"Cwaniary" Sylwii Chutnik w reż. Agnieszki Glińskiej w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Michał Centkowski w Newsweeku.
Spektakl jest oparty na głośnej książce Sylwii Chutnik „Cwaniary". Te z Teatru Polonia są odważną, choć ryzykowną próbą pożenienia barwnego - acz z gruntu chłopacko-gangsterskiego - miejskiego folkloru stolicy z feministycznym manifestem.
Tłem jest minimalistyczna, choć przewrotna scenografia Moniki Nyckowskiej z ołtarzem przypominającym waginę. Na scenie pięć kobiet w różnym wieku, z różnych środowisk. W kolejnych monologach, przeplatanych piosenkami, opowiadają o sprawach mniej ważnych i tych najtrudniejszych - stracie bliskiej osoby, domowej przemocy czy powstańczej traumie. W każdej z tych opowieści ujawnia się opresyjność przemocowego patriarchatu. Stąd też w spektaklu pojawia się cała plejada nieciekawych męskich postaci, granych przez jednego aktora. Nad sceną góruje wielki ekran, na którym wyświetlany jest rodzaj chuligańskiej fantazji, w której bohaterki przemierzają Warszawę, wymierzając brutalną zemstę napotkanym facetom. Całkiem zgrabnie wmontowane w strukturę widowiska miejskie ballady, świetnie zaaranżowane przez Jana Młynarskiego, łatwo wpadają w ucho. Może nawet zbyt łatwo. Intymne, poruszające chwilami opowieści kobiet ofiar przemocy ilustrowane radośnie wykonywanymi wspólnie z publicznością piosenkami pełnymi maczystowskiej mizoginii to brzmi cokolwiek dziwacznie.