EN

23.10.2023, 11:44 Wersja do druku

Co się zdarzyło w Kopenhadze?

„Kopenhaga” Michaela Frayna w reż. Krzysztofa Babickiego w Teatrze Miejskim im. W. Gombrowicza w Gdyni. Pisze Monika Merkel w „Teatrologii.info".

fot. Roman Jocher/mat. teatru

Kiedy 21 lat temu otwierano archiwa z dokumentami, które miały odpowiedzieć na pytanie, po co Werner Heisenberg przyjechał w czasie wojny do Nielsa Bohra, a na ekrany kin wchodził brytyjski film w reżyserii Howarda Daviesa, Krzysztof Babicki zrealizował po raz pierwszy Kopenhagę na deskach Teatru Wybrzeże. To był czas, kiedy mogło się zdawać, że obawę przed użyciem broni atomowej świat ma za sobą. Michael Frayn znany był polskim teatromanom jako autor znakomitych fars (przede wszystkim Czego nie widać). Sukces niekomediowej sztuki, w której trójka bohaterów rozmawia bardzo poważnie o fizyce, teorii nieoznaczoności, wyborach moralnych, przeszłości, wydanej na próbę przyjaźni, mógł być zaskoczeniem. Jednak sposób poprowadzenia fabuły, mistrzowski dialog, inteligentne spostrzeżenia i zaskakujące zwroty akcji, spowodowały, że spektakle okazały się sukcesem, zarówno wystawienia na Broadwayu i West Endzie, jak i późniejsze realizacje na polskich scenach. Zagadkowa, nigdy do końca niewyjaśniona historia spotkania dwóch noblistów to jedna z największych zagadek II wojny światowej. Kopenhaga jest zarówno pasjonującą historią szpiegowską, psychologicznym dramatem wartości, jak i świetnym materiałem na mistrzowskie kreacje aktorskie.

Po 21 latach sztuka, w tej samej reżyserii Krzysztofa Babickiego, powraca na inną trójmiejską scenę, w formie bardzo podobnej, poza znacznymi skrótami tekstu. Ograniczyły one mocno rozmowy na tematy stricte naukowe, co zadziałało na korzyść wątków psychologicznych, skupionych wokół relacji między bohaterami i bliskości w związku Nielsa i Margrethe. Reżyser zaprosił ten sam team realizatorów i, poza nieżyjącą Haliną Winiarską, pozostał przy tej samej obsadzie głównych ról. Inne są okoliczności zewnętrzne – premierze w Teatrze Miejskim towarzyszą w tle prowadzona przez Rosję wojna na Ukrainie oraz konflikt pomiędzy Żydami z Izraela a Palestyńczykami ze Strefy Gazy. W kinach rekordy popularności bije Oppenheimer w reżyserii Christophera Nolana. Pytania o możliwość użycia broni atomowej powracają.

W 1941 roku Werner Heisenberg, Niemiec pracujący nad stworzeniem bomby atomowej, przyjechał do Kopenhagi odwiedzić swojego nauczyciela Nielsa Bohra, duńskiego Żyda. Dwaj bliscy współpracownicy i przyjaciele, także w życiu prywatnym, stali wtedy po dwóch stronach barykady. Czy Heisenberg próbował namówić Bohra na współpracę oraz jak mogło wyglądać spotkanie dwóch wybitnych fizyków w tak niesprzyjających okolicznościach – na tym zagadnieniu koncentruje się sztuka Michaela Frayna.

Bohaterowie spotykają się już po śmierci, więc wiedzą, jakie były konsekwencje ich działań, co zyskali, co stracili, czy było warto. Ta zaskakująca perspektywa to znakomity zabieg dramaturgiczny – próbując odtworzyć zdarzenie sprzed dziesięcioleci, znają już cenę, jaką zapłacili za swoje decyzje i wybory. To jednak prowokuje także do własnych interpretacji wydarzeń i bywa powodem tuszowania czy rozmywania niewygodnych zachowań, zasłaniania się niepamięcią. Do końca nie wiadomo, która wersja jest prawdziwa.

Jerzy Kiszkis powrotem do roli Nielsa Bohra świętuje 85 urodziny i aktorsko jest wciąż w znakomitej formie. Jego Bohr w 1941 roku ma niespełna sześćdziesiąt lat i pracuje w Instytucie Fizyki, siłą rzeczy jednak, jako Żyd w okupowanej Danii, funkcjonuje poza głównym nurtem świata. Odwrotnie Heisenberg – on ma poczucie, że wygrana Niemiec jest kwestią czasu. Do Kopenhagi przyjechał na tygodniową konferencję. W Niemczech jest gwiazdą – młody noblista, który pracuje dla Hitlera nad produkcją bomby, która może wpłynąć ostatecznie na losy wojny.

fot. Roman Jocher/mat. teatru

Przed spotkaniem ze swoim byłym współpracownikiem Bohr obiecuje żonie Margrethe (Beata Buczek-Żarnecka), że nie będzie rozmów o polityce. W przeciwieństwie do jej otwartej niechęci i sceptycznego podejścia do wizyty Heisenberga, on sam cieszy się na spotkanie. Jest otwarty i serdeczny, ze smutną wyższością bycia po stronie ofiar niemieckiego reżimu. To czterdziestoletni Heisenberg (Dariusz Szymaniak) jest zakłopotany i skrępowany. To on próbuje narzucać treść rozmowy, szukać bezpiecznych tematów. Siedząc przy stole, pijąc kawę, krążąc po mieszkaniu, czasem już z perspektywy zaświatów, a czasem w Kopenhadze w 1941, bohaterowie próbują ustalić przebieg tamtego spotkania. Po co tak naprawdę Heisenberg przybył? Czy namawiał Bohra do współpracy? A może potrzebował rozgrzeszenia dla swoich działań? Czy chciał sprawdzić, czy alianci pracują nad podobnym zagadnieniem? I wreszcie, czy byli na spacerze, jak to pamiętał, czy cała rozmowa odbyła się w gabinecie Bohra?

Każdy z wariantów zaczyna się od początku, który obaj pamiętają tak samo – chwili, kiedy witają się na progu mieszkania. Wszystko odbywa się w bardzo prostej scenografii Marka Brauna, w centrum której ustawiono stół i krzesła. Potrójne wielkie lustro w dalszym planie odbija fragmenty postaci, czasem złapie pod nieco innym kątem twarz, sylwetkę, podkreślając nieoznaczoność sytuacji, różne ujęcia tej samej sceny. Wysoko usytuowany duży ekran stwarza możliwość wykorzystania multimediów, ale realizatorzy unikają efektów specjalnych – jedyne, co się tam pojawia kilkakrotnie, to spokojna tafla morza i trzy odwrócone sylwetki, jak na starej fotografii, na której powoli zaciera się obraz.

W Kopenhadze w 1941 Margrethe jest nieprzyjazna i nieufna, i ani na chwilę nie przestaje być po stronie swojego męża. Stoi z boku, ale choć jest zaangażowana emocjonalnie, potrafi bardzo celnie ocenić motywy i intencje kierujące interlokutorami. Bohr zaczyna spotkanie serdecznie i przyjaźnie, ale szybko staje się zirytowany i wściekły, pozwala sobie na zjadliwe i złośliwe uwagi („Czy jeszcze jeździsz na nartach?”, „Tak, poprosiłem Margrethe, żeby naszyła mi na skafander żółta gwiazdę”). Heisenberg na zmianę usiłuje przekonywać Bohra o szczerości swoich intencji i próbuje przełamać dystans. On jest w najtrudniejszej sytuacji, jemu bowiem najbardziej zależało na spotkaniu, o którym potem będą dywagować historycy. Aktorzy toczą mistrzowski dialog, budując napięcie pomiędzy kwestiami i wygrywając pauzy. To opowieść o relacji – żeby przekonać się nawzajem i Bohr, i Heisenberg odwołują się do tego, co wiedzą o sobie, na zmianę raniąc się i przywołując wspólne doświadczenia. Gesty, załamania i drżenie rąk, gwałtowne ruchy, mowa ciała – wszystko to powoduje, że mamy wrażenie podglądania i podsłuchiwania kogoś w bardzo osobistej, ważnej sytuacji.

Wszystko w tym spektaklu jest podporządkowane rozmowie. Znakomita, dyskretna muzyka Marka Kuczyńskiego pełni funkcję ilustracyjną, podobnie światło, którego zadaniem jest po prostu dobrze oświetlić aktorów i scenę.

Nic nie jest w Kopenhadze jednoznaczne, nie ma tu prostej oceny. Jeśli Heisenberg chciał skonstruować bombę, to ostatecznie tego nie zrobił, podkreślając zresztą często po wojnie, że sabotował nazistowski program. Czy celowo mylił się w obliczeniach? Bohr, który z kolei podczas spotkania twierdził, że nie wie nic o pracy prowadzonej nad atomem w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych, od 1943 roku pracował w Los Alamos nad bombą, której użyto do uderzenia na Hiroszimę.

„Co pozostanie, kiedy nas już nie będzie?” pyta Margrethe w jednej z ostatnich scen, bardzo intymnej i czułej, gdy małżonkowie podsumowują swoje wspólne życie. Z perspektywy czasu ostatecznie i tak najważniejszym i najbardziej znaczącym życiowym doświadczeniem jest śmierć syna, który zginął wypadku żeglarskim. W rozmowie pada pytanie, czy tamto kopenhaskie spotkanie być może uratowało świat? Na jak długo? Nic nie jest dane na zawsze.

Minęło ponad 80 lat. Od napisania sztuki ćwierć wieku. Ciekawe, jak z perspektywy dzisiejszej kondycji świata oceniliby swoje decyzje wybitni fizycy. Siłą spektaklu jest to, że nie jest opowieścią o tym jednym, tajemniczym spotkaniu, tylko pokazuje, jak jedno zdarzenie, jak koło zamachowe, może wpływać na losy świata, zwłaszcza kiedy dotyczy ludzi, którzy mają w rękach bardzo niebezpieczne narzędzie. Fundamentalne pytania o moralność, odpowiedzialność, ciężar podejmowanych decyzji i wyborów nie znikają.

Tytuł oryginalny

CO SIĘ ZDARZYŁO W KOPENHADZE?

Źródło:

„Teatrologia.info”

Link do źródła

Autor:

Monika Merkel

Data publikacji oryginału:

19.10.2023