EN

24.07.2024, 10:54 Wersja do druku

Czy Gdynia pójdzie śladem Słupska i Gdańska albo jeszcze lepiej?

O konkursach i niekonkursach na dyrektora instytucji kultury oraz różnych praktykach w tej materii z inspiracją dla Gdyni. Pisze Piotr Wyszomirski w „Gazecie Świętojańskiej”.

Słupsk: Dominik Nowak zrezygnował i co dalej?

29 grudnia 2015 r. komisja konkursowa wybrała/rekomendowała Dominika Nowaka na nowego dyrektora Nowego Teatru im. Witkacego w Słupsku. Początki były nieoczywiste, procedura wydawała się niedoskonała, choć sporo było w niej transparentności, były choćby przecieki (uśmiech)

Czy Dominik Nowak zostanie dyrektorem Nowego Teatru w Słupsku?

Tak jak lekko kontrowersyjne były początki, tak rozwój sytuacji i działalność Nowaka w Nowym to już bezprecedensowy, na pewno w naszym regionie, przykład dobrej roboty. Nietrudno jest, mając ogromny budżet i dostęp do najlepszych realizatorów w Polsce robić dobry teatr, choć, jak mawiał Jerzy Gruza, tego się nie da zepsuć, ale można. Krakus Nowak stworzył nad Słupią jakość docenianą w Polsce. Operując najmniejszym budżetem teatru dramatycznego w Polsce, osiągnął największe przewyższenie, za co słusznie należała mu się nagroda teatralna Gazety Świętojańskiej. Z przyjemnością przytaczam uzasadnienie:

Nagroda teatralna „Gazety Świętojańskiej”

w kategorii: Przewyższenie 2022

dla

Nowego Teatru im. Witkacego w Słupsku

Za jasną postawę burzenia stereotypów, deklaratywną opcję artystyczną skierowaną na poszukiwanie odpowiedzi na ważne pytania współczesnego    człowieka. Za kreowanie wydarzeń kulturowych i kulturotwórczych w alternatywnych warunkach finansowych, ale wciąż z poczuciem misji i odpowiedzialnością za potencjał miejsca i ludzi. Za odwagę i wyznaczanie nowych ścieżek odbioru teatru poprzez organizację zaangażowanego Festiwalu Scena Wolności. Za tworzenie wspólnoty i koncepcji teatru związanego z energią wielokulturowego miejsca. Za teatr otwarty i gotowy do wyzwań. Za ule na dachu. Za determinację, wyznaczanie ambitnych celów, podejmowanie wyzwań artystycznych, których realizacja osiąga spektakularne przewyższenie względem   zasobów.

Będąc u szczytu kariery dyrektorskiej (ostatnio „Mała Piętnastka”), Nowak postanawia, że mijająca 31 sierpnia 2025 r. kadencja będzie jego ostatnią i zawiadamia o tym Ratusz.

Na filmie poniżej Dominik Nowak m.in. o swojej decyzji, zarobkach w teatrze, pracy w Słupsku:

Dominik Nowak o przyczynach rozstania z Nowym Teatrem im. Witkacego w Słupsku

Prezydent Słupska, w oparciu o ustawę, szybko informuje o zamiarze rozpisania konkursu:

Informacja o zamiarze ogłoszenia konkursu na kandydata na stanowisko Dyrektora Nowego Teatru im. Witkacego w Słupsku

Tego samego dnia pojawiła się także informacja o planowanym konkursie na dyrektora Tęczy, bo Michał Tramer również nie chce kontynuować misji, choć zasługi także spore.

Informacja o zamiarze ogłoszenia konkursu na kandydata na stanowisko Dyrektora Państwowego Teatru Lalki „Tęcza”

Takie ogłoszenia wydawałoby się powinny być standardem, wszak obliguje do tego ustawa, ale z konkursami bywa bardzo różnie.

Ech te konkursy, niekonkursy

Dyrektor jest osobą szczególną prawie wszędzie. Prawie, bo znam przypadki, gdzie szef jest marionetką w dłoniach polityka czy wyższego rangą urzędnika i działa „na telefon”. Bez wątpienia dyrektor w instytucji kultury (dalej IK) jest osobą szczególną, bo IK to firma szczególna – nie będę się na ten temat rozwodzić, bo to oczywista oczywistość. Interesując się konkursami od wielu lat, stwierdzam, że organizatorzy wykazują się w procesie wyłaniania swoich szczególnych podwładnych niezwykłą kreatywnością. Czasami przybiera to karykaturalne formy, czasami jest transparentnie, czasami panuje wręcz zmowa milczenia – niemałą broszurę można na ten temat popełnić. Gdy mamy do czynienia ze światłymi urzędnikami, którzy mają doskonałe rozeznanie na rynku, można częściowo zrozumieć utajnianie procedury, ale nie do końca. Inni wychodzą z założenia, że zawsze konkursy, nawet jeśli urzędujący dyrektor jest najlepszy i ze świecą szukać lepszego. Tak czy inaczej, parafrazując klasyka z Teneryfy, w czasie konkursów praca wre, wszyscy jarają szlugi, to jest temat długi. 

Poniżej dwa przykłady konkursowe nieprzypadkowo związane z jedną osobą.

Gdańsk: Wiczy zależało na godnym następcy

Zanim Romuald Wicza-Pokojski przeszedł na drugą stronę ulicy, czyli z dyrektora Teatru Miejskiego Miniatura stał się dyrektorem Opery Bałtyckiej, zadbał o to, by wybór jego następcy był godny. Zaprosił nas do współpracy, dzięki czemu zorganizowaliśmy dwie debaty i otuliliśmy procedurę konkursową przyjazną opieką, która zaowocowała bezprecedensowymi na Pomorzu praktykami – m.in. prezentacją kandydatów (także w kilku przypadkach ich programów).

Dzięki temu o konkursie było głośno, transparentnie i godnie. Wybór dyrektora stał się ważnym tematem, doszło do dyskusji, wyszliśmy choć na chwilę z zacisznej niszy kultury.

Wicza po raz drugi, a właściwie pierwszy, czyli Teatr jest nasz

W 2015 r. w Toruniu podczas konkursu na dyrektora Taetru im. Wilama Horzycy doszło do przekroczenia, które zaowocowało ogólnopolską akcją protestacyjną.

(…) komisja konkursowa powołana przez marszałka województwa kujawsko-pomorskiego wyłoniła kandydata na stanowisko dyrektora Teatru im. Wilama Horzycy. 9-osobowa komisja, w której skład wchodziły osoby, których kompetencji nikt nie podważał i nie podważa do dzisiaj, stosunkiem głosów 8:1 rekomendowała marszałkowi kandydaturę Romualda Wiczy-Pokojskiego, który wraz z gdańską teatrolożką dr Joanną Puzyną-Chojką złożył najlepszą propozycję programową. Następnego dnia marszałek unieważnił konkurs. Najpierw motywował swoją decyzję nieprzystawalnością oferty Wiczy-Chojki do wyobrażeń o misji teatru (nigdzie nie zostały one wyartykułowane), potem zmienił front, dyskredytując Wiczę jako kandydata bez doświadczenia. Za i więcej:

Tymczasem w Toruniu (3) – Dlaczego to takie ważne?

Odzew środowiskowy był historyczny, przez chwilę poczuliśmy zapomniany dreszcz solidarności, było jakoś tak pięknie w tej smutnej dla Wiczy sytuacji…

*Gdynia 7.04 w kulturze, czyli szansa

Gdynia 7.04*: Fenomen (jeszcze) nieogarnięty

więcej felietonów gdyńskich tutaj

Jak mawiają politycy, kulturą wyborów się nie wygrywa, więc kultura z reguły nie występuje na serio w programach wyborczych. 7 kwietnia 2024 r. w Gdyni stało się coś niezwykłego, co nazwaliśmy fenomenem jeszcze nieogarniętym (uśmiech). Decyzja suwerena zaskoczyła wszystkich, kto wie czy nie najbardziej zwycięzców. Cieszymy się ze zmiany, mamy nadzieję na zakończenie epoki smuty i czasu jazdy na gapę w metropolii, itd., itd.  Liczymy też na to, że hasło „Gdynia jako pierwsze miasto w Polsce” nie będzie się kojarzyć tylko szyderczo, jak jest to w przypadku nazwy popularnej grupy na Facebooku.

Okazją do wprowadzenia nowej, dobrej praktyki jest procedura konkursowa wyłaniająca dyrektora IK. W przyszłym roku mijają kadencje dwojga dyrektorów IK i biorąc pod uwagę patologie, jakie miały miejsce w Gdyni, wydaje się, że najlepszym rozwiązaniem będzie rozpisanie konkursu.

By to nastąpiło, należy ogłosić decyzje o rozpisaniu konkursu i zrobić to jak najlepiej. Na pewno warto wziąć jak najwięcej ze znanych już dobrych praktyk (jak w przypadku konkursu w Teatrze Miniatura) i dodać nowe, już własne, gdyńskie pomysły. Przede wszystkim aż się prosi, by do procedury dodać wysłuchanie publiczne, które zostało zastosowane w procedurze konkursowej przy wyborze dyrektora Narodowego Instytutu Wolności. Podniesie to przejrzystość i, co najważniejsze, zwiększy zainteresowanie kulturą, konkretną instytucją, wygeneruje pomysły i energię społeczną, której tak nam, szczególnie w kulturze, brakuje. Gdynio, bądź pierwsza (uśmiech).

Tytuł oryginalny

[dobre praktyki u nas]: Czy Gdynia pójdzie śladem Słupska i Gdańska albo jeszcze lepiej?

Źródło:

gazetaswietojanska.org
Link do źródła

Autor:

Piotr Wyszomirski

Data publikacji oryginału:

23.07.2024