„Wstyd” Marka Modzelewskiego w reż. Wojciecha Malajkata w Teatrze Współczesnym w Warszawie. Pisze Magdalena Hierowska w Teatrze dla Wszystkich.
Obskurne zaplecze sali weselnej, wódka i dym wypalonych papierosów. Od pierwszych chwil spektaklu nerwowa atmosfera rozprzestrzenia się we wszystkich zakątkach sceny Teatru Współczesnego. Strach przed krytyką i brak pomysłu bohaterów na to jak rozwiązać zaistniały problem… Kto zawinił, że nie doszło do długo wyczekiwanego ślubu? Goście czekają, jest jedzenie i dużo alkoholu, a nawet zespół muzyczny. Wszystko opłacone, lecz brakuje tylko państwa młodych. Przecież miało to być ich wymarzone wesele, a pozostał tylko wstyd.
Spektakl „Wstyd” na podstawie dramatu Marka Modzelewskiego w reżyserii Wojciecha Malajkata przedstawia konflikt państwa młodych pokazany z perspektywy ich rodziców. Nie występujący na scenie, Weronika i Łukasz, w dzień ślubu postanowili zrezygnować z planowanego małżeństwa, a ta sytuacja stała się pretekstem do bardzo drastycznych w skutkach rozważań o roli rodziny, a także o pozycji w społeczeństwie zwaśnionych teściów. Uniwersalizm tej opowieści polega nie tylko na przedstawionym temacie ślubu, do którego nie doszło, lecz również na zawartych w niej problemach dotyczących każdego, kto nie potrafi sobie poradzić z poczuciem wstydu przed ujawnionymi, a długo zatajanymi czynami.
Rodzice pana młodego (Małgorzata – Iza Kuna i Andrzej – Jacek Braciak) uważają się za osoby o lepszym statusie społecznym od rodziców panny młodej. Potwierdzają, że ich syn jest dobrze wychowany i zasługuje na zdecydowanie bardziej kompetentną partnerkę do życia. Nie ulega wątpliwości, że Małgorzata w pewnym stopniu jest zadowolona, że do ślubu nie doszło. Nie tolerowała Weroniki, oceniając ją jako dziewczynę zbyt prostolinijną. Natomiast rodzice panny młodej (Wanda – Agnieszka Suchora i Tadeusz – Mariusz Jakus) żyją w przeświadczeniu, że ich córka jest największym skarbem i to ona została pokrzywdzona. Łukasz został oskarżony za złe traktowanie ich córki, która była mu bezwarunkowo oddana.
Kwartet aktorów biorący udział spektaklu stworzył niesamowicie wyraziste kreacje aktorskie. Dzięki silnie zarysowanej linii fabularnej z częstymi zwrotami akcji, kontrapunkty interpretacyjne były bardzo przejrzyste. Małgorzata, uważająca się za osobę lepszej kategorii, o krystalicznym charakterze, w relacji z Wandą uwydatniła swoją podłość. Andrzej pomimo dużej pewności siebie dał się zastraszyć rodzicom Weroniki i był gotowy zapłacić za nieujawnienie informacji o wstydliwej przeszłości. Natomiast Tadeusz, z pozoru rubaszny alkoholik, okazał się bezwzględnym manipulatorem. Również głęboko wierząca Wanda, aby zastraszyć rodziców pana młodego przeklęła ich wiedząc, że taka zemsta zrujnuje im życie.
W tym ostro zarysowanym konflikcie, nie ma wygranych ani przegranych, a wszystkie wartości interpretacyjne przemykają z niebywałą lekkością. Postawiony problem rozwija się w taki sposób, że uwidocznione są wszelkiego rodzaju kłamstwa i niedomówienia, a to co łączy wszystkich bohaterów w tym ponadczasowym dramacie to strach przed tym, co powiedzą inni. Lęk przed prawdą zniweczył również ich poczucie komfortu i wyobrażenia o własnej doskonałości. Nikt nie chciał być odpowiedzialny za sytuację, w której najbardziej poszkodowani byli niedoszli małżonkowie. Wstydzili się ich rodzice, ponieważ dostrzegli, że ich próby rozwiązania konfliktu nie mają żadnego znaczenia.
Nie ulega wątpliwości, że spektakl jest bardzo dobrze przygotowany. Znakomici aktorzy prowadzą swoje role w taki sposób, że w tym z pozoru mało przewidywalnym temacie czuje się oddech prawdziwych relacji, nieposkromionych zwyczajnością. Zapewne żaden z twórców tego spektaklu nie powinien się wstydzić, ponieważ to pouczające dzieło o ludzkiej obłudzie może jeszcze wiele nauczyć tych, którzy żyją w taki sposób, że muszą się wstydzić za swoje czyny.