Od 120 do 170 zł musimy zapłacić, jeśli chcemy mieć dobre miejsca na przedstawieniach pokazywanych podczas festiwalu teatralnego Warszawa Centralna. Czy bilety do teatru muszą być takie drogie? - pyta Izabela Szymańska w Gazecie Wyborczej Stołecznej.
W wolnym czasie Na przedstawieniu "Chór myli się potwornie" René Pollescha z berlińskiej Volksbühne balkony na widowni Teatru Dramatycznego świeciły pustkami. Był to zadziwiający widok: Pollesch to jeden z ciekawszych artystów europejskich. Jest ceniony i znany w Polsce - pokazywano u nas jego spektakle, w TR Warszawa wyreżyserował przedstawienie "Ragazzo dell'Europa". Ma tu swoją publiczność. Po "Chórze..." dostał owacje. Jednak cena biletów była dla wielu osób zaporowa: dobre miejsca kosztowały od 120 do 150 zł, w dalszych rzędach 90 zł. Z kolei chcąc zobaczyć przedstawienie holenderskiego reżysera Johana Simonsa "Trzy kolory..." na podstawie scenariusza Krzysztofa Kieślowskiego i Krzysztofa Piesiewicza, widz musi zapłacić 100-170 zł. - Bilety mają taką cenę, ponieważ wpływy z nich są częścią naszego budżetu. Ale staramy się różnicować ceny. Stawiamy na widzów teatralnych, którzy chcą zobaczyć wszystkie spektakle. Karnet na nas