EN

30.04.2022, 09:40 Wersja do druku

Czworo to nie to samo co dwoje

„Wstyd” Marka Modzelewskiego w reż. Małgorzaty Bogajewskiej na Scenie pod Ratuszem Teatru Ludowego w Krakowie. Pisze Paweł Kluszczyński z Nowej Siły Krytycznej.

fot. mat. teatru

Wszechobecny internet powoduje, że dzielimy się naszymi codziennymi sprawami z całym światem, a tematy niegdyś ukrywane za drzwiami mieszkań bez kozery współdzielimy z otoczeniem. Do tego politycy czy ludzie z pierwszych stron gazet nieraz utwierdzali społeczeństwo w przekonaniu, że wstyd jest passé. A jednak...

„Wstyd” Marka Modzelewskiego to dramat obyczajowy, rozgrywający się w kręgu najbliższej rodziny – pan młody w ostatniej chwili rozmyśla się. Małgorzata Bogajewska portretuje mieszczan w małomiasteczkowych klimatach. Joanna Jaśko-Sroka idealnie wpasowała w Scenę pod Ratuszem Teatru Ludowego przyknajpianą kanciapę, gdzie rodzice niedoszłych małżonków w emocji wymieniają rację. Wesele zakrawało na przaśną, pustą rewię a nie radosną ceremonię. Reżyserka i scenografka wykorzystują fakt, że na widownię wchodzi się przez restaurację, zza drzwi przebija się prawdziwy konsumpcyjny gwar.

Zastajemy na scenie matkę pana młodego (Małgorzata Kochan), krząta się gorączkowo, z każdego jej gestu bije dezorientacja i strach, jest wytrącona z równowagi. Trudno zorientować się, czy spowodowała to jakaś tragedia, czy może ktoś uraził tę wyglądającą dość dumnie i pewnie kobietę. Kiedy pojawia się jej mąż (Tadeusz Łomnicki), popada w jeszcze głębszą rozpacz. Dowiadujemy się, że syn w kluczowym momencie ceremonii zrezygnował z małżeństwa. Do tego, w ferworze przygotowań do wesela straciła z oczu matkę, którą maluje jako osobę o despotycznej osobowości. Mężczyzna stara się panować nad emocjami, obraca sprawę w żart. Matka panny młodej (Katarzyna Tlałka) to kobieta prosta, niezamożna. Ubrana w kostium ze sztucznego jedwabiu aktorka bryluje na scenie, przerysowuje emocje postaci, ale nie pozbawia dramatyzmu. Wraz z Piotrem Pilitowskim, scenicznym małżonkiem, są na wskroś wiarygodni. Ich bohaterowie budzą sympatię, mimo że honor córki wyceniają na okrągłą sumę.

fot. mat. teatru

Autor zdradza tendencję do szufladkowania ludzi, co jest krzywdzące dla bohaterów, a dramat pozbawia zaskoczenia. Oglądamy gamę społecznych uprzedzeń: rywalizację o to, kto ma więcej zer na koncie, niechęć do lepiej zarabiających (niezależnie czy to biznesmen, czy lekarz), dystans bogatszych do uboższych czy pochodzących ze wsi. Równie negatywnie został zasygnalizowany wątek domniemanej homoseksualności jednej z bohaterek, o których mowa.

Krakowski „Wstyd” trudno uznać za przedstawienie o pozytywnej wymowie, mimo szczęśliwego zakończenia. To zakrapiana wódką i zagryzana skrzydełkami z kurczaka rozmowa o Polsce z perspektywy pokolenia, które na swoich barkach niosło trudny zmian ustrojowych. I, jak dobrze widać, jeszcze nie poradziło sobie z funkcjonowaniem w świecie mniej wstydliwym niż ten z ich wyobrażeń.

---

Paweł Kluszczyński – rzemieślnik kultury, z wykształcenia technolog chemik, z pasji autor recenzji, felietonów, dramatów, poezji, bajek, bloga ijestemspelniony.pl; zawodowo od zawsze związany z teatrem, finalista VII Edycji Konkursu im. Andrzeja Żurowskiego dla młodych krytyków teatralnych, członek Komisji Artystycznej 28. Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

Źródło:

Materiał własny

Wątki tematyczne