był u nas w domu, w kuchni czy pokoju, i opowiada z takim przejęciem, że wielu widzom czasem ciężko wytrzymać taki rodzaj napięcia. Świetne, doskonałe przedstawienie, które powinien zobaczyć każdy. Po raz kolejny Maćkowiak udowadnia, że teatr prywatny nie musi oznaczać gry pod widza, ale może być dla widza. A oglądający siedzi jak zahipnotyzowany. Ocena: Sztorm.

Skala ocen: Sztorm, Wysoka fala, Na fali wzrostu, Średnia fala, Płycizna, Dno

Tytuł oryginalny

Dla czy pod widza?

Źródło:

„Tygodnik Angora” nr 17

Autor:

Skiba